Z dużej chmury…

Angel Rodado efektownie przywitał się z I ligą, a potem zgasł. Kibice Wisły się niecierpliwią.


Napastnik „Białej gwiazdy” ostatniego gola strzelił 19 października. W lidze i Pucharze Polski ma na koncie łącznie pięć trafień i asystę. To wynik znacznie poniżej oczekiwań i jego możliwości. Pokazał je strzelając piękne gole Chrobremu Głogów i Puszczy Niepołomice w dwóch pierwszych występach na zapleczu ekstraklasy. Imponował wtedy wyczuciem, techniką, siłą strzału. Można było mieć nadzieję, że będzie strzelał seryjnie. Przy Reymonta zacierali ręce, że mają nowego Carlitosa. Byli też tacy, którzy mówili, że Rodado ma jeszcze większy potencjał od Davo, który szalał w Wiśle Płock.

Sobolewski wierzy

Rodado trafił do Wisły 20 sierpnia z hiszpańskiej Ibizy. Po wielu tygodniach opowieści trenera Jerzego Brzęczka, że „napastnik może będzie po weekendzie”. Były już trener krakowian tłumaczył, że nie chce pozyskać zawodnika, byle tylko zadowolić kibiców „odfajkowaniem” transferu. Chciał wybrać takiego, który najlepiej będzie pasował do koncepcji. – Chcemy być w stu procentach przekonani, że będzie to piłkarz, który podniesie jakość, podoła presji i wyzwaniom w Wiśle – mówił były selekcjoner. Po pierwszych występach można było powiedzieć, że warto było czekać, jednak od dłuższego czasu Rodado nie błyszczy. Oczywiście nie można mu odmówić zaangażowania, ale kibice oczekują przede wszystkim goli. Żartują nawet, że przestał się wyróżniać, gdy z jego włosów zniknęły resztki farby.

– Angel nie zdobywa na razie bramek, ale na pewno zacznie. Wykonuje niesamowitą pracę dla zespołu, jest niesamowicie zaangażowany w grę defensywną, przesuwanie. Bardzo dobrze współpracuje z Luisem Fernandezem. To, że Luis zdobywa bramki, jest dużą zasługą Angela. Jest kwestią czasu, kiedy sam zacznie trafiać i mieć asysty. Cały czas pracuje, by być lepszym piłkarzem – uważa trener Radosław Sobolewski. Szkoleniowiec zwraca uwagę, że problemem piłkarza może być brak luzu. – Jego charakter nie pozwala na chwilę odpoczynku w fazie bronienia, „złapanie” odrobiny świeżości, by potem z piłką w stu procentach pokazać swoje walory – tłumaczy.

Faktem jest, że w lidze Rodado zawsze wychodził w podstawowym składzie, ale ostatnio gra krócej. W Gdyni opuścił boisko już w 61 minucie i tak wcześnie jeszcze nie kończył występu. Zobaczymy, jak będzie w piątek, gdy wiślacy podejmą Odrę Opole. Część kibiców chętnie zobaczyłaby od początku pozyskanego zimą Sergio Benito. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że jako rezerwowy nie pokazał dotąd nic więcej poza zaangażowaniem.

Dwóch z Saragossy?

Wisła chce się jeszcze wzmocnić przed zamknięciem okienka. Klub zamierza wypożyczyć dwóch zawodników Realu Saragossa – środkowego pomocnika Jamesa Igbekeme i bramkarza Alvaro Ratona. Bliżej „Białej gwiazdy” jest na razie Nigeryjczyk, który w środę rozpoczął testy medyczne. Choć obecnie nie ma większych szans na występy w drugiej lidze hiszpańskiej, może pochwalić się niezłymi liczbami w La Lidze 2: 96 spotkaniami, czterema golami i sześcioma asystami. Grał także w Portugalii (GB Ribeirao, Oliveirense i Gil Vincente), a ostatnio w amerykańskiej MLS (Columbus Crew). Krakowianie chcieli wzmocnić środek pola bez względu na to, że szybko po kontuzji odniesionej w meczu z Resovią ma wrócić Vullnet Basha. Inaczej mają się sprawy z bramkarzami, ponieważ dłuższa przerwa czeka narzekającego na problemu z kolanem Kamila Brodę. Wiślacy chcą się zabezpieczyć i mieć odpowiedniego zmiennika dla obecnej „jedynki” – Mikołaja Biegańskiego.


Na zdjęciu: Angel Rodado na razie nie podbija I ligi.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus