Z drugiej strony. Miała być drużyna na lata

Dopiero ostatnia kolejka Lotto Ekstraklasy wyłoni mistrza Polski oraz drużyny, które zagrają w eliminacjach do Ligi Europy, a także spadkowicza, który dołączy do Sandecji Nowy Sącz. Sobota i niedziela zapowiadają się więc na boiskach bardzo emocjonująco. W Zabrzu przy Roosevelta zasiądzie pewnie komplet publiczności, zagrzewający swój zespół do zwycięstwa nad Wisłą Kraków i… nadsłuchujący wieści z Białegostoku. Bo jeżeli Wisła Płock nie wygra z Jagiellonią, to zabrzanie zagrają po bardzo długiej przerwie w europejskich rozgrywkach. Byłoby super, ale może się okazać, że w Lidze Europy Górnik zagra w mocno zmienionym składzie. Bo prawdopodobnie w niedzielę po raz ostatni zobaczymy przy Roosevelta kilku podstawowych zawodników, dzięki którym kończący się sezon był dla podopiecznych Marcina Brosza tak udany.

Doceniła to Kapituła Ekstraklasy, o czym informował wczoraj jej uczestnik i mój kolega z łamów „Sportu”, Adam Godlewski. Nominowała ona bowiem po trzech trenerów i piłkarzy na każdej pozycji, z których na Gali Ekstraklasy – 21 maja – poznamy laureatów. W tym gronie Górnik Zabrze ma bardzo mocną reprezentację – jest trener Marcin Brosz oraz jego zawodnicy: Tomasz Loska, Damian Kądzior, Rafał Kurzawa, Szymon Żurkowski i Igor Angulo. Nic, tylko się cieszyć! Problem w tym, że oprócz hiszpańskiego napastnika wszyscy prawdopodobnie opuszczą Zabrze. A mogą do nich jeszcze dołączyć Paweł Bochniewicz i Mateusz Wieteska. Dlaczego? Tłumacząc najkrócej – po prostu zadecydują pieniądze.

Wielce zatem prawdopodobne, że nie sprawdzi się optymistyczna teza postawiona przez wspomnianego redaktora Godlewskiego, który informując o nominacjach Kapituły Ekstraklasy napisał: „To potwierdzenie, że przy Roosevelta jest dość indywidualności, żeby z optymizmem oczekiwać na kolejny sezon. W oparciu o nie można bowiem spokojnie budować zespół; i to nawet na lata”.

Oczywiście, dopóki nie poznamy ostatecznych rozstrzygnięć transferowych, to nie można wykluczyć, że jednak nie wszyscy z Roosevelta odejdą. Jeżeli jednak te spekulacje – oparte na mocnych przesłankach – się sprawdzą, to już można się martwić, co będzie się działo w nadchodzącym sezonie. Bo jeżeli Górnik – czego bardzo mu życzymy – zajmie czwarte miejsce i zagra w eliminacjach do Ligi Europy, to będzie go czekał bardzo trudny okres. Bo nie będzie czasu na żadne urlopy, trzeba się będzie bowiem w ekspresowym tempie przygotować do grania co trzy dni. A tego polskie kluby raczej nie wytrzymują. Kilka lat temu trafnie zdiagnozował to Michał Probierz, który z prowadzoną przez siebie Jagiellonią szybko odpadł w eliminacjach z cypryjską Omonią Nikozja, a potem przegrał bodaj trzy mecze z rzędu w polskiej ekstraklasie. „Teraz mamy poważny kryzys. Po raz kolejny okazuje się, że puchary dla naszych zespołów są pocałunkiem śmierci. Wcześniej zaczynamy sezon, nie jesteśmy w stanie utrzymać najlepszych piłkarzy i kolejne rozgrywki są trudniejsze…”.