Z drugiej strony. Piętnaście pucharów później

Przyszło nam żyć w takiej piłkarskiej erze, że podobne wydarzenia już chyba nie robią na nas większego wrażenia, a powinny.


Wczoraj Robert Lewandowski do przepasłej gabloty ze statuetkami, trofeami i wyróżnieniami dorzucił kolejną prestiżową rzecz, czyli „Złotego Buta”, o czym piszemy w „Sporcie”. Odebrał go o 14.00 w klubowym muzeum w Monachium. Godzinę później w Zdzieszowicach rozpoczęła się I runda Pucharu Polski. Pora mało atrakcyjna, ale naturalna i w pełni zrozumiała, zważywszy na infrastrukturalne ograniczenia klubów z niższych lig.

Oryginalny mecz odbędzie się za to w Zabrzu. Pewnie trzeba by trochę pokopać w archiwach, by doszukać się domowego spotkania Górnika o stawkę rozpoczynającego się w dzień roboczy i o tak roboczej porze, jak 14.30 – a właśnie na tę godzinę wyznaczono pierwszy gwizdek konfrontacji z Radomiakiem. Choć oczywiście zdajemy sobie sprawę z chęci rozciągnięcia do maksimum telewizyjnej ramówki, to bardzo ciekawi jesteśmy zarówno słupków oglądalności, jak i frekwencji na Roosevelta. Klub ogłosił co prawda, że na Puchar Polski nie obowiązują karnety, czym pewnie sprawy sobie nie ułatwił, ale za to – robiąc ukłon z myślą o szkołach etc. – zorganizował ciekawą promocję, bo dziewięć niepełnoletnich osób może wejść na stadion za symboliczną złotówkę, o ile będzie z nimi jeden dorosły.

Akurat mecz Górnika z Radomiakiem to nowość, skoro ten drugi jest beniaminkiem ekstraklasy, ale w formule Pucharu Polski średnio podoba mi się to, że drużyny z najwyższego szczebla nie są rozstawione. Dlatego już w I rundzie dostajemy spotkania par rywalizujących ze sobą na okrągło, jak Lechii z Jagiellonią czy Stali Mielec z Wisłą Kraków, a jutro też zagrają ze sobą dwaj ekstraklasowicze, czyli Śląsk i Bruk-Bet. Z drugiej strony, w losowaniu trafili na siebie zwycięzcy wojewódzkich pucharów – Świt Nowy Dwór Mazowiecki zagra z Rekordem Bielsko-Biała, Orlęta Radzyń Podlaski z Lechią Zielona Góra czy Concordia Elbląg z Unią Skierniewice. Czyli ktoś przejdzie dalej, a ktoś odpadnie już w przedbiegach z mało atrakcyjnym rywalem, być może kilkaset kilometrów od domu, musząc obejść się smakiem, zamiast mieć większą szansę na piłkarskie święto i przyjazd dużej piłkarskiej marki.



Dyskutować można zatem nad brakiem drużyn rozstawionych, ale też – wgłębiając się w pucharowe przepisy – kwestią młodzieżowców. W Pucharze Polski trzeba ich wystawiać dwóch (rocznik 2000 i młodsi). I o ile fakt, że muszą być oznaczeni opaskami, to tylko wywołująca uśmieszek ciekawostka, o tyle sam ten obowiązek raczej nie ułatwia klubom życia. W ekstraklasie gra jeden młodzieżowiec (2000 i młodsi), w pierwszej lidze – też jeden (2001 i młodsi), dlatego konstruując kadry, decydenci mają zapewne gdzieś na końcu głowy świadomość tego, z czym wiążą się pucharowe rozgrywki.

A żeby spiąć to wszystko klamrą… Gdy otworzy się profil Roberta Lewandowskiego w internetowej encyklopedii polskiego futbolu, czyli na portalu 90minut.pl, to pierwszy udokumentowany gol w seniorskim futbolu jest właśnie z I rundy Pucharu Polski. Strzelił go w barwach Znicza Pruszków, jako młodzieżowiec, sześć dni przed 18. urodzinami, w meczu z Mrągowią Mrągowo. Nie mogąc przypuszczać, w jakim miejscu znajdzie się… 15 pucharowych edycji później.


Fot. PressFocus