Z lamusa. Migawki z finałów

Z historii finałów mistrzostw świata zapamiętaliśmy wiele scen. Przypominamy niektóre, a dla niektórych – najważniejsze – z nich.


W niedzielę na Lusail Iconic Stadium w Lusajl rozegrane zostanie 22 starcie decydujące o tytule mistrza świata. Należy bowiem pamiętać, że w 1950 roku w Brazylii turniej rozgrywany był w innej formie, a o triumfatora wyłoniono na zasadzie rywalizacji w grupie finałowej. Tak się złożyło, że ostatni mecz turnieju był właśnie tym decydującym. Brazylii, w starciu z Urugwajem, wystarczył remis. Ale „Canarinhos” przegrali i w „Kraju kawy” zapanowała czarna rozpacz.

Według rozmaitych szacunków mecz oglądało od 170 do 200 tysięcy widzów na Maracanie, a po dziś dzień tamto wydarzenie nosi nazwę „Maracanaco” i jest symbolem wielkiej klęski Brazylijczyków. Do dziś boli bardziej niż niedawna, znacznie wyższa porażka Brazylii, również przed własną publicznością, z Niemcami, 1:7, w półfinale mundialu 2014.

Jan Paweł II, Sinatra i… Ghiggia

To właśnie w tym spotkaniu, rozegranym ponad 72 lata temu, po raz ostatni oglądano Brazylię w białych, jednolitych strojach! Dziś kanarkowy żółty, to znak rozpoznawczy pięciokrotnych mistrzów świata. Wcześniej jednak Brazylia grała właśnie na biało, ale takie barwy uznano za pechowe i z nich zrezygnowano. Kozłem ofiarnym porażki uznano bramkarza Moacira Barbosę, który wiele lat po wydarzeniach z Maracany przyznał.

– W Brazylii wyrok więzienia to 30 lat. Ja zostałem skazany na 50 lat – mówił golkiper niedługo przed śmiercią w 2000 roku. Innym słynnym cytatem związanym z tamtym spotkaniem są słowa tego, który przesądził o zwycięstwie Urugwaju. – Tylko trzy osoby uciszyły Maracanę. Jan Paweł II, Frank Sinatra i ja – powiedział Alcides Ghiggia, który odszedł w 2013 roku. Był ostatnim żyjącym uczestnikiem „Maracanaco”.

Dziś najstarszym żyjącym uczestnikiem finału mistrzostw świata jest Szwed

, który w lutym tego roku skończył 93 lata i cieszy się, jak na swój wiek, świetnym zdrowiem. Doskonale pamięta to, co w 1958 roku wydarzyło się na sztokholmskiej Rasundzie. Zagrał w barwach reprezentacji Szwecji w meczu, w którym Pele, niespełna 18-letni, strzelił dwa gole, a Brazylia – grając, co ciekawe – w niebieskich koszulkach, zdobyła swoje pierwsze mistrzostwo świata. W 55. minucie spotkania przyszły „Król futbolu” strzelił jedną z najsłynniejszych bramek w historii finałów mundiali. Przyjął piłkę na klatkę piersiową w polu karnym, uwolnił się spod opieki jednego ze Szwedów, przerzucił futbolówkę nad kolejnym – choć ten kopnął go w biodro – a następnie uderzył z powietrza na 3:1. Brazylia wygrała mecz 5:2. To do dziś finał mistrzostw świata z największą liczbą strzelonych bramek.

Niemcy przegrali… 2:2

Przed Stadionem Republikańskim w Baku stoi chyba jedyny na świecie, o drugim tego typu przynajmniej nic nie wiadomo, pomnik… sędziego piłkarskiego. To monument poświęcony Tofikowi Bachramowowi, który był arbitrem asystentem finału mundialu w 1966 roku. W nim Anglia mierzyła się z RFN. Dziś wielu zdecydowanie lepiej pamięta właśnie nazwisko azerskiego liniowego, aniżeli sędziego głównego, którym był Gotfried Dienst ze Szwajcarii, który to przecież podjął decyzję o uznaniu gola na 3:2 Anglików w tym pamiętnym meczu. Była 101. minuta, na bramkę huknął Geoff Hurst, a piłka odbiła się od poprzeczki, trafiła w podłoże i wyszła w pole. Dienst zapytał Bachramowa, czy gol był. Azer energicznie pokiwał głową, że tak i Szwajcar wskazał na środek boiska.

Gol ten był przez wiele lat przedmiotem analiz. Stosowano najnowocześniejsze technologie i do dziś… nie wiadomo, czy piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową, bo wyniki ekspertyz są różne. Podobno Bachramow na łożu śmierci przyznał, że chciał zemścić się na Niemcach za Stalingard i za to, że w półfinale RFN wyeliminowała ZSRR. Fakty są takie, że radziecki arbiter w chwili strzału nie stał na wysokości bramki, ale kilka metrów w głąb boiska. Nie mógł zatem dokładnie widzieć, co się wydarzyło.

Za tę sugestię pomnika mu nie wystawiono, ale za to, że po zakończeniu kariery sędziowskiej prężnie działa na rzecz azerskiego futbolu w ZSRR. Po latach angielskie media dotarły do rewelacji, że Bachramow został przez gospodarzy turnieju doceniony. Nie ma mowy o korupcji, ale organizatorzy mundialu okazali radzieckiemu arbitrowi wdzięczność już po wszystkim. Niemcy, po meczu, byli rzecz jasna bardzo zniesmaczeni, a prasa pisała, że zespół legendarnego Seppa Herbergera, dla którego był to ostatni mundial, przegrał… 2:2. Choć w ostatniej minucie dogrywki Anglia ustaliła wynik meczu na 4:2.

Cruijff i… nagie dziewczyny

Mecz na Wembley był drugim w historii, a pierwszym przegranym finałem mistrzostw świata przez reprezentację Niemiec. Później „Nationalelf” grała jeszcze w najważniejszym meczu sześć razy, z czego aż trzykrotnie z tegorocznym finalistą, czyli Argentyną. A ponadto Niemcy mierzyli się z Holandią, Włochami i Brazylią. Pierwszy z tych meczów nam jest szczególnie bliski, bo przecież „gdyby nie woda na boisku we Frankfurcie”, to przecież to zespół Kazimierza Górskiego mógłby zagrać o mistrzostwo świata. Był to o tyle pamiętny mecz, rozgrywany w Monachium, bo po nim kapitan Niemców, Franz Beckenbauer, wzniósł nad głowę nowe trofeum za mistrzostwo świata. „Złotą Nike”, którą w 1970 roku Brazylijczycy zdobyli na własność, a która została skradziona w 1983 roku i nigdy jej nie odnaleziono, zastąpił Puchar Świata FIFA, który jest najważniejszym trofeum do dziś.

Po finale świat obiegły oczywiście zdjęcia Beckenbauera z Pucharem Świata, a także najlepszego piłkarza tamtego turnieju, Johana Cruijffa. Świetny Holender był nie tyle załamany, co… nieobecny, bo niedługo przed finałem stał się obiektem nagonki niemieckiej prasy. To była obrzydliwa prowokacja „Bilda”, który podczas turnieju wydrukował artykuł pt. „Cruijff, szampan, nagie dziewczyny i prysznic”. Choć tekstu nie opatrzono żadnym zdjęciem, wybuchła afera, z której Holendrzy tłumaczyli się przez wiele lat. Niektórzy twierdzili jednak, jak pisze Leszek Jarosz w „Historii mundiali. Tom 1.”, że prowokacja Niemców miała pozytywny wpływ na zespół, bo słynny trener Rinus Michels ogłosił „stan wojny”. Dlaczego zatem Holendrzy, rozgrywający kapitalny turniej, przegrali 1:2?

Zidane i Materazzi

– Czułem się podminowany, nie chciałem znów zostać zbesztany przez Gennaro Gattuso, więc trzymałem Zidane’a za koszulkę. Zapytał mnie, czy chcę jego koszulkę, powiedziałem mu, że wolę jego siostrę – tak, 14 lat po fakcie, w maju 2020 roku, opisał to, co wydarzyło się w finale mistrzostw świata 2006, włoski obrońca, Marco Materazzi Włosi grali dogrywkę z Francją, a w pewnym momencie na murawie zapanowała konsternacja. Na początku nikt nie wiedział, co się stało, bo bliżej środka boiska Materazzi właśnie padł na boisko i zwijał się z bólu.

Dopiero po telewizyjnych powtórkach wyszło na jaw, że gwiazdor francuskiej drużyny, Zinedine Zidane, poczęstował ciosem „z byka” włoskiego rywala. Sędzia z Argentyny, Horacio Elizondo, usunął Francuza z boiska i w ten sposób zakończyła się jego piękna kariera, bo „Zizou” rozgrywał wówczas swój ostatni mecz. Co ciekawe wcześniej w tym spotkaniu obaj piłkarze strzelili po golu. A Francuz stał się trzecim – po Brazylijczykach Vavie i Pele – który zdobywał gole w dwóch finałach MŚ. Zidane był wielkim bohaterem finału MŚ w 1998 roku. Osiem lat później został antybohaterem decydującej rozgrywki.

Francja przegrała po rzutach karnych, a Włosi są do dziś jedyną reprezentacją, która w finale mistrzostw świata karne zarówno przegrała (w 1994), jak i wygrała. Zresztą tylko z udziałem tych dwóch drużyn, jak dotychczas, w decydującym starciu strzelano karne. W dogrywkach rozstrzygnęło się pięć finałów, a 15 spotkań (licząc z meczem z 1950), zakończyło się w regulaminowym czasie.

1617
dni
minie w niedzielę od ostatniego finału mistrzostw świata. To druga najdłuższa przerwa w historii pomiędzy decydującymi meczami o tytuł. Poprzednia miała miejsce – z wiadomych względów – pomiędzy 1938, a 1950 rokiem. Wówczas Włosi tytuł mistrza świata dzierżyli przez 4410 dni.

Finały mistrzostw świata

1930 Urugwaj – Argentyna 4:2

1934 Włochy – Czechosłowacja 2:1 dogr.

1938 Włochy – Węgry 4:2

1950 Urugwaj – Brazylia 2:1*

1954 RFN – Węgry 3:2

1958 Brazylia – Szwecja 5:2

1962 Brazylia – Czechosłowacja 3:1

1966 Anglia – RFN 4:2 po dogr.

1970 Brazylia – Włochy 4:1

1974 RFN – Holandia 2:1

1978 Argentyna – Holandia 3:1 dogr.

1982 Włochy – RFN 3:1

1986 Argentyna – RFN 3:2

1990 RFN – Argentyna 1:0

1994 Brazylia – Włochy 0:0 k. 3:2

1998 Francja – Brazylia 3:0

2002 Brazylia – Niemcy 2:0

2006 Włochy – Francja 1:1 k. 5:3

2010 Hiszpania – Holandia 1:0 dogr.

2014 Niemcy – Argentyna 1:0 dogr.

2018 Francja – Chorwacja 4:2

* – decydujący mecz grupowej fazy finałowej.



Na zdjęciu: Zinedine Zidane (z lewej), to ktoś, z kim finały mistrzostw świata – bez kwestii – się kojarzą. Raz został bohaterem, raz antybohaterem decydującej rozgrywki.

Fot. PressFocus