Z drugiej strony. Jak się wyzbyć nieśmiałości?

Nie da się ukryć, że obaj ci gracze to nader ciekawe przypadki braku umiejętności odnalezienia się w narodowej drużynie. Piotr Zieliński jest w niej od 2013 roku, Karol Linetty od 2014, co stanowi wystarczająco długi okres, by w kadrze się zaadoptować, okrzepnąć, a nawet zacząć odgrywać znaczącą rolę, co przepowiada się zwłaszcza piłkarzowi Napoli.

Właśnie – przepowiada się, i przepowiada – i… Niewiele sobie pograł w finałach mistrzostw Europy we Francji, równie niewiele dobrego można powiedzieć o nim po finałach mistrzostw świata w Rosji, acz akurat w tym drugim przypadku znalazł się w towarzystwie wszystkich innych kadrowiczów. Co nie zmienia opinii, że przeciętny kibic był i jest w stanie wyobrazić sobie kadrę bez niego; o Linettym już nawet nie wspominajmy.

Trudno nie mówić o paradoksie, skoro obaj cieszą się we Włoszech dobrą opinią i w jakimś sensie mają wkład we wzmacnianie tam polskiej marki, co przejawia się napływem na Półwysep Apeniński kolejnych rodzimych graczy. Ale jak to jest, że w wymagającej lidze radzą sobie dobrze, a czasem wręcz bardzo dobrze (jak ostatnio Zieliński), a w kadrze nijak odnaleźć się nie potrafią?

Być może, by rozstrzygnąć tę kwestię, przydałoby się wsparcie psychologiczne.

W tym właśnie kontekście ciekawie wypowiedział się trener Napoli Carlo Ancelotti, wskazując na konieczność pozbycia się przez Zielińskiego – kandydata na lidera każdego zespołu, w którym występuje – swego rodzaju nieśmiałości. O ile relatywnie często udaje mu się to właśnie w Neapolu, o tyle w reprezentacji Polski to mu się nie udaje; a przynajmniej nie udawało. Trzeba zatem postawić proste pytanie – dlaczego? – i spróbować znaleźć – co o wiele trudniejsze – odpowiedź.

Wiele wskazuje na to, że Jerzy Brzęczek chce z tym właśnie wyzwaniem się zmierzyć. Właściwie to nie ma innego wyjścia, jeśli z potencjalnie ważnych zawodników chce zrobić zawodników ważnych w rzeczywistości, a zarazem z polskiej kadry postrach dla każdego rywala. W innym przypadku znów będziemy mówili o piłkarzach „dobrych na ligę (niechby nawet włoską), ale za słabych na reprezentację”. Jak się rozejrzeć po dzisiejszym pokoleniu piłkarzy, nie stać nas na takie marnotrawstwo.