Z drugiej strony. Sporo pytań

Teraz zamiast walki na boisku przychodzi walczyć z pandemią koronawirusa, który uśmiercił już więcej osób, prawie 14 tysięcy, niż epidemia gorączki krwotocznej Ebola w Afryce w 2014 i 2015 roku. Wtedy z powodu epidemii zmarło 11,3 tys. osób. W tej sytuacji, co oczywiste, życie sportowe czy piłkarskie schodzi na dalszy plan. Daj Boże, żebyśmy wcześniej niż później znowu zaczęli się pasjonować tym, co dzieje się na zielonej murawie czy innych sportowych arenach…

Ta przerwa we wszystkim nie powoduje jednak, że nic się nie dzieje. Wielu głowi się, jak wszystko poukładać. Co będzie z ligowymi tabelami, co z kontraktami zawodników, co choćby z umową selekcjonera Jerzego Brzęczka, która przecież wygasa latem? Trudno na dziś wyobrazić sobie sytuację, że trener, który w tak dobrym stylu poprowadził biało-czerwonych na Euro, nie poprowadzi narodowego zespołu w mistrzowskim turnieju za rok.

Sporo było komentarzy, głównie negatywnych, kiedy ówczesny trener Wisły Płock został przedstawiony przez Zbigniewa Bońka latem 2018 roku, jako następca Adama Nawałki. Póki co prowadził narodowy zespół w 16 międzynarodowych meczach i trzeba powiedzieć, że egzamin zdał. Miał awansować do finałów Mistrzostw Europy i zadanie wykonał. W tej sytuacji piłkarscy oficjele bez zbędnych dyskusji powinni kontrakt przedłużyć.

Pytanie na jak długo? Jeszcze przed Euro zaczną się eliminacje mistrzostw świata. Pierwsze mecze zaplanowano na marzec 2021. Potem kolejne gry, a kalendarz będzie pędził jak szalony, bo już przecież wiadomo, że dwa czerwcowe terminy eliminacyjnych meczów do katarskiego mundialu nie odbędzie się w terminie. W tym czasie wszyscy będą żyć przełożonym z tego roku Euro.

Selekcjoner Brzęczek zacznie pewnie eliminacyjne gry, potem jego i jego zespół czeka wielki turniej, no i od razu dokończenie eliminacji mistrzostw świata. Czy w tej sytuacji, bez względu na wynik czempionatu Starego Kontynentu, ten sam trener nie powinien dokończyć rozpoczętych przez siebie eliminacji? Na te i wiele innych pytań trzeba sobie odpowiedzieć, najlepiej jak najszybciej.

Trzeba też pamiętać, że selekcjoner będzie wtedy – zakładamy, że będzie to Jerzy Brzęczek – w trochę inne pozycji niż teraz. Teraz może liczyć na stuprocentowe poparcie prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Za kilka miesięcy ktoś inny będzie jednak kierował piłkarską centralą, a wtedy też różnie może być. Mógłby o tym pewnie coś powiedzieć Waldemar Fornalik, który selekcjonerem został z poruczenia ówczesnego prezesa PZPN Grzegorza Lata, a po zmianie na stanowisku szefa związku nie mógł już liczyć na tak bezwarunkowe wsparcie, jak to było wcześniej.