Z Rybnika na mundial

Na naszych kibiców zawsze można liczyć! Tak też jest na mistrzostwach świata w Katarze.


Korespondencja z Kataru Michał Zichlarz

W sobotę prowadzona przez Czesława Michniewicza polska reprezentacja zagrała jedno ze swoich najważniejszych spotkań w ostatnich latach. Żeby liczyć się w grze o pierwszy od 36 lat awans do 1/8 MŚ, trzeba było postarać się o korzystny rezultat z jedną z rewelacji katarskiego mundialu, jaką jest prowadzona przez francuskiego szkoleniowca Herve Renarda jedenastka Arabii Saudyjskiej.

Bilety na jeden mecz

Saudyjczyków w Katarze dopingują dziesiątki tysięcy fanów. Od kibiców z tego kraju słyszałem nawet, że jest ich tutaj… milion! Nic dziwnego, oba kraje graniczą przecież ze sobą. Przed i na stadionie Education City przeważali fani w zielonych koszulkach. Biało-czerwonych kibiców jednak też nie zabrakło. Było ich na stadionie kilka tysięcy. Pan Wojciech Lurka przyleciał na mecz do Doha z Górnego Śląska, a konkretnie z Rybnika z trójką swoich serdecznych kolegów, dwoma panami Piotrami i panem Mariuszem. Ten ostatni na dużej imprezie jest trzeci raz, bo wcześniej zaliczył dwa ostatnie turnieje Euro.

– Na mundial w Katarze wylecieliśmy w środę. Lecieliśmy do Dubaju, a stamtąd w dniu meczu wcześnie rano do Doha, gdzie byliśmy w sobotę o godzinie 5.00 rano. Mogliśmy zostać tylko dzień. Dłużej nie można było zostać, bo mieliśmy bilety tylko na ten jeden mecz z Arabią Saudyjską – opowiada pan Wojtek.

Jak to wyglądało cenowo w przypadku ekipy z Rybnika? Mieli bilety najniższej trzeciej kategorii za 300 złotych. Do tego lot do Dubaju za 600 złotych w jedną stronę. – Myśleliśmy, żeby zobaczyć też inne spotkania, ale nie udało się niestety załatwić wejściówek – tłumaczy pan Wojciech.

Po meczu i tak byli zadowoleni, bo biało-czerwoni stanęli na wysokości zadania i wygrali ważne spotkanie. Sami nasi piłkarze przyznawali, że w trudnych momentach, mimo miażdżącej przewagi fanów „Zielonych Sokołów” z Arabii Saudyjskiej na widowni, to słyszeli wsparcie z trybun naszych kibiców. Podobnie będzie pewnie i w środowym meczu na zbudowanym z kontenerów oryginalnym Stadionie 974.

Śpią w kontenerach

Mnie w miejscu, gdzie mieszkam w Barawa Barahat Al Janoub i gdzie są kibice z całego świata w miejscowości Al Wakra, w czwartym co do wielkości mieście Kataru, udało się też spotkać kibiców „Torcidy”, czyli Górnika Zabrze. Konkretnie 4-osobową grupę dwóch panów i dwóch pań, a także polskich fanów z Chicago, pana Piotra i Tomka. Wszyscy nie szczędzili gardeł na stadionie, żeby wspomóc nasz zespół w arcyważnym spotkaniu z Arabią Saudyjską. Pomogło!

Nie licząc saudyjskich fanów, w Katarze kibicowsko przeważają, tak też zresztą było 4 lata temu na mundialu w Rosji, kibice z krajów latynoskich. Argentyńczyków ma być tutaj ponad 40 tysięcy! W podobnej liczbie są Meksykanie, choć ich entuzjazm z każdym kolejnym meczem gaśnie oraz Brazylijczycy, którzy w dużej liczbie przyjechali świętować szóste mistrzostwo świata. Mimo tego, że fani w wielu miejscach są między sobą wymieszani, jak u mnie, gdzie mieszkam, czy przy stacji metra Free Zone, gdzie jest olbrzymie miasteczko kontenerowe, nie dochodzi do rozrób, choć akurat przed sobotnim meczem Argentyna – Meksyk na mieście w Doha doszło do szarpanin, a przed wszystkim słownych utarczek.

Jeszcze co do kibiców, to niektórzy mieszkają w kontenerach bez okien, a inni śpią na… plaży. Dotyczy to przede wszystkim kibiców „Albicelestes”, którzy już sposobią się do środowego starcia z biało-czerwonymi o pierwsze miejsce w grupie C.


Na zdjęciu: Wojciech Lurka (z prawej) i jego przyjaciele przed Education City Stadium w Al Rayyan.

Fot. Michał Zichlarz