Z „poziomu 600” i głębiej

Pochodzący ze Śląska zawodnik kontrakt z katowickim pierwszoligowcem – mający obowiązywać od 1 lipca – podpisał już parę miesięcy temu. Trener Jacek Paszulewicz niemal zaraz po podjęciu pracy w Katowicach zarekomendował działaczom podjęcie starań o wychowanka Górnika Czerwionka-Leszczyny. – Wyrósł w Grudziądzu ponad przeciętność do takiego stopnia, że w niektórych meczach… był on i dopiero za nim część drużyny – reklamował swego byłego podopiecznego w rozmowie z nami.

Porozmawialiśmy wówczas z 26-letnim pomocnikiem. – Priorytetem jest dla mnie ekstraklasa – mówił wtedy Damian Michalik sygnalizując, że jeszcze nawet w zimowym okienku transferowym – albo właśnie 1 lipca – może do jednego z ekstraklasowych klubów trafić. Mocno zaaawansowane były rozmowy z gdyńską Arką, ostatecznie jednak „sprawa się rypła”. Po troszę – za sprawą zimowych zawirowań zdrowotnych, czyli czyszczenia łąkotki. Ten zabieg nie pozostał bez wpływu na jego wiosenną dyspozycję; nie dawał już drużynie tyle, co we wcześniejszych rundach. Ale w Katowicach nie zrezygnowali. Choć oficjalnie – pytaliśmy o to wprost dyrektora sportowego – zaprzeczano, stosowny dokument już w klubowym sejfie leżał.

Michalik został piłkarzem klubu z Bukowej na dwa lata, z opcją przedłużenia kontraktu o kolejny rok. – Jeszcze zagram w ekstraklasie! – odgrażał się dwa lata wcześniej, gdy wiązał się ze wspomnianą Olimpią. Czy uda się zrealizować marzenia właśnie w stolicy województwa śląskiego? Trudne pytanie. Wiadomo jednak, że dla niegdysiejszego najlepszego zawodnika juniorskich mistrzostw Polski, który potem w życiu m.in. rozładowywał statki w Anglii, składał rowery w Holandii i zjeżdżał na „poziom 600” i głębiej w Ornontowicach, żadne wyzwanie nie jest ponad siły… – To postać, która podniosłaby w Katowicach jakość grania – mówił w styczniu trener Paszulewicz. Od 21 czerwca, kiedy rozpocznie z drużyną przygotowania, Michalik będzie mieć okazję do potwierdzenia tych słów.