Z 2. strony. Z nutką sadyzmu

Przypomnijmy, że tylko z tej listy, stworzonej na potrzeby światowej federacji FIFA, można wybrać 23-osobową kadrę, która za nieco ponad trzy tygodnie poleci do Rosji na mistrzostwa świata.

Fakt, że na przedbiegi do Juraty i Arłamowa nie pojadą Damian Kądzior, Maciej Makuszewski i Krzysztof Piątek będzie miał swoje „za i przeciw” – to naturalne, selekcja w piłkarskiej kadrze zawsze wzbudza emocje, i dobrze. Ze względów lokalnych żal może nieco „górnika” Kądziora, ze względów humanitarnych – superambitnego rekonwalescenta Makuszewskiego, a Piątka choćby z powodów psychologicznej ekscytacji, jak rzutem na taśmę wtargnąć do ustabilizowanej, jakkolwiek by patrzeć, kadry. Ale też trzeba przyznać, że jakiegoś wielkiego bólu żadne z tych nazwisk nie wzbudza.

Jeżeli miałbym jednak kręcić nosem, to nie na konkretnych piłkarzy – dlaczego nie X a Y – ale na sam sposób selekcji. Huczne rozdanie nadziei na wielkie wow, by po siedmiu dniach bezceremonialnie i praktycznie zaocznie jej pozbawić, trąci mi sadyzmem.

Niby jasne – reguły są znane od dawna, a porażka, eliminacja czy odrzucenie to codzienność sportowców. Z takim dictum zawodowcy muszą sobie radzić i patrzeć w przyszłość – jak przekuć w motywację aż do „ja wam jeszcze pokażę!”.

Ale tu jednak chodzi o mundial, a więc nie byle co, a po drugie nic mi nie wiadomo, by odrzucona trójka przegrała wyścig właśnie w ostatnim tygodniu, bo gorzej kopała. Te decyzje musiały siedzieć w głowie Nawałki od pewnego czasu. Nie wiem zatem, po co zapowiadać dziecku, że może dostanie superzabawkę, by po tygodniu definitywnie przekreślać jego marzenia? A rozczarowanie, gorycz i żal dużych chłopców potrafią być nie mniejsze.

Na szczęście dzisiejsi i „jutrzejsi” odrzuceni i tak mogą znaleźć pociechę, niechby i marną. Prawdopodobnie nic nie przebije upokorzenia, jakie 12 lat temu spotkało Jerzego Dudka i Tomasza Frankowskiego, którzy o tym, że nie zagrają na mundialu w Niemczech, dowiedzieli się z telewizji. Z tego, co wiadomo, Nawałce – nawet jeżeli potrafi być bezwzględny – żadna telewizja nie narzuci, komu, co i kiedy ma powiedzieć, a z podopiecznymi preferuje komunikację bezpośrednią.