Z drugiej strony. Niech pójdzie łatwiej niż Louisowi

 

Jest na Twitterze taki gość, Mariusz Wójcicki, regularnie podający dane dotyczące oglądalności transmisji sportowych na telewizyjnych antenach. Co prawda wczoraj poinformował, że został poproszony, aby ograniczyć tę działalność, bo nie jest w smak wszystkim dostawcom, ale w pewnym zakresie nadal będzie ją prowadził.

I tak, mecze weekendowej kolejki ekstraklasy oglądało od 48 (Korona – Lechia) do 447 tys. osób (Jagiellonia – Lech w stacjach Canal+ oraz TVP Sport).

Idąc tym tropem, ciekaw jestem, jaką popularnością w porównaniu ze spotkaniami Lech – Górnik oraz Płock – Raków cieszyło się wczorajsze losowanie fazy grupowej Ligi Narodów.

TVP Sport potraktowała to wydarzenie z namaszczeniem. Brygada reporterów oddelegowanych do Amsterdamu, eksperci i analizy w studiu… Ale upchnięte to przez UEFA w środek tygodnia, dzień roboczy, nawet o dość średniej, bo nie stuprocentowo wieczornej porze, rozpoczęte od wyciągania kulek z Maltą, Łotwą i Andorą (groteska!), no i związane z rozgrywkami, do których większość z nas zapewne nie zdążyła się jeszcze przekonać.

Nawet niektóre gwiazdy światowego formatu podczas premierowej edycji LN wprost i bez cienia żenady wypowiadały się, że nie bardzo łapią, o co do końca w tym wszystkim chodzi. My pamiętamy, że Polska spadła, a jednak… utrzymała się, bo UEFA postanowiła zmienić formułę i rozszerzyć liczbę reprezentacji grających w najwyższej dywizji.

Znamionowało to raczej zielonostolikowe rozwiązania rodem z OZPN-ów a nie najpotężniejszych organizacji. Wtedy cenniejszy od utrzymania był fakt, że remisy w Portugalii i Włoszech dały biało-czerwonym miejsce w pierwszym koszyku przed losowaniem Euro 2020, co ustawiło nam eliminacje.

Po finałach, jesienią, będzie kolejna Liga Narodów. Każdy zestaw grupowy byłby ciekawy i nie inaczej jest z tym, w którym znalazła się kadra. Bośnia i Hercegowina, Holandia, kolejny raz Włochy… Umiarkowanie albo bardzo atrakcyjni przeciwnicy, gra bądź co bądź o stawkę, takich rywali na mecze towarzyskie pewnie by się nie zakontraktowało.

Oby poszło nieco łatwiej niż Luisowi Figo z otwieraniem kulki, w której znajdowała się Polska, ale w razie niepowodzenia zawsze można rzec, że to „tylko” Liga Narodów.

Trzymamy za słowo Zbigniewa Bońka, który półtora tygodnia temu dał do zrozumienia, że jeden z trzech jesiennych występów w LN będzie miał miejsce na Stadionie Śląskim. Pytanie, w jakiej rzeczywistości? Zmienić się może wiele, nie tylko prezes PZPN, co nastąpi 26 października.