Z Klichem czy bez?

Grzegorz Klich prowadził Zagłębie od marca 2020 roku w 113 spotkaniach (26 zwycięstw), ale kto wie, czy mecz z Energą Toruń (2:5) nie był jego ostatnim.


Podczas potyczki kibice nie przebierali w słowach, wykrzykując: „wyp…” Po niej rozgoryczony szkoleniowiec podał się do dymisji, zaś zawodnikom i działaczom wyłuszczył punkt widzenia oraz swoje racje. Ostatecznie na mecz z Podhalem (3:5) do Nowego Targu nie pojechał. Piotr Majewski, dyrektor sekcji hokejowej, stwierdził, że trener został urlopowany do czwartku.

– Czara się przelała i gdy rozmawiamy, to cały czas jestem zdenerwowany. Gdy zobaczyłem swoich synów płaczących na korytarzu, coś we mnie pękło i postanowiłem zrezygnować. Przede wszystkim muszę chronić rodzinę, która od dłuższego czasu jest narażona na hejt. Nie wiem, do jakich działań mogą posunąć się kibice, a raczej pseudo, którzy rzucają szalikami klubowymi na lód. Nie zamierzam wracać, bo moje serce jeszcze krwawi po tym co wydarzyło. Oczywiście, nie uciekam od odpowiedzialności, bo przecież jestem częścią zespołu, jednak na wyniki składa się wiele czynników – powiedział szkoleniowiec.

– Daliśmy trenerowi chwilę na odpoczynek, a wszystkim na schłodzenie emocji. Będziemy się starali go namówić, by wrócił i dokończył sezon, jednak dziś nie potrafię powiedzieć, jakie będą decyzje. Musimy jednak rozwikłać ten problem – wyjaśnia dyrektor Majewski.

Zawodnicy stanęli murem za trenerem i przekonywali wszystkich, że za słabe wyniki należy obarczyć przede wszystkim ich. W ostatnim czasie zespół został wzmocniony trzema Szwedami i potrzeba czasu, by złapali odpowiedni rytm. Ponadto Zagłębie dopadł pech, bowiem Patrik Speszny, bramkarz nr 1, ma pękniętą kość nadgarstka i jego przerwa w grze może potrwać minimum 3 tygodnie.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus