Z drugiej strony. Arena Zabrze czy niemocy

To już zamierzchła historia i trudno się spodziewać, że rychło wrócą te piękne dni. Aczkolwiek nie brakowało optymistów, którzy po poprzednim sezonie bardzo mocno w to wierzyli. Byli nawet tacy, którzy zapowiadali, że zabrzański klub znowu będzie absolutnym dominatorem w polskim futbolu, jak to przed laty było. Bo też zespół Marcina Brosza swoją fajną i widowiskową grą, wspartą do tego „mocnym charakterem”, dawał ku temu powody.

No i wreszcie wspomniany stadion, czyli Arena Zabrze, który wypełniał się do ostatniego miejsca, a doping ponad 20 tysięcy fanów słychać było chyba nawet w Rudzie Śląskiej czy Gliwicach. To była rekordowa frekwencja w polskiej ekstraklasie, średnia w całym sezonie wyniosła blisko 19 tysięcy. Lepszą miał bodaj tylko Lech Poznań.
Stadion, który był też powodem do stawiania żądania pani prezydent, żeby szybko zdecydowała o postawieniu ostatniej, czwartej trybuny. Żądający tego stawiali argument, że nawet 30 tysięcy krzesełek – tyle ma być na Arenie Zabrze – będzie mało, jak Górnik sięgnie po mistrzostwo Polski, a co za tym idzie zacznie podbijać Europę…

No dobrze, rozpędziłem się, może brzmi to dziś jak fantazja barona Munchhasuena, tym bardziej, gdy spojrzy się na Górnika Zabrze dziś, znajdującego się na ostatnim miejscu w ekstraklasie. A i stadion przy Roosevelta przestał być przysłowiowym 12 zawodnikiem i trudną do zdobycia twierdzą. Ba, można nawet napisać, że stał się dla zabrzańskich piłkarzy miejscem zaklętym i areną niemocy. Bo czy ktoś pamięta, kiedy Górnik wygrał na nim ligowy mecz? Było to dawno temu, w poprzednim sezonie – 20 maja w meczu z Wisłą Kraków.

Nic więc dziwnego, że Marcin Brosz mocno podkreśla, że jego drużynie bardzo tego zwycięstwa na swoim stadionie brakuje i chciałby, żeby ta zła seria skończyła się w niedzielnym meczu z Zagłębiem Lubin. Wierzy, że wygrana da pozytywnego „kopa” jego piłkarzom i pozwoli im nabrać pewności siebie. Na przedmeczowej konferencji trener Górnika powiedział: „Robimy wszystko, by spotykać się w innych nastrojach, niż dziś jesteśmy. Tym większa będzie satysfakcja dla nas wszystkich, kiedy wyjdziemy z tej sytuacji, w jakiej jesteśmy. Jestem przekonany, że w niedzielę zrobimy pierwszy krok”.

Nie będzie jednak łatwo zrobić ten krok ku lepszej przyszłości, bo Zagłębie Lubin po ostatnich niepowodzeniach też chce się odbić. Szczególnie zmotywowany będzie trener lubinian Mariusz Lewandowski, bo coraz głośniej się mówi, że jego posada jest bardzo mocno zagrożona. Podobno jest już nawet kandydat, który miałby go zastąpić – Adam Nawałka.