Z drugiej strony. Nie mogliście wybrać inaczej

Robert Lewandowski po raz 11. z rzędu z tytułem Piłkarza Roku „Sportu”. Taki jest Wasz niemal jednogłośny wybór – bo to przecież plebiscyt Czytelników, a nie redakcji, która tradycyjnymi nominacjami może tylko nadawać pewien kierunek.


Ale tak naprawdę czyni to za nas życie, pisząc scenariusz akurat z punktu widzenia wszelkich tego typu rankingów niekorzystny – tyle że będący jedynie nieznaczącym skutkiem ubocznym tak miłej rzeczywistości, z którą obcujemy od lat. Już do niej przywykliśmy, ale musimy ją szanować, bo nic nie jest dane na zawsze. Mamy Polaka na szczycie. Bywamy rozczarowani, gdy nie zdobywa Złotej Piłki. Z dumą obserwujemy, jak śrubuje kolejne osiągi strzeleckie.

Nie inaczej było w tym roku. Majowe bicie rekordu Gerda Muellera to taki dzień, który kibic piłkarski po latach pamięta i kojarzy, co dokładnie robił – o ile nie było go przed telewizorem. Ja akurat wybrałem się wtedy na mecz Polonii Bytom z rezerwami Zagłębia Lubin. Na trybunach Szombierek długo nikt nie dyskutował o trzeciej lidze; wszyscy emocjonowali się tym, kiedy wreszcie „Lewy” ustrzeli Augsburg.

W końcu zagrał też dobry – choć niestety krótki – turniej, o czym świadczy gol na wagę remisu z Hiszpanią i dublet ze Szwecją, ale nie pomogła mu drużyna. Wszyscy lubimy bramki napastników, dlatego w dziesiątce Piłkarza Roku uplasowali się też ci, którzy zdobywali je dla reprezentacji, czyli Karol Świderski i Adam Buksa.

Dziękujemy za liczniejszy niż w ostatnich latach udział we wspólnej zabawie; za setki kopert nadesłanych do redakcji, w tym wiele takich zawierających więcej niż jeden kupon. Rekordziści wysyłali po 15. Zwykle były to kupony nieco różniące się od siebie, co dowodzi, że za plecami Lewandowskiego można było toczyć małą bitwę z myślami – a przede wszystkim tego, że „Sport” jest codziennym towarzyszem Waszego życia, co doceniamy i co mocno nas cieszy.

Oczywiście, zdarzyli się też śmiałkowie, którzy otwierali swoją dziesiątkę kimś innym niż nasz supersnajper. Przykłady? Pan Marian z Karniowic docenił Łukasza Fabiańskiego, pan Sebastian z Tarnowskich Gór – Piotra Zielińskiego, a pan Wojciech ze Świerklańca – nawet Przemysława Frankowskiego. Ale czemu się tu dziwimy, skoro we francuskiej Ligue1 wykręca lepsze liczby niż sam Leo Messi!

Otrzymywaliśmy listy z różnych adresów, jak województwo śląskie długie i szerokie, od Częstochowy po Racibórz, ale też z Krakowa, Andrychowa, Kędzierzyna, Opola, nawet Wałbrzycha – czyli wszędzie tam, gdzie docieramy. Zdarzały się kupony od całych rodzin, były i takie od… wytrawnych przed laty ligowców. Wyważone typy pana Kazimierza Szachnitowskiego, wicemistrza Polski z GKS-em Tychy, świadczą o tym, jak mocno jest na bieżąco, w czym – wierzymy – pomaga lektura naszej gazety. Pozdrawiamy pana Kazimierza i do usłyszenia, bo wiecie przecież, że często pojawia się na naszych łamach w roli eksperta komentującego grę tyskiej jedenastki.

Dziękujemy nie tylko za kupony z głosami, ale też wszystkie kartki świąteczne, życzenia, dobre słowa od Was czy uwagi względem „Sportu”. Nie jesteśmy w stanie odpisać każdemu indywidualnie, dlatego czynimy to i kłaniamy się w takiej zbiorczej formie. Życzymy, by rozpoczęty rok był dobry, pełen sportu i „Sportu”. A sobie samym – by za rok z 20 nominacjami w plebiscycie trzeba było mocno wstrzymywać się aż do drugiej połowy grudnia. Wtedy kończyć się będzie mundial w Katarze.


Fot. PressFocus