Z drugiej strony. Saldo i wyniki

Antoniego Piechniczka zawsze warto posłuchać, a już na pewno w temacie tak mu bliskim, jak stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski, którym był dwukrotnie.


Oddajemy zatem w dzisiejszym „Sporcie” głos Panu Trenerowi, a ten zwraca uwagę na niemoralną w jego ocenie – o ile wierzyć medialnym przekazom – wysokość pensji, którą z PZPN miałby pobierać Andrij Szewczenko.

W temacie kasy jestem sceptyczny: futbol widział wiele fet, w różnych okolicznościach, ale chyba żadna nie odbyła się z powodu rekordowego zarobku na transferze albo wypchanego konta klubu czy federacji. Interesuje nas nie saldo, a wyniki. Faktem jednak jest, że 2,5 miliona euro, ile rzekomo ma być rocznie warty Szewczenko wraz ze sztabem, rzuca trochę inne światło na poszukiwanie selekcjonera. Dla porównania, Paulo Sousa i jego świta mieli kosztować około 1,8 miliona euro, a 3 miliony euro to uposażenie… wicemistrza Europy, Garetha Southage’a, prowadzącego reprezentację Anglii, a więc krainy finansowo do Polski nieporównywalnej, ociekającej tłustymi i liczonymi w funtach tygodniówkami.

Czy Szewczenko jest tyle wart – nie dowiemy się, póki nie sprawdzimy, ale zostawiając na boku pieniądze i jego nieudaną kadencję w Genoi są przesłanki świadczące, że może być bardzo dobrym wyborem. Oleksandr Szeweluchin, Ukrainiec od dekady związany ze śląskim futbolem, zwracał uwagę na łamach „Sportu”, że jego rodak w ojczyźnie zbudował niemal od zera kadrę grającą dobry futbol, czego uwieńczeniem był ćwierćfinał Euro 2020. „Szewa” ma mocnych włoskich współpracowników, w pracy z reprezentacją Ukrainy był elastyczny, potrafił reagować na kłopoty i absencje największych gwiazd.

Mimo zaprzeczeń płynących z Zabrza – o czym też dziś przeczytacie – nadal w mediach żywa jest też kandydatura Jana Urbana, która z jednej strony byłaby kolejnym symbolicznym dowodem na siłę Śląska w PZPN (ma za nią optować prezes Henryk Kula), a z drugiej strony wywoływałaby troskę o tenże Śląsk. W najświeższej historii mamy przykłady naszych klubów – Ruchu i Górnika – które miały w lidze problemy, gdy traciły trenerów na rzecz reprezentacji. To, jak w roli selekcjonera radzili sobie Waldemar Fornalik i Adam Nawałka, jest już osobną historią.

Antoni Piechniczek mówi dziś, że Nawałka został przez prezesa Cezarego Kuleszę odstawiony na boczny tor niczym mebel. To nie musi podobać się kadrowiczom. Grzegorz Krychowiak powiedział w Interii: „Jestem przekonany, że większość piłkarzy by chciała powrotu Nawałki”. Pozostaje im wierzyć, że jeszcze wszystko obróci się na korzyść ich byłego szefa. I że szef będzie cierpliwy.

Tak apropos, przypomniała mi się anegdota z okresu, gdy sypał się Ruch. Po którejś z porażek dziennikarze próbowali zebrać wypowiedzi zawodników. Z boiska schodzili Miłosz Przybecki i Marcin Kowalczyk.
– Miłosz, możesz?
– Nie, nie.
– Marcin, to może ty?
– A co ja jestem, opcja rezerwowa?!


Fot. Wojciech Wloch / PressFocus