Z drugiej strony. To zwycięstwo kaca nie uleczy

Japończycy byli zdeterminowani w atakach tylko do pewnego momentu i kilka razy nam zagrozili – ale generalnie koncentrowali się na tym, by utrzymywać korzystny wynik; najpierw remisowy, a następnie 0:1, który także dawał im awans. Podjęli dość ryzykowną grę, ale też ten naród ma w swoje geny wpisane ryzyko. Ostatnie, karykaturalne minuty wczorajszego meczu nic w tej opinii nie zmienią.

Nasz problem polegał na tym, że właściwie w ani jednym momencie nie byliśmy w stanie narzucić im swoich warunków, co zresztą można uznać za wspólny mianownik polskiego występu na mistrzostwach Rosji – głównie podporządkowywaliśmy się temu, co proponowali kolejni rywale, a ci traktowali to jako uległość i skwapliwie ją wykorzystywali. Ten wczorajszy rywal nie miał absolutnie zamiaru nadzwyczajnie się szarpać, będąc zarazem przekonanym, że to nie czas, w którym Polacy są zdolni do wyrządzenia im wielkiej krzywdy. Sam fakt, że trener drużyny Nipponu dokonał sześciu zmian w porównaniu z poprzednim meczem, wiele mówi o tym, jak postrzegał zagrożenie z naszej strony.

Adam Nawałka także dokonał zmian. Oczekiwanych: i dlatego, że poprzednie ekipy zawiodły, i dlatego, że zmiany ze swej istoty tworzą coś na kształt poruszenia w zespole, wreszcie dlatego, że najwyraźniej chciał, by większość z 23-osobowej kadry powąchała mundialu. Czego się w związku z tym dowiedzieliśmy? Po pierwsze, Łukasz Fabiański potwierdził, że jest siłą spokoju, której niewątpliwie zabrakło w pierwszych dwóch meczach. Po drugie, że tę samą mniej więcej rolę odgrywa obecność na boisku Kamila Glika, po trzecie, Rafał Kurzawa może spokojnie grać obok Piotra Zielińskiego lub wręcz być dla niego alternatywą; w każdym razie swoją inteligencją i precyzją zamieszał na boisku więcej niż zawodnik Napoli w obu wcześniejszych spotkaniach w Rosji.

Na miejscu zatem byłoby wyrażenie żalu, że nie grali od początku. Ale chyba każdy się zgodzi, że upatrywanie w nich potencjalnych autorów innego obrazu naszej reprezentacji byłoby infantylnym uproszczeniem. Jako całość była ona bowiem do turnieju słabo przygotowana, pod każdym względem. Ale na rozwinięcie tych akurat wątków przyjdzie jeszcze pora.