Z drugiej strony… Jak w Afryce
Na stadionach Kamerunu rozgrywany jest Puchar Narodów Afryki. Turniej wkracza powoli w decydującą rozgrywkę, bo w sobotę i niedzielę ćwierćfinały. Sporo się dzieje na boisku, ale też wiele poza nim. Zresztą o wszystkim szeroko w „Sporcie” informujemy.
Czemu piszę o tym w kontekście wyboru nowego selekcjonera kadry narodowej biało-czerwonych? Z prostej przyczyny, futbolem na Czarnym Lądzie interesuję się od lat, a obecna sytuacja jak żywo przypomina to, co dzieje się w wielu afrykańskich piłkarskich federacjach czy to przed turniejem, czy to w trakcie jego grania czy po nim. Niektórzy trenerzy już stracili pracę, inni wkrótce też pójdą w ślady takich pechowców, jak Niemiec Gernot Rohr, który funkcji trenera reprezentacji Nigerii został pozbawiony zanim jeszcze impreza w Kamerunie się rozpoczęła czy Serb Milovan Rajevac. Ten z prowadzoną przez siebie Ghaną w 2010 grał nawet w ćwierćfinale MŚ, teraz z „Czarnymi Gwiazdami” przegrał nawet z malutkimi Komorami.
Znowu, jak u nas, w szranki staną podpowiadacze i „przyjaciele”, którzy w wyborze selekcjonera będą widzieli swój interes. Dziś jedno nazwisko, jutro kolejne, a na koniec jeszcze jedna kandydatura. Jak tak patrzy się z boku na chłodno na to, co robi nowy prezes PZPN Cezary Kulesza, to nie bardzo widać tu jakiś przejrzysty plan. To takie miotanie się od jednego trenera, do drugiego. Do tego kontrolowane czy nie do końca kontrolowane przecieki. Nie sprzyja to budowaniu atmosfery przed najważniejszym meczem w 2022 roku, jakim bez dwóch zdań jest starcie z Rosją 24 marca.
Już wydawało się, że sprawa jest rozstrzygnięta i kadrę ponownie poprowadzi Adam Nawałka. Optowała za nim część środowiska, a miał też czy ma mocne poparcie kadrowiczów. Tyle, że piłkarze nie się od doradzania, choćby nie wiadomo o jakie nazwisko czy nazwiska chodziło, a od grania. Na tym się mają skupić, a nie na innych rzeczach.
Kiedy tak mocno wałkowano kandydaturę i osobę byłego selekcjonera, to w uszach dźwięczały mi słowa Hubert Kostki, który powątpiewał w taki pomysł, bo przecież nic dwa razy się nie zdarza… Zresztą świeży przykład Milovana Rajevaca i prowadzonej przez niego Ghany może być poglądowym przykładem.
Czyli co, szkoleniowiec z zagranicy Andrij Szewczenko, który będzie za rok pracy zarabiał astronomiczną sumę 2,5 mln euro? No cóż, przyznam że też, jak wielu ekspertów, którzy od miesiąca wypowiadają się na łamach naszej gazety, też raczej skłaniałbym się do szkoleniowca krajowego. To już wszystko jednak zagwozdka prezesa Kuleszy i jego zaufanych ludzi. Lepiej się jednak już decydować, bo do barażu (-ów) coraz mniej czasu. A przykład Nigerii, gdzie doświadczony trener Rohr odszedł po kilku latach pracy na tygodnie przed rozpoczęciem turnieju o Puchar Narodów też nie jest pocieszający.
Fot. Rafał Rusek / PressFocus