Z drugiej strony. To nie była ostatnia wieczerza

Jeszcze wszystko przed nami, a w narodzie jakby duch zginął. Przecież porażka z Senegalem nie zamyka Polakom drogi do wyjścia z grupy, wystarczy im tylko wygrać dwa pozostałe mecze i będzie po sprawie i… będzie jeszcze bal! Ba, może się okazać, że i cztery punkty do tego wystarczą…

Dobra, dość spekulacji, bo jeszcze któryś z czytelników się zdenerwuje i zwyzywa wyżej podpisanego. Tak jak niemal wszyscy ci, którzy „jadą” bez żadnych ograniczeń po reprezentacji Adama Nawałki, jego nie wyłączając. A najbardziej ci, którzy jeszcze kilkadziesiąt godzin temu ją niemalże wielbili i wierzyli, że w Rosji, zajdzie bardzo daleko. Przypomnę tylko, że w ankiecie dla jednej ze stacji telewizyjnych aż 12 procent badanych wierzyło, że Polska zdobędzie mistrzostwo świata, a tylko 9 procent twierdziło, że nie wyjdzie z grupy. Teraz pewnie do tej 9 trzeba byłoby dopisać zero, bo nagle mało kto wierzy, że nasi piłkarze są w stanie awansować do 1/8 finału. I niemal wszyscy jak jeden mąż przywołują demony z przeszłości, a konkretnie z tego wieku – bo polscy piłkarze dwukrotnie przegrali inaugurację mundialu i dwukrotnie nie wyszli z grupy.

Cóż, trudno się dziwić, bo nie tego spodziewaliśmy się w meczu z Senegalem. Zastanawiam się tylko, czy gdyby była to porażka po dobrej grze, dająca nadzieję na lepsze występy w dwóch kolejnych spotkaniach, to krytyka połączona z mocnym hejtem byłaby mniejsza, bardziej racjonalna? Do takiej krytyki namawia prezes PZPN, który wystąpił podczas wczorajszej konferencji prasowej. „Po przegranym meczu, krytyka nie powinna dotyczyć dwóch, trzech zawodników. Drużyna wygrywa i przegrywa razem. Zawiedliśmy wszyscy, ale to nie była nasza ostatnia wieczerza. Nie chcemy wracać do domu po fazie grupowej, nie odciskając w Rosji naszej pieczęci. Nie przegraliśmy jeszcze wojny. Wierzę w tę drużynę i stać nas na awans z grupy” – ocenił Zbigniew Boniek.

W tę wypowiedź wpisała się niejako Anna Lewandowska apelując na jednym z portali społecznościowych: „Polacy jesteśmy jedną drużyną! W jedności siła!”. Brzmi ładnie, tylko mam jedno pytanie: skoro tak, to dlaczego na wspomnianej konferencji prasowej w Soczi nie pojawił się nikt ze sztabu trenerskiego, ani żaden z piłkarzy?