Z drugiej strony. Oby tyłek miał twardy

Przyczyny sportowe to jedno. Chodzi przecież o to, żeby przysłużył się utrzymaniu Górnika w ekstraklasie. Aby możliwie najlepiej przygotował się do występów w finałach młodzieżowych mistrzostw Europy i by nasza reprezentacja na boiskach Włoch i San Marino zaprezentowała się tak jak powinna, czyli… godnie. A w sumie, by udowodnił, że wszystko, co wokół niego ostatnio się działo, znalazło swoje (kolejne) uzasadnienie. Włosi zapewne będą równie ciekawi jego postawy co Polacy. W Fiorentinie w oczekiwaniu na potwierdzenie, że zrobili bardzo dobrze, decydując się na wyłożenie niemałej kasy, a w… Juventusie, że zrobili źle, nie przejawiając większego zdeterminowania, by o Żurkowskiego powalczyć.

Przed nami fascynujące miesiące również z drugiego względu, nazwijmy go – psychologicznego. Nie ma dwóch zdań, że znajdzie się pan Szymon – w Zabrzu przede wszystkim – pod ogromnym ciśnieniem, dokładnie z tych samych przyczyn, co opisane powyżej. Można przyjąć, że każde jego kopnięcie, każde zagranie, udane bądź nie, a przede wszystkim każdy mecz i każdy wynik, korzystny bądź nie, będą podstawą do dorabiania… ideologii, bez wątpienia o różnych obliczach. Co może w tym się mieścić? Ano na przykład to, że transfer dał mu wyjątkowy, pozytywny bodziec.

Ale pojawi się też prawdopodobieństwo tego rodzaju ocen, że się nie wysila, że olewa, że nogi w obawie przed kontuzją nie dostawi (a przecież nigdy nie odstawiał), że choć ciało wciąż tu, ale głowa już tam, czyli we Florencji. No i cokolwiek wyobraźnia podpowie. Kiedyś też o tym czy owym, sposobiącym się do wyjazdu za granicę piłkarzu, to samo gadali. Ale dzisiaj wszystko jest zwielokrotnione przez świat wirtualny, który każdego może wynieść na piedestał, każdego też zwyczajnie zgnoić, co w Polsce jest niestety na porządku dziennym. Z góry bym więc piłkarzowi sugerował, by przynajmniej przez tych kilka nadchodzących miesięcy do internetu nie zaglądał. Dla własnej higieny i zdrowia psychicznego.

Będzie musiał Żurkowski zmieścić w sobie bardzo wiele pokory, spokoju i właśnie odporności psychicznej, bo ludzie potrafią być bezlitośni, chamscy i grubiańscy nie tylko w mediach społecznościowych, lecz także na trybunach. Nikomu z tym łatwo nie jest, a tym bardziej nie może być łatwo tak młodemu człowiekowi, który dopiero co wszedł w świat „większej piłki”. Pamiętajmy, że ma raptem 21 lat, za sobą niespełna 50 meczów w ekstraklasie i niekoniecznie… twardy tyłek.

Z drugiej jednak strony, jeśli zamierza w piłkarskiej hierarchii nieustannie piąć się w górę, bez twardego tyłka się nie obędzie.