Z lamusa. Jedyny taki mecz

Teraz to norma, ale w latach 80. to było coś, tylko Rybnik i Wrocław mogły się wtedy pochwalić obiektami, gdzie murawa była podgrzewana. To też tam w marcu 1987 roku Polski Związek Piłki Nożnej postanowił zorganizować towarzyskie mecze z Finlandią i Norwegią, które stanowiły etap przygotować do meczów w eliminacjach Euro 1988 z Holandią, Grecją i Cyprem. Mecz z Finami był najwcześniej rozegranym meczem biało-czerwonych od początku roku w kraju. Wcześniej ten swoisty „rekord” należał do Łodzi, gdzie z USA zmierzyliśmy się 20 marca 1973.

Boniek nie przyjechał

Rybnik tym samym stał się 15 polskim miastem, gdzie zagrała piłkarska reprezentacja Polski. To było wielkie wydarzenie w regionie Rybnickiego Okręgu Węglowego. Sam, jako szesnastolatek, miałem okazję obserwować ten mecz z trybun.

Reprezentacja prowadzona wtedy przez Wojciecha Łazarka zakwaterowana została, jak wcześniej ekipy pod okiem Kazimierza Górskiego, a później Antoniego Piechniczka w pobliskim Kamieniu. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, a bilety na mecz rozeszły się bardzo szybko. Ostatecznie na obiekcie przy ulicy Gliwickiej było aż 18 tys. fanów! Wśród nich był też znany trener Sepp Piontek, selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Danii, który w Rybniku podglądał Finów, rywali w eliminacyjnych grach Euro 1988. Z kolei na trybunie prasowej z dziennikarzami mecz oglądał Jan Liberda, była wielka gwiazda Polonii Bytom.

Przed spotkaniem kibice zastanawiali się czy w akcji zobaczą Zbigniewa Bońka. Piłkarz AS Romy miał się pojawić na Górnym Śląsku, ale w tym samym czasie jego klub grał z reprezentacją Argentyny i „Zibi” w Rybniku nie zagrał, a miał to dla niego być mecz numer 80 w narodowych barwach. Ten, jak się potem okazało ostatni występ w reprezentacji zaliczył rok później, w wyjazdowym starciu z Irlandią Północną.

Urban strzelił dla syna

Wracając jednak do meczu z „Suomi”, to nasi zaczęli od mocnego uderzenia. Przy prószącym śniegu, który kontrastował z zielenią murawy, pierwsze skrzypce rozgrywali nasi pomocnicy, z Janem Urbanem i Ryszardem Tarasiewiczem w rolach głównych.

„Zestawienie polskiej jedenastki nie odbiegało od powszechnych oczekiwań, jeśli nie uwzględnić faktu, że część widowni spodziewała się ujrzeć awizowanego Zbigniewa Bońka. Nie mogło też stanowić niespodzianki, iż gospodarze od pierwszych minut przystąpili do energicznego szturmu zresztą szybko owocującego bramkami. Oczywiście, należy wyrazić słowa uznania pod adresem Urbana, który otrzymawszy dokładne podanie od Tarasiewicza precyzyjnie strzelił obok wybiegającego Laukkanena i pochwalić refleks Leśniaka (znowu po dośrodkowaniu Tarasiewicza, tym razem z wolnego)” – pisał w meczowej relacji z Rybnika red. Grzegorz Stański.

Po przerwie i po kilku zmianach w składzie rywal zdobył kontaktowego gola, po trafieniu Jukka Ikaelaeinena, ale potem drogę do siatki znalazł Jan Furtok. Ostatecznie wygrana drużyny prowadzonej przez Wojciecha Łazarka mogła być bardziej efektowana, ale po „bombie” Furtoka piłka wylądowała na poprzeczce, a kolejnych dobrych okazji nie wykorzystali Urban i grający swój drugi mecz w reprezentacji, i, jak się okazał ostatni Marek Koniarek.

Kapitanem tamtego zespołu był Waldemar Matysik.

– Uważam, że rozegraliśmy dobry mecz, bardzo potrzebny na tym etapie przygotowań drużyny narodowej do meczów eliminacyjnych ME. Płyta boiska została wyśmienicie przygotowana, nie zawiedli też kibice. Ważne jest to, że trener Łazarek dał szansę gry wszystkim zawodnikom. Trudno mi oceniać swój występ, ale wydaje mi się, że nie wypadłem najgorzej – oceniał Matysik.

Z kolei Jan Urban dodawał.

– Był to mój 22 mecz w pierwszej reprezentacji, a zarazem pierwsza zdobyta bramka dla narodowych barw. Dedykuję ją swojemu synowi, który urodził się przed paroma dniami – mówił wtedy szczęśliwy pomocnik Górnika Zabrze.

Łazarek chwali organizatorów

Duże słowa uznania trafiły na ręce gospodarzy. Mówił o tym na konferencji prasowej po wygranym meczu z „Suomi” selekcjoner Wojciech Łazarek.

– Kłaniam się nisko organizatorom za wspaniale przygotowane wszystkie „rozdziały” meczu. Piłkarze musieli się odwzajemnić dobrą postawą – zaznaczał.

Po meczu humorem błysnął selekcjoner Finów. Na pytanie jednego z żurnalistów, jak długo jego drużyna szykowała się do meczu z biało-czerwonym, Martti Kuusela odparł z uśmiechem.

– Spotkaliśmy się w poniedziałek na lotnisku.

Hymny grała wtedy orkiestra KWK Jankowice, a rolę sędziego technicznego pełnił Wojciech Rudy. Nie mogli też narzekać obsługujący mecz dziennikarze, bo oprócz szwedzkiego stołu w biurze prasowym, do swojej dyspozycji mieli… koce na trybunie prasowej oraz termosy z herbatą. Przede wszystkim wyróżniono jednak odpowiadającego za murawę Klaudiusza Kuczerę, który w zimowej wtedy aurze doskonale przygotował murawę do grania.

Zresztą dwa dni po meczu z Finami w „Sporcie” (20 marca 1987 rok) można znaleźć artykuł: „Najlepsi… organizatorzy”. Czytamy w nim: „Po środowym zwycięskim sprawdzianie pojawiło się sporo optymistycznych nutek, w dużej mierze uzasadnionych, ale nie będzie chyba dyshonorem dla piłkarzy, jeśli zaczniemy od stwierdzenia, że najbardziej byliśmy zbudowani… organizacją spotkania i postawą zaskakująco licznej widowni. Powiedzmy sobie szczerze – gdyby nie podgrzewana płyta, to Rybnik długo nie doczekałby się zapewne spotkania międzypaństwowego drużyn narodowych. Okazało się wszak, że doskonale przygotowana, tryskająca zielenią nawierzchnia była tylko jednym z atutów gospodarzy meczu. Doświadczenia z organizacji imprez żużlowych przydały się i przy spotkaniu piłkarskim toteż nic dziwnego, że trener Wojciech Łazarek skierował pod adresem działaczy ROW specjalne słowa podziękowania. A widownia? Nie bacząc na chłód, deszcz i śnieg tłumnie stawiła się na trybunach dając przykład wzorowego treningu” – czytaliśmy w „Sporcie”.

Patrząc jeszcze na aspekt sportowy starcia z Finlandią. W biało-czerwonym zespole zadebiutowała wtedy trójka zawodników: Jacek Grembocki, Leszek Iwanicki i Janusz Jojko. To wiązało się z zapowiedziami selekcjonera, że drzwi kadry dla wszystkich są szeroko otwarte. Dodajmy, że w reprezentacji rządził wtedy Górny Śląsk, bo czterech zawodników było z Górnika, a trzech z katowickiej GieKSy.

18 marca 1987 rok, Rybnik

Polska – Finlandia 3:1 (2:0)

Bramki: 1:0 – Urban, 10 min, 2:0 – Leśniak, 27 min, 2:1 – Ikaelaeinen, 46 min, 3:1 – Furtok, 65 min

POLSKA: Wandzik (79. Jojko) – Pawlak, Król, Wijas, Ostrowski (36. Grembocki) – Prusik (46. Pękala), Urban, Matysik (46. Iwanicki), Tarasiewicz – Furtok, Leśniak (46. Koniarek). Trener Wojciech ŁAZAREK.

FINLANDIA: Laukkanen – Remes, Ikaelaeinen, Europaeus, Petaejae – Toernvall (50. Annunen), Valvee (46. Ljus), Ikkonen, Hjelm – Vuorela (76. Turunen), Lipponen. Trener Martti KUUSELA.

Sędziował Manfred Rossner (NRD), Widzów ok. 18.000. Żółte kartki: Koniarek – Europaeus.

* * *

Unikalne rozwiązanie

Pod koniec lat 80. w Polsce były dwa stadiony z systemem podgrzewania murawy, w Rybniku i we Wrocławiu. To dlatego biało-czerwoni w marcu 1987 roku najpierw z Finami grali w Rybniku, a sześć dni później we Wrocławiu na Stadionie Olimpijskim.

– Pomysł instalacji podgrzewania murawy narodził się w 1968 roku, kiedy ROW po raz pierwszy awansował do ekstraklasy – przypomina Marek Pietras, kierownik Działy Rozwoju Sportu i Promocji MOSiR Rybnik, a także dziennikarz.

Instalacja działała już na początku lat 70., a za całą technologią i funkcjonowaniem wszystkiego stał inżynier Grudzień z KWK Chwałowice. Jak informuje wieloletni kierownik ROW Antoni Adamczyk, montaż rozpoczęto w 1971, a wszystko było gotowe na wiosnę rok później. To unikatowe, jak na ówczesne czasy rozwiązanie towarzyszyło piłkarzom ROW Rybnik, kiedy z powodzeniem w latach 70. występowali na boiskach ekstraklasy (7 sezonów), a także w rozgrywkach Pucharu Intertoto. W latach 90. i później, wraz z kolejnymi spadkami piłkarzy, wszystko przestało funkcjonować. Od kilku lat system podgrzewania znowu działa, ale nie jest jeszcze dokończony. W planach jest jednak jego ukończenie. Chodzi o budowę kotłowni gazowej.

Co do frekwencji, to jak przypomina Marek Pietras, więcej niż na meczu z Finami kibiców było w latach 70. – Ponad 20 tysięcy osób było na meczu ROW z Borussią Dortmund w Pucharze Intertoto w 1971 roku czy w meczach z Legią. W sezonie 1975/76 na meczu z warszawskim zespołem na widowni było 25 tys. osób. Na te spotkania przyjeżdżali wtedy kibice z całego Górnego Śląska – mówi Pietras.

Na zdjęciu: „Sport” nazajutrz po spotkaniu z Finlandią.