Z drugiej strony. Będzie kłopot z Piątkiem

Nawet Zbigniew Boniek potrzebował trochę czasu, żeby zaaklimatyzować się w Serie A. A przecież to jedyny – jak dotąd – polski piłkarz znajdujący się na liście FIFA, na której jest stu najlepszych piłkarzy świata. Zibi w 81 meczach rozegranych w Juventusie w latach 1982-85 strzelił 14 bramek (dołożył jeszcze 17 w AS Roma); Piątek w Genoi potrzebował zaledwie 19 spotkań ligowych, żeby strzelić 13. Wczorajsze dwa gole, już dla AC Milan w Pucharze Włoch, pokazują, że na tym jego licznik na pewno się nie zatrzyma. Oczywiście, trzeba wziąć poprawkę, że obecny prezes PZPN był pomocnikiem, a były zawodnik Cracovii jest rasowym napastnikiem, rozliczanym właśnie ze zdobywanych bramek. I zdobywa je jak na zawołanie.

Chciałoby się więc napisać, że selekcjoner naszej reprezentacji Jerzy Brzęczek na niecałe dwa miesiące przed pierwszym meczem eliminacji mistrzostw Europy, 21 marca z Austrią na wyjeździe, zaciera ręce z radości. Czy jednak na pewno? A może ma teraz właśnie kłopot? Jak tu bowiem wkomponować do drużyny bramkostrzelnego Piątka obok – zdawałoby się nie do ruszenia – też skutecznych Roberta Lewandowskiego i Arkadiusza Milika? Tym bardziej, że reprezentacja zawodnikowi AC Milan jakby nie służyła, czego dowodzą mało imponujące statystyki.

Piątek zaczął od kadry U-20, w której debiutował w 2015 roku. Zagrał w niej trzy mecze i zdobył jednego gola. W U-21 wystąpił w 15 spotkaniach, w których strzelił dwie bramki. Został też zauważony przez Adama Nawałkę, który w ubiegłym roku powołał go do szerokiej kadry przed mistrzostwami świata w Rosji. Szybko jednak z niej wypadł i nawet nie pojechał na zgrupowanie w Arłamowie, gdzie wyłoniona została ostateczna reprezentacja na mundial.

Szansę oficjalnego debiutu dał mu dopiero Brzęczek, wystawiając go od pierwszej minuty obok Milika w towarzyskim meczu z Irlandią (11.09.), zremisowanym 1:1. I nie był to udany debiut. W pomeczowej relacji w naszej gazecie za 61 minut gry dostał słabą notę 3. W innych mediach też go nie oszczędzano, powtarzając: „Piątek jest niewidoczny, Piątek jest nieobecny. Czy Piątek w ogóle jest na boisku?”. A przecież przyjeżdżał na zgrupowanie kadry już po zdobyciu dla Genoi 7 bramek, w tym 3 w dwóch meczach Serie A. Lepiej poszło mu w kolejnym reprezentacyjnym występie (11.10.), w przegranym z Portugalią 2:3 meczu Ligi Narodów. Zagrał w nim 90 minut i zdobył gola, a jego występ oceniliśmy już na 6.

Oczywiście, nikt sobie nie wyobraża, że Piątka może zabraknąć wśród powołanych przez Brzęczka na mecz z Austrią. Ale czy można sobie wyobrazić, że selekcjoner, mając trójkę tak skutecznych napastników, zdecyduje się wystawić ich w komplecie? Trudno to sobie wyobrazić. I dlatego uważam, że Jerzy Brzęczek będzie miał kłopot z Piątkiem. Pisząc już jednak serio, oby selekcjoner miał właśnie jak najwięcej takich kłopotów! A panu Krzysztofowi życzymy, żeby w trzecim reprezentacyjnym występie zanotował kolejny progres.