Z drugiej strony. Piłkarze traktowani jak świnki doświadczalne

Po raz ostatni liga nie dokończyła rozgrywek w 1939 roku, kiedy to na czele tabeli, po 14 rozegranych meczach znajdował się Ruch. Wybuch II wojny zabrał „Niebieskim” kolejne mistrzostwo Polski. Jak będzie teraz? Nikt nie wie, czy rozgrywki, nie tylko w Polsce, ale w ogóle w dotkniętej pandemią koronawirusa Europie, zostaną dokończone.

Można by napisać, że wśród potencjalnych wygranych sezonu, jeśli – a tak może być – nie odbędzie się już ani jedna kolejka, znajdą się drużyny z województwa śląskiego. Piast póki co, dzięki ostatniej wygranej z Legią przy Łazienkowskiej, jest wiceliderem. Na bezpiecznych pozycjach są Raków i Górnik. I liga? Tam tabelę, po zeszłotygodniowej wygranej z Wartą, otwiera Podbeskidzie.

Większość jednak nie kalkuluje i chciałaby grać, jak częstochowianie, którzy przecież zameldowali się już we Wrocławiu, gdzie w piątkowy wieczór mieli się zmierzyć ze Śląskiem. Trener Marek Papszun bez ogródek wyraził zresztą swoje zdanie na temat tego czy grać czy nie. Szkoleniowiec beniaminka chciał kontynuować rozgrywki.

Większość piłkarzy była jednak temu przeciwna, a wszystko głośno w swoim czwartkowym apelu wyartykułował Jakub Błaszczykowski. Inni gracze tylko mu przyklasnęli, a w tym przede wszystkim „górnicy”, którzy nie zdecydowali się jechać do Łodzi na spotkanie z ŁKS.


Zobacz jeszcze: Rozmowa z prezesem Górnika Zabrze


Stanowisko zawodowych graczy na Wyspach w mocnym artykule, który ukazał się w „Timesie”, przedstawił inny znany i szanowany gracz, jakim bez dwóch zdań jest Wayne Rooney. Jedna z legend angielskiej piłki, a obecnie zawodnik Derby County, nie zostawił suchej nitki na brytyjskim rządzie i futbolowych władzach, które pomimo skali zagrożenia długo nakazały piłkarzom grać.

W swoim artykule Rooney nie owija w bawełnę. Komentuje, że podczas gdy tenis, formuła 1, rugby, krykiet nie grają, podczas gdy zawieszone są inne europejskie ligi, na Wyspach długo wszystko toczyło się utartym torem. W oczach wielu są obrazki rozradowanych kibiców Atletico Madryt, którzy hucznie świętowali swój wielki triumf w Liverpoolu. „Zostaliśmy potraktowani jak świnki doświadczalne. Nie wybaczyłbym władzom, gdyby ktoś z powodu mnie w mojej rodzinie zachorował” – grzmiał 120-krotny reprezentant Anglii.

W tle są oczywiście wielkie interesy, układy i pieniądze. To oczywiście nic nowego, bo kto wie, jak wyglądałoby to u nas, gdyby nie apel Jakuba Błaszczykowskiego i monity innych. W tej sytuacji wygranymi póki co są piłkarze, którzy wymusili na piłkarskich decydentach konkretne decyzje. Grać w obecnych warunkach nie można. 


Zobacz jeszcze: Jak można napytać sobie biedy