Z lamusa. Kawałek ziemi w Bamako

Urodzony w Zabrzu „Henri”, to jeden z najlepszych piłkarzy w historii polskiej piłki. W biało-czerwonych barwach, w latach 1973-1978 wystąpił 61 razy, zdobywając 5 bramek. Na swoim koncie ma trzecie miejsce na mundialu w RFN w 1974 i wicemistrzostwo olimpijskie z Montrealu dwa lata później. Zagrał w finałach MŚ 1978 na argentyńskich boiskach. Był piłkarzem roku „Sportu” w 1976 roku.

Załatwił ich sędzia

Potem równie dobry okazał się na ławce trenerskiej. Z FC Metz zdobył Puchar Francji, z Montpellier awansował do ćwierćfinału Pucharu Zdobywców Pucharów, a jedenastki z Saint-Etienne i Strasburga wprowadził do Ligue 1. Z Racingiem Paris awansował w 1990 do finału Pucharu Francji. W tym samym roku „France Football” przyznał mu tytuł trenerem roku nad Sekwaną. A w Polsce? Z Wisłą Kraków ma na swoim koncie trzy tytuły mistrzowskie i porywającą grę z „Białą Gwiazdą” w Pucharze UEFA w sezonie 2002/03.

Większości kibiców kojarzy się jednak z pracą na Czarnym Lądzie? Jak tam trafił? Wszystko zaczęło się pod koniec 1993 roku… – Byłem na bezrobociu, ale nie na długo. Skontaktował się ze mną prezydent piłkarskiej federacji Wybrzeża Kości Słoniowej i szybko zdecydowałem się na pracę w Afryce. Czy wcześniej miałem jakiś kontakt z tamtejszym futbolem? Nie, ale to nie stanowiło dla mnie żadnego problemu – opowiadał mi na potrzeby książki „Afryka gola! Futbol i codzienność” Henryk Kasperczak.

Poprzeczka wysoko zawieszona

W tym czasie „Słonie” z Wybrzeża Kości Słoniowej, bo tak na Czarnym Kontynencie woła się na futbolowy zespół z tego kraju, są mistrzem kontynentu. Nic dziwnego, że poprzeczka przed polskim trenerem jest zawieszona wysoko. W grupie C, w turnieju grało wtedy dwanaście reprezentacji, przyszła łatwa wygrana ze Sierra Leona 4:0 i porażka z Zambią 0:1. W ćwierćfinale zwycięstwo z Ghaną 2:1 i potem dramatyczny mecz o finał z Nigerią, gdzie w składzie byli tacy gracze, jak Jay-Jay Okocha, Rashidi Yekini czy Daniel Amokachi.

– To, co robił sędzia w tym meczu, to było coś niewiarygodnego! Przymykał oczy na brutalne faule Nigeryjczyków. Po ich bezpardonowych wejściach dwóch moich najlepszych napastników: Joel Tiehi oraz Abdoulaye Traore musiało opuścić boisko z kontuzjami. Sędzia mnie tak sprowokował, że w końcu wyrzucił z ławki rezerwowych. Naprawdę, bardzo się wtedy zdenerwowałem. Osłabieni daliśmy sobie strzelić dwa gole, a potem przegraliśmy w karnych – wspominał nieszczęsny mecz z „Super Orłami”, przegrany w serii jedenastek 2-4 Kasperczak. Tamto spotkanie prowadził arbiter ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich Ali Bujsaim. Ostatecznie skończyło się na 3 miejscu.

Kasperczak: Ślimaki i żabie udka zamiast karpia

– Czy pamiętam Kasperczaka? Oczywiście! Mimo, że było to wiele lat temu, wciąż cieszy się dużym respektem w moim kraju. To świetny trener, ale przyznam, że nie wiedziałem, że pochodzi z Polski – mówił mi podczas Pucharu Narodów w Egipcie w 2006 roku, jeden z najlepszych obrońców w historii afrykańskiej piłki Kolo Toure.

Wicemistrzostwo kontynentu

Po tamtym Pucharze Narodów najlepiej zapamiętali Kasperczaka gospodarze imprezy, Tunezyjczycy. Zaraz po tamtym turnieju związał się wieloletnim kontraktem z tamtejszą federacją. Cztery lata na stanowisku selekcjonera „Orłów Kartaginy”, to pasmo sukcesów. Wicemistrzostwo i ćwierćfinał w mistrzostwach kontynentu, występ na igrzyskach w Atlancie i gra w finałach mundialu 1998. A mogło być jeszcze lepiej…

Rozgrywany na przełomie stycznia i lutego Puchar Narodów 1996 w Republice Południowej Afryki był szczególna imprezą. Turniej rozgrywano przecież w państwie, gdzie ledwie dwa lata wcześniej skończono z polityką apartheidu czyli segregacji rasowej. Przez to narodowa jedenastka RPA, z powodu sankcji, wyłączona była przez dziesiątki lat z międzynarodowej rywalizacji. Prowadzeni przez Kasperczaka Tunezyjczycy nie należeli do faworytów. Świadczyły o tym rezultaty grupowych starć. Remis z Mozambikiem 1:1 i porażka 1:2 z faworyzowaną Ghaną sprawiły, że jedenastka z Afryki Północnej była jedną nogą poza turniejem.

Trzeba było wygrać ostatnie grupowe spotkanie z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Tak też się stało. Znający dobrze swoją byłą drużynę Kasperczak rozpracował rywala. Na początku drugiej połowy Tunezja prowadziła już trzema golami, żeby ostatecznie triumfować 3:1. Do domu musiały pakować się „Słonie”, „Orły Kartaginy” grały dalej. W ćwierćfinale rywalem był Gabon. I tutaj Tunezji sprzyjało szczęście. Po 120 minutach był remis 1:1. Egzekwowali jednak lepiej jedenastki, w których wygrali 4-1.

Mandela na trybunach

W środę 31 stycznia 1993 w Durbanie, kolejnym rywalem była Zambia. Stawką był finał jubileuszowego, bo XX Pucharu Narodów. Tamto spotkanie to popis zespołu prowadzonej przez Kasperczaka. Dwa razy do siatki trafia Adel Sellimi, który później będzie występował we francuskim Nantes. Po jednym dokładają świetny Zoubeir Baya oraz Kaies Ghodhbane. Ostatecznie kończy się wielką wiktorią Tunezyjczyków. Zwyciężają po niezwykle emocjonującym spotkaniu 4:2.

W sobotę 3 lutego na Soccer City Stadium w Johannesburgu rywalem są gospodarze. Mecz wywołuje ogromne zainteresowanie. „Bafana Bafana” dopingowani są przez 80 tysięcy fanów. Przez lata w RPA było i dalej jest tak, że futbol jest dla czarnych, a rugby dla białych. Na trybunach jest prezydent Nelson Mandela, a także król futbolu Pele.

– Nie zaczęliśmy źle. Niestety, to nie nam udało się zdobyć gola. Zabrakło trochę szczęścia, może też zagraliśmy słabiej niż we wcześniejszych spotkaniach – wspomina tamto spotkanie Kasperczak. Przez długi czas jest bezbramkowy remis. W końcówce do siatki trafia jednak dwa razy Mark Williams.

Promował młodych

Po raz kolejny do czołowej czwórki udało mu się awansować w 2002 roku. Turniej odbywał się wtedy w biednym Mali, które na gwałt potrzebowało sukcesu. Gospodarze zatrudnili więc Kasperczaka i był to strzał w przysłowiową dziesiątkę. Na początek remis z Liberią 1:1, której nie pomógł obecny prezydent tego kraju, wtedy zresztą strzelec bramki, słynny George Weah. Potem kolejny punkt z Nigerią (0:0) i na koniec wygrana z Algierią (2:0). W 1/4 udaje się pokonać silne wtedy piłkarsko RPA 2:0.

Ostatecznie skończyło się na 4 miejscu i… kawałku ziemi w Bamako! W ten niecodzienny sposób gospodarze nagrodzili polskiego trenera, który w tamtym czasie nie tylko zapoczątkował dobrą serię malijskiej reprezentacji, gra regularnie w PNA od wspomnianego 2002, ale też mocno wypromował młodych graczy, z takimi asami jak świetny Seydou Keita i Mahamadou Diarra, później zawodnikami odpowiednio Barcelony i Realu Madryt.

– Zmienił oblicze nasze reprezentacji. Zrobił u nas świetną robotę. Jego praca z reprezentacją stanowiła przełom w naszej piłce – tłumaczył kilka lat później bramkarz reprezentacji Mali [Mahamadou Sidibe]. A co stało się z kawałkiem ziemi w Bamako? Zaopiekował się nią inny z ówczesnych reprezentantów kraju, Djibril Sidibe.

Spalili siedzibę federacji!

Kolejne starty „Henriego” w Africa Cup of Nations nie były już tak udane. W 2008 roku wprowadził do finałów, które rozgrywano w Ghanie, Senegal. Drużyna z El Hadji Dioufem miała, po raz pierwszy w historii, wygrać turniej, a po drugim meczu i porażce w Tamale z Angolą 1:3 przyszło pakować manatki… Po tym meczu Kasperczak złożył rezygnację zdenerwowany na postawę swoich zawodników. Tymczasem w Dakarze kibice puścili z dymem siedzibę Senegalskiej Federacji Piłkarskiej.

W 2015 roku znowu pech. Silna reprezentacja Mali, z polskim trenerem na ławce, w grupie śmierci z późniejszym mistrzem Wybrzeżem Kości Słoniowej, Gwineą i Kamerunem, ma na swoim koncie, po trzech kolejnych remisach, trzy punkty. Takim samym punktowym i bramkowym bilansem legitymują się Gwinejczycy. W tej sytuacji, o tym kto wyjdzie z grupy z drugiego miejsca, decyduje… losowanie. Wygrywa go Gwinea.

Jeszcze dwa lata temu, podczas turnieju w Gabonie, „Henri” ponownie prowadzi Tunezyjczyków. W pokonanym polu zostawia m.in. silną Algierię, ale w meczu o półfinał przegrywa z Burkina Faso 0:2. Jedną z bramek strzela wtedy dla „Ogierów” były napastnik Górnika Prejuce Nakoulma. Tamten mecz zapisał się w pamięci tym, że schodzący z boska Wahbi Khazri, zmieniony przez polskiego trenera, nie podał Kasperczakowi ręki… Potem przepraszał za swoje zachowanie. Kilka miesięcy później „Henri” przestał pracować jako selekcjoner „Orłów Kartaginy”. Był to jego póki co ostatni trenerski przystanek.

***

Inni Polacy na ławce

W 1980 roku reprezentację Tanzanii podczas Pucharu Narodów prowadził tajemniczy trener z Polski Sławomir Wolk. Z kolei w 2008 roku asystentem selekcjonera reprezentacji Gwinei, francuskiego szkoleniowca Roberta Nouzaret, był były piłkarz m.in. GKS Jastrzębie Krzysztof Zięcik.

 

Na zdjęciu: Henryk Kasperczak przeszedł na Czarnym Lądzie niejedno.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ