Z LAMUSA. Ostatnie śląskie mistrzostwo

To były czasy! Na kolejkę przed zakończeniem rozgrywek 1988/89, „Niebiescy” mieli dwa punkty przewagi nad GKS-em Katowice i sześć nad Górnikiem Zabrze. Za tercetem wielkich śląskich zespołów: Legia i Lech. W walce o tytuł liczył się wówczas tylko Ruch i GieKSa. Katowiczanie mogli liczyć na tytuł, bo zwycięstwa różnicą trzech bramek i więcej nagradzano wtedy dodatkowym trzecim punktem. Trzybramkowa porażka skutkowała z kolei minusem. Beniaminek z Jastrzębia takowych poniósł aż pięć i kosztowało go to baraże z Zawiszą, a w konsekwencji spadek.

Fornalik jak Sedlar

Wracając do Ruchu… Przed ostatnimi meczami 30. kolejki, co miało miejsce w środę 21 czerwca 1989 roku, „Sport” pisał: „Jeszcze kilka tygodni temu taki finisz wydawał się mało prawdopodobny. Zabrzański Górnik spokojnie punktował rywala za rywalem, a zwycięstwo „za trzy” nad Katowicami mogło tylko utwierdzić w przekonaniu, że mistrz znów będzie mistrzem. Niezależnie od rozkładu jazdy i wyników najgroźniejszych konkurentów.

Wysokie wygrane chorzowian miały im zapewnić start w PUEFA, będący – jak ciągle powtarzał trener Jerzy Wyrobek – ogromnym marzeniem beniaminka. Zabrzanie słabli jednak systematycznie, a Ruch, choć zanotował na swym koncie dość nieoczekiwaną wpadkę ze Stalą Mielec, zebrał dość sił na decydującą rozgrywkę. Z walki o tytuł znacznie wcześniej sama wyeliminowała się Legia i na placu boju pozostał tylko śląski tercet”.

Jedno z najważniejszych wydarzeń końcówki tamtego pamiętnego sezonu miało miejsce w 27 kolejce, o czym w ostatnią niedzielę, przy okazji niesamowitego spotkania Piast – Jagiellonia, przypomniał Waldemar Fornalik, obecny trener gliwiczan, a wtedy czołowy obrońca „Niebieskich”. W Wielkich Derbach Śląska Górnik podejmował Ruch (przed tą kolejką oba zespoły otwierały ligową tabelę z 43 punktami na koncie).

Na stadionie w Zabrzu, w obecności 22785 kibiców, chorzowianie prowadzili po trafieniu Dariusza Gęsiora. Przed przerwą wyrównał Ryszard Cyroń. W 56 minucie w polu karnym wszędobylski i walczący zwykle za trzech Mieczysław Szewczyk został nieprawidłowo powstrzymany przez Mirosława Szlezaka. Prowadzący mecz Tadeusz Diakonowicz, arbiter z Warszawy, wskazał na „wapno”. Jedenastkę na gola zamienił rozgrywający wtedy kapitalny sezon Krzysztof Warzycha. Zdobył 24 bramki i tytuł króla strzelców. Ruch prowadził więc na wyjeździe 2:1, ale wcale przy Roosevelta nie musiał wygrać.

Dlaczego przypomnieliśmy trenera Fornalika i walczącego teraz o mistrzostwo Piasta? W niedzielnym meczu z „Jagą” dwa faule w polu karnym i dwie jedenastki dla rywala sprokurował Aleksandar Sedlar. Wtedy z kolei „przestępstwo” w swoim polu karnym zanotował Fornalik. – Nieprzepisowo zatrzymałem napastnika rywala Ryszard Cyronia, ale na szczęście kolega z drużyny, nasz bramkarz Rysiek Kołodziejczyk obronił piłkę – przypomina były obrońca Ruchu.

Kołodziejczyk sparował futbolówkę na rzut rożny. Nieszczęśliwym wykonawcą był sam Cyroń. Za ten mecz golkiper „Niebieskich” otrzymał notę „8”, najwyższą spośród wszystkich graczy. Ostatecznie chorzowianie wygrali 2:1 i objęli prowadzenie w tabeli. „Kto wie, czy nie na wagę mistrzowskiego tytułu…” – kończył swoją relację z tamtego spotkania red. Bogdan Nather („Sport”, 8 czerwca 1989 r.).

Wszystko dla „Gucia”

W ostatniej kolejce Ruch podejmował jeden z najsłabszych zespołów w ekstraklasie Górnika Wałbrzych. „W Chorzowie na Cichej już ćwiczą więc sto lat. Historia ekstraklasy zanotowała wprawdzie w swoich rocznikach wydarzenia cudowne, ale chyba tym razem rubryka „zdarzenia szokujące i dziwne” pozostanie wolna. Z jednej strony nie wypada nikogo lekceważyć, lecz z drugiej – jakby to mogło być możliwe; lider i pewny kandydat do złota nie potrafi wygrać u siebie z mistrzem… słabeuszy!” – pisał „Sport” w tytułowej relacji „Trzy… dwa… jeden… Ruch!?” .

To był sezon Krzysztofa Warzychy! „Gucio” w rozgrywkach 1988/89 był nie do powstrzymania. Fot. Jerzy Kleszcz/Sport

Górnik Wałbrzych żegnał się wtedy z ekstraklasą, po sześciu latach ciągłej gry, do której już nigdy nie zdołał wrócić. W starciu z rozpędzonym Ruchem, który wtedy był przecież ligowym beniaminkiem (!), wałbrzyszanie nie mieli nic do powiedzenia. Mający już wtedy niewielkie szanse na baraże o pozostanie w ekstraklasie przeciwnicy z Dolnego Śląska, nie okazali się wymagający rywalem dla ekipy prowadzonej przez duet Jerzy Wyrobek – Henryk Wieczorek. „Ruch pokazał, jak gra mistrz”, „Wszystkie trofea dla Gucia” – pisała nasza gazeta nazajutrz.

Mecz był chmurny

Już do przerwy wszystko było załatwione. W pierwszych minutach Gerarda Marszałka, byłego golkipera KS Wisła i BKS Stal Bielsko-Biała zaskoczył Szewczyk. Potem 25 tys. kibiców na Cichej mogło już tylko oglądać show w wykonaniu „Gucia” Warzychy. Do przerwy trafił z karnego i strzałem głową. W drugiej części jeszcze raz zaskoczył Marszałka. Bramka dla rywala zdobyta przez Wiesława Stańkę w końcówce niewiele już zmieniła.

Tak tamten z mecz przy Cichej, zakończony ostatecznie wygraną drużyny trenera Wyrobka 4:1 i kolejnymi trzema punktami, na wagę mistrzostwa Polski, relacjonował w „Sporcie” Stanisław Penar: „Mecz był chmurny z racji aury i dymu, który od czasu do czasu utrudniał widoczność. Cóż, apele spikera o godne zachowanie kibiców nie przynosiły efektów, a kibic-szalikowiec jaki jest, dobrze wiedzą również na Cichej. Świece dymne, petardy zakłóciły spokój, po meczu zaś rozochoceni kibice chyba nie tylko szampanem, ale również innymi mocniejszymi trunkami narobili wiele hałasu. Kto jednak nie panuje nad własnym szczęściem i szczęściem klubu, ten przynosi mu tylko szkody. Służby porządkowe miały więc znacznie więcej roboty niż piłkarze niebieskich”.

Żelazna defensywa i skład

Tamten mecz był pożegnaniem z boiskiem Albina Wiry, który w wieku 35 lat zapisał na swoim koncie kolejne mistrzostwo z Ruchem. Kolejne, bo wcześniej był w chorzowskim zespole, kiedy ten triumfował w 1974, 1975 i 1979 roku. Tego świetnego zawodnika żegnał kapitan chorzowskiej jedenastki Krzysztof Warzycha, który zgarnął wtedy wszystkie premie. Poprowadził zespół do tytułu mistrzowskiego, zdobył koronę króla strzelców, a także wygrał prestiżowy ranking „Złotych butów”. Kilka miesięcy później za milion marek został sprzedany do Panathinaikosu, gdzie też stał się legendą.

Jerzy Wyrobek na ramionach piłkarzy Ruchu. Było za co dziękować!

Ostatecznie Ruch zgromadził 52 punkty. W 30 ligowych meczach drużyna trenera Wyrobka zdobyła 48 bramek, połowę z nich – właśnie Warzycha. Chorzowianie bazowali jednak na żelaznej defensywie, gdzie grali tacy zawodnicy, jak wspomniani wcześnie Kołodziejczyk, Fornalik, Dariusz Fornalak, Waldemar Waleszczyk czy Jacek Chorzewski. Zespół bazował na wąskiej liczbie 15-16 graczy, a drużyna straciła tylko 18 bramek. Warto zwrócić uwagę, że w bieżących rozgrywkach trener Fornalik też korzysta z grupy niewielu ponad 20 zawodników, najmniej w porównaniu z innymi…

Telewizor i magnetowid

Jak walczący teraz o mistrzostwo z Piastem Waldemar Fornalik patrzy na tamten czas? – Było to dawno, dawno temu. To ostatnie mistrzostwo na Górnym Śląsku. To nieprawdopodobne, ile się od tamtych czasów pozmieniało, jak technologia poszła do przodu, jak zmienił się trening; jak zmieniła się cała otoczka piłki w Polsce. To coś niebywałego – mówi były obrońca Ruchu. Za mistrzostwo piłkarze otrzymali telewizor i w formie dodatku magnetowid. Takie to były czasy…

 

Mecz który dał mistrzostwo

21 czerwca 1989 r., Chorzów

Ruch – Górnik Wałbrzych 4:1 (3:0)

1:0 – Szewczyk, 6 min, 2:0 – Warzycha, 22 min (karny), 3:0 – Warzycha, 39 min (głową), 4:0 – Warzycha, 63 min, 4:1 – Stańko, 82 min.

Sędziował Tadeusz Diakonowicz (Warszawa). Widzów: ok. 25000. Żółte kartki: Warzycha – Krawiec.

RUCH: Kołodziejczyk 5 – Fornalak 5, Waleszczyk 5, Gęsior 6, Chorzewski 5 – Nowak 6, Wira 5, Szuster 6, Szewczyk 6 – Warzycha 9, Boncol 3 (60. Mosór niesklas.). Trener Jerzy WYROBEK.

GÓRNIK W.: Marszałek 5 – Stępień 4, Kisiel 4, A. Bąk 4, Stańko 6 – Ośko 5, Krawiec 4, Sobczak 5, Radomski 2 (46. Lakus 2) – Kosowski 6, Sobczyk 3 (62. Frelek niesklas.). Trener Ryszard MORDAK.

 

Na zdjęciu: Tak o czternastym mistrzostwie Polski Ruchu pisał w czerwcu 1989 roku „Sport”.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ