Z delikatną perturbacją

Dwóch zawodników Jastrzębskiego Węgla zasiadło wczoraj przy jednym ze… stołów technicznych i z tej perspektywy Paweł Rusek i Salvador Hidalgo Oliva obserwowali mecz. Doświadczony libero złamał palec, a kubański przyjmujący – decyzją klubu – został zwolniony z konieczności uczestnictwa w treningach.

Wiele mocnych stron

W I odsłonie fani przyjezdnych nie mieli zbyt wielu powodów do radości, bo ich ulubieńcom – głównie przez kiepską skuteczność atakującego Grzegorza Boćka – nie udawało się zbliżyć do rywala. Jastrzębianie notowali sporo wybloków, dobrze grali w obronie i w kontrze, a akcenty w ataku rozkładały się równomiernie pomiędzy Juliena Lyneela, Dawida Konarskiego i Christiana Fromma. Różnorodność w grze „Pomarańczowych” spowodowana była dobrym dowodzeniem przez Lukasa Kampę. Seta skutecznym flotem zakończył Piotr Hain. Serwis był mocną stroną jastrzębskiego zespołu. Początek II partii był w wykonaniu siatkarzy Warty tak tragiczny, że trener Mark Lebedew stracił cierpliwość nawet do Michala Masnego, zastępując Arashem Dosanjhem. Nie pomogło. Jastrzębianie seriami zdobywali punkty, a do rozpaczy Mateusza Malinowskiego, który zastąpił Boćka, doprowadził Grzegorz Kosok, blokując dwa ataki byłego gracza JW z rzędu.

Ferreira dał się we znaki

To był jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy, set w wykonaniu „Pomarańczowych” w tym sezonie. Gdyby nie delikatne rozluźnienie w końcówce partii, jastrzębianie wygraliby wyżej, choć 10-punktowy zapas i tak robił wrażenie.
W II secie jastrzębianie blokiem zdobyli aż 8 punktów i chyba trochę za szybko uwierzyli, że mecz jest wygrany. Rywal się podniósł, a zmiany trenera Lebedewa zaczęły przynosić efekty.

Jastrzębianom dawał się we znaki zwłaszcza Perreira. Portugalczyk nękał rywali zagrywką i to on, kiedy w końcówce zrobiło się 20:20, wziął sprawy w swoje ręce. Warta pozostała w grze po dobrym secie, w którym oglądano kilka świetnych wymian. Jakość widowiska nie zmieniła się w czwartej partii, ale tym razem set przebiegał pod dyktando „Pomarańczowych”. Kiedy potrójny blok zatrzymał Malinowskiego i zrobiło się 14:9, a chwilę później Lyneel zaserwował asa, goście zrozumieli, że tie-breaka nie będzie. Gospodarze, mimo delikatnej perturbacji w trzecim secie, wygrali bardzo pewnie.

 

Jastrzębski Węgiel – Alurn Virtu Wara Zawiercie 3:1 (25:21, 25:15, 22:25, 25:14)

JASTRZĘBIE: Kampa, Fromm (15), Kosok (10), Konarski (17), Lyneel (17), Hain (13), Popiwczak (libero) oraz Bucki, Wolański. Trener Roberto SANTILLI.

ZAWIERCIE: Masny (1), Waliński (12), Rejno (3), Bociek (4), Semeniuk (4), Gawryszewski (1), Koga (libero) oraz Kania (1), Ferreira (14), Malinowski (7), Żuk (1), Swodczyk (3), Desanjh (1), Andrzejewski (libero). Trener Mark LEBEDEW.

Przebieg meczu

I: 10:7, 15:10, 20:15, 25:21.

II: 10:3, 15:7, 20:8, 25:15.

III: 10:9, 12:15, 18:20, 22:25.

VI: 10:7, 15:9, 20:11, 25:14.

Bohater – Christan FROMM.

 

Na zdjęciu: Jastrzębski Węgiel pokazał, że wciąż jest mocną drużyną.