Z drugiej strony. Nerwy puszczają

Na konferencji prasowej przed pierwszym meczem w Lotto Ekstraklasie zadeklarował: „Chcemy zdobyć mistrzostwo Polski. Tak, wiem, zostanę rozliczony z tych słów, ale trzeba podejmować wyzwania”.

I chyba nie spodziewał się, że być może to rozliczanie nastąpi tak szybko. Bo prowadzona przez niego Cracovia po sześciu kolejkach wciąż jest bez wygranej i z zaledwie dwoma punktami zajmuje ostatnie miejsce. Co prawda właściciel krakowskiego klubu, profesor Janusz Filipiak, wielokrotnie podkreślał, że niezwykle wysoko ceni Probierza, ale czy jednak na tyle, żeby nie zaczął się już zastanawiać nad zmianami? Czy będzie w stanie spokojnie poczekać, aż trenerowi „Pasów” skończą się problemy kadrowe, których rzeczywiście ma bez liku?

Jedno jest pewne – Probierzowi już puszczają nerwy. O ile ma to wymiar humorystyczny, w postaci odganiania nieczystych sił i okrzyków przed dziennikarzami – „Klątwo odejdź!”, co zaprezentował w przeddzień meczu z Piastem, to można się tylko uśmiechnąć. Gorzej, gdy dzieje się to na boisku, w trakcie meczu. Jego szarpanina o piłkę z gliwiczaninem Urosem Korunem była po prostu żenująca. Nie przystająca trenerowi, który bardzo poważnie był przymierzany do bycia selekcjonerem reprezentacji narodowej. Wyrzucenie go przez sędziego na trybuny było jak najbardziej słuszne, a można się spodziewać, że będą też inne konsekwencje dyscyplinarne.

I pewnie panu Michałowi jest trochę wstyd, że tak się zaprezentował w meczu przeciwko drużynie, którą prowadził jego przyjaciel. Bo sam przyznaje, że z Waldemarem Fornalikiem łączą go bliskie relacje. Na wspomnianej konferencji prasowej, na której odganiał klątwę powiedział: „Zawsze będę mu wdzięczny, bo gdy byłem jeszcze piłkarzem w Górniku Zabrze, zrobił mnie swoim asystentem”. I dodał: „Życzę mu jak najlepiej, oczywiście poza jutrzejszym meczem”…

A dla Fornalika zwycięski mecz z Cracovią był potwierdzeniem jego nieprzeciętnego warsztatu trenerskiego. I pomyśleć, że gdy przed sezonem Probierz obiecywał mistrzostwo Cracovii, to wokół Piasta trwały spekulacje o tym, iż klub ten być może szuka nowego szkoleniowca. Teraz w Gliwicach pewnie się z tego śmieją, ale to tylko pokazuje jak mocne nerwy musi mieć trener polskiego klubu.