Z drugiej strony. Gra o wszystko

Tabela grupy „I” na trzy kolejki przed zakończeniem gier nie kłamie. Na drugim miejscu za wicemistrzem Europy, piłkarską reprezentacją Anglii znajduje się Albania, która w sobotę zdołała wygrać w Budapeszcie.


Stało się to tuż przed meczem z biało-czerwonymi w Tiranie, którzy na Narodowym nie mieli problemów z rozbiciem San Marino. Teraz wszyscy czekamy na wtorkowy wieczorny mecz w stolicy Albanii, który może zdecydować o tym, która z dwóch reprezentacji przedrze się do barażów o mundial w Katarze. Słusznie mówi selekcjoner Paulo Sousa, że na trudne spotkanie trzeba jechać z zamiarem zainkasowania trzech punktów. Inne myślenie może się skończy drugą w tym roku piłkarską katastrofą reprezentacji Polski. Po przegranym z kretesem Euro, gdzie nie udało się wyjść z grupy, kolejna porażka byłaby dla naszej piłki wielkim ciosem. Patrząc na sytuację w polskiej grupie, to nie mamy zresztą wyjścia, trzeba grać o wygraną. W listopadzie przecież dwie ostatnie gry, z Andorą na wyjeździe i z Węgrami u siebie. Z kolei Albańczycy jadą jeszcze na Wembley i u siebie grają z Andorą.

Mieliśmy z naszymi bratankami Węgrami rywalizować o drugiej miejsce w „naszej” grupie, ale ci z kretesem przegrywają spotkanie za spotkaniem. Z zespołu, który tak dobrze zaprezentował się w grupie śmierci na Euro niewiele zostało i – jak to w ostatnim czasie jest – są dostarczycielem punktów dla innych. To już jednak nie nasze zmartwienie, my musimy się patrzeć na siebie.

Powody do optymizmu przed meczem z Albanią? Na pewno są. W toczących się eliminacjach strzelamy naprawdę dużo bramek. Mamy w składzie Roberta Lewandowskiego, mamy innych napastników, którzy też wiedzą, jak trafiać do siatki. Za biało-czerwonymi przemawia doświadczenie, wiele meczów o stawkę i to, choć łatwo przecież nie było, że przed niewiele ponad miesiącem pokonaliśmy naszego najbliższego rywala w Warszawie 4:1.

Przy okazji starcia z Albańczykami rozmawiałem ostatnio z Janem Urbanem, pytając go o mecz eliminacji MŚ z tym rywalem w 1985 roku. Też była wtedy to końcówka gier, też punkty i wygrana była mocno potrzebna, a w pamięci wielu kibiców było wtedy starcie na swoich śmiechach w Mielcu, gdzie ledwie zremisowaliśmy 2:2, ratując punkt w końcówce. Tam, m.in. po dobrej grze obecnego trenera Górnika, asysta przy bramce Zbigniewa Bońka, udało się wygrać 1:0, przeskoczyć w tabeli Belgię i ostatecznie awansować na mundial w Meksyku.

Jak będzie teraz dowiemy się już za kilkadziesiąt godzin. Na pewno łatwo nie będzie i mają tego świadomość trenerzy oraz sami piłkarze. Albańczycy już pobili swój rekord w eliminacjach mistrzostw świata, bo wcześniej nigdy nie udało im się wygrać pięciu meczów i zdobyć tyle punktów, ile mają na swoim koncie teraz, a przecież przed nimi jeszcze trzy gry. Dotychczas tylko raz awansowali na wielkie turniej, a było to przed kilkoma laty, kiedy też w grupie „I”, tyle że eliminacji Euro 2016, w pokonanym polu zostawili m.in. Duńczyków i Serbów. Miejmy nadzieję, że teraz na rozkładzie nie będą mieli biało-czerwonych. Jeżeli nasi piłkarze zagrają tak, jak było to niedawno z Anglikami, to nie powinniśmy się martwić. Tą drużynę stać na pokonanie Albanii i potem na przebijanie się w barażach do mundialu w Katarze.


Fot. Tomasz Folta / PressFocus