Z optymizmem patrzy w przyszłość

Paweł Sikora zapisał spory rozdział w 25-letniej historii Unii Rędziny.


Wprawdzie Paweł Sikora młodzieńcze lata poświęcił siatkówce, ale obiecujący rozgrywający – pobierający lekcje u legendarnego Stanisława Gościniaka, mistrza świata z 1974 roku i MVP tego turnieju oraz członka Volleyball Hall of Fame, czyli światowej „Galerii Sław” – w Rędzinach kojarzony jest przede wszystkim z piłką nożną.

– Nasz klub ma 25 lat, a ja od początku w nim działam – mówi Sikora. – Najpierw udzielałem się jako kibic i pomagałem w czym się tylko dało, a 20 lat temu zostałem kierownikiem drużyny i jestem nim do dziś, łącząc tę rolę z obowiązkami sekretarza klubu. Miałem też kilkuletni „romans” z Lotnikiem Kościelec, w którym byłem spikerem, ale jak przystało na rodowitego rędzinianina Unię stawiam na pierwszym miejscu, bo to jest mój klub. Kiedy więc graliśmy derby z Lotnikiem w Kościelcu, nie miałem wątpliwości komu kibicować. Szczególnie miło wspominam nasze spotkanie sprzed dwóch lat, czyli z sezonu, w którym maszerowaliśmy do IV ligi. Na trybunie w Kościelcu zgromadziło się z tysiąc kibiców i stworzyli znakomitą oprawę, a gdy Piotrek Andrzejewski w doliczonym czasie gry golem na 2:0 ustalił wynik spotkania, wybuchła euforia. To był moment, w którym poczuliśmy wszyscy, że drużyna prowadzona przez Oskara Operacza idzie w kierunku powrotu do IV ligi.

Pucharowe zwieńczenie

– W niej najbardziej emocjonujący był mecz ze Szczakowianką z minionej rundy – kontynuuje sekretarz klubu, kierownik drużyny i spiker. – Zespół z Jaworzna przyjechał do nas, czyli do Kamyka, bo tam gramy w roli gospodarza, jako wicelider i – jak na faworyta przystało – wyszedł na prowadzenie. Szymon Kowalczyk szybko jednak wyrównał, a Mariusz Przybylski przed przerwą dorzucił bramkę i na przerwę schodziliśmy prowadząc 2:1. Po zmianie stron goście wprawdzie szybko wyrównali, ale odpowiedzieliśmy golami Arka Porochnickiego i Marcela Nurka. Emocje były jednak do końca, bo rywale w końcówce zdobyli kontaktową bramkę i ruszyli do szturmu.

Strzelili nawet gola, ale był spalony, więc sędzia nie zaliczył tego trafienia, a pozostałe ataki odparliśmy i mogliśmy się cieszyć z cennego zwycięstwa. Jeszcze bardziej emocjonujący był mecz w Pucharze Polski, a dokładniej dwa mecze, bo zarówno w ćwierćfinale z Rakowem II Częstochowa, jak i w finale z Victorią Częstochowa o naszych wygranych decydowały rzuty karne. Z III-ligowcami po meczu zremisowanym 1:1 w karnych wygraliśmy 9:8, kończąc rywalizację w ciemnościach, a w finale – znowu po remisie 1:1 i to po golu straconym w doliczonym czasie gry – nie załamaliśmy się i wygraliśmy po sześciu seriach 5:4. Radość była ogromna, bo to pierwsze w historii klubu takie osiągnięcie, więc przyjęliśmy je jako zwieńczenie ćwierćwiecza.

Wyjątkowi zawodnicy

W 25-letniej historii klubu, który startował od klasy B, a w 2008 roku pierwszy raz awansował na cztery sezony do IV ligi, do której powrócił także w 2021 roku, zapisano wiele nazwisk zawodników i trenerów. Dla Pawła Sikory jeden z nich był jednak wyjątkowy.

– Marcin Kawecki to nasz wychowanek i bodaj 4-krotny król strzelców klasy A – dodaje nasz rozmówca. – Teraz ma 42 lata i już nie gra, gdyż kontuzje dały o sobie znać, ale jego wyczyny strzeleckie wspominamy do dziś. Obecnie tym, którego wszyscy kibice podziwiają, jest Mariusz Przybylski. Wprawdzie ma już 40 lat, ale na boisku widać przede wszystkim jego umiejętności i doświadczenie wyniesione ze 158 występów w ekstraklasie. Chcielibyśmy go wreszcie zobaczyć na swoim stadionie, na który czekamy z niecierpliwością od wielu wielu lat. Teraz już przynajmniej wiemy, że jest w budowie. Według pierwotnych projektów miał być oddany do końca października i mieliśmy nadzieję, że to będzie najlepszy prezent na jubileusz 25-lecia.

Czekanie na stadion

– Niestety, problemy wykonawcy doprowadziły do tego, że prace się opóźniły. Wiemy już jednak przynajmniej, gdzie będziemy mieć swoje boisko, bo teren na granicy Rędzin i Rudnik został przeznaczony na obiekt sportowy, więc nie pozostaje nam nic innego jak czekać. Nie stoimy jednak z założonymi rękami. Zresztą nasz wiceprezes i zarazem sponsor klubu Tomasz Śledzikowski zaraża wszystkich swoją aktywnością. Grał w naszej drużynie, kończąc w niej swoją piłkarską przygodę, a później jako działacz, bo był też prezesem, doprowadził do pierwszego awansu do IV ligi i w dużej mierze przyczynił się do odrodzenia zespołu po trudnych chwilach. 10 lat temu spadliśmy przecież na 6 lat do klasy A, ale wyszliśmy z dołka. Gramy w IV lidze, pracujemy z młodzieżą, co w drugie ćwierćwiecze klubu pozwala nam patrzeć z optymizmem – kończy Paweł Sikora.


Na zdjęciu: Dla Pawła Sikory klub z Rędzin jest wszystkim…

Fot. Dorota Dusik