Z drugiej strony. Po co nam ta Europa?

Do użycia oczywiście wtedy, gdy w eliminacjach do Ligi Mistrzów i Europy nie zostanie już ani jeden nasz przedstawiciel. Będzie to zręczne nawiązanie do osławionego Brexitu, oznaczającego wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Co ciekawe jednak, w jej przypadku to wyjście dotyczy w zasadzie tylko sfery ekonomicznej i politycznej, na pewno nie futbolu. W nim akurat brytyjskie kluby, przede wszystkim angielskie, trzymają się bardzo mocno i są coraz bliżej wygrania Ligi Mistrzów lub Ligi Europy.

Czego nie można w żadnym przypadku napisać o polskich uczestnikach europejskich rozgrywek. Ba, trzeba się przygotować na to, że z każdym następnym sezonem może być nawet gorzej. Wpływ na to mają – co tu ukrywać – bardzo słabe wyniki w trwających jeszcze kwalifikacjach.

Oznaczają one bowiem, że nie poprawią naszego miejsca w rankingu UEFA. A to na jego podstawie przydzielane są miejsca w europejskich pucharach i to on decyduje o tym, że nasze kluby tak wcześnie rozpoczynają pucharowe zmagania. Co w pewnym sensie jest dla nich „zabójcze”, o czym pisał wczoraj w „Krótkiej piłce” Adam Godlewski. Bo ciężko wypracować taką formę, żeby było dobrze i w europejskich i krajowych rozgrywkach.

Przypomnijmy, co ma wpływ na miejsce w rankingu UEFA – to współczynnik, obliczany na podstawie wyników uzyskanych przez zespoły reprezentujące poszczególne kraje w Lidze Mistrzów i Lidze Europy w ciągu poprzednich pięciu sezonów.

Za zwycięstwo w kwalifikacjach kluby otrzymują punkt, za remis pół. Za zwycięstwo w fazie grupowej dwa punkty, za remis jeden; porażki nie są punktowane. Przydzielane są też punkty bonusowe: cztery za awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, pięć za awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, jeden za awans do ćwierćfinału, półfinału oraz finału Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Liczba punktów zdobyta w każdym sezonie jest dzielona przez liczbę zespołów w nim reprezentujących daną federację w rozgrywkach UEFA. Wynik jest zaokrąglany w dół do części tysięcznych…

Przypomnijmy sobie teraz jakie wyniki osiągnęły Legia, Jagiellonia, Lech i Górnik; będziemy więc mieli jasność, że trudno liczyć na łatwiejszą drogę w następnych sezonach. Cóż, zawsze można – jak niektórzy politycy – zawołać: a po co nam ta Europa!