Z samolotu na… lodowisko

3:5 z IFK Helsinki oraz 1:8 z Skelleftea AIK – to wyniki pierwszych meczów Hokejowej Ligi Mistrzów GKS-u Tychy na własnym lodzie. Teraz przychodzi pora na rewanże i dzisiaj tyszanie zmierzą się ze szwedzkim zespołem Skelleftea, zaś w sobotę zagrają w Helsinkach. Tyscy hokeiści poznali już smak tych rozgrywek i doskonale wiedzą, że trzeba nie tylko zagrać na wysokim poziomie, ale również mieć nadzwyczajne szczęście, by uzyskać honorowy wynik. Najważniejsze, by zapomnieć o surowej lekcji jaką im zafundowali wicemistrzowie Szwecji.

Logistyczne wyzwanie

Wyprawa do Skandynawii z punktu logistycznego to spore wyzwanie, zbiórka jest ekipy była o 6.00 rano, wylot samolotem czarterowym do Szwecji o 9.00 i już o 11.30 meldują się w Skelleftei. By nie generować dodatkowych kosztów działacze zdecydowali, że nie będą zamawiali hoteli i ekipa bezpośrednio pojedzie na lodowisko. – Weźmiemy ze sobą karimaty i trochę się rozłożymy w hali, a potem szybko trzeba złapać pion, bo musimy rozegrać mecz – powiedział pół żartem, pół serio jeden z zawodników zagadnięty o ten wyjazd.

Po meczu trzeba się szybko zbierać, bo kwadrans po północy tyska ekipa wylatuje do stolicy Finlandii i melduje się w niej 2.20. Jak dobrze wszystko się ułoży zawodnicy będą mogli się wyłożyć w hotelowym łóżku już o 4.00 rano. Piątkowy trening przewidziano na 17.10, w sobotę poranny rozjazd, popołudniu mecz i powrót na lotnisko w Pyrzowicach przewidziano o 3.00 rano. Uff, skandynawska wyprawa będzie tyszan sporo sił i… kasy, bo samo wynajęcie samolotu czarterowego to wysoka kwota.

– Podobne problemy logistyczne mają również inne drużyny uczestniczące w Lidze Mistrzów i trzeba się z tym liczyć – podkreślił trener GKS-u, Andrej Gusow. – Uważam, że mistrzowi Polski powinien grać w tych prestiżowych rozgrywkach, bo zdobywamy niezwykle cenne doświadczenie.

Dyscyplina na lodzie

Sztab szkoleniowy GKS-u ma spory problem, bo Michal Kolarz oraz Peter Novajovsky w meczu z Helsinkami nabawili się kontuzji pachwiny oraz kolana i nie wystąpią w skandynawskim dwumeczu. W ich miejsce są Marcin Horzelski i Remigiusz Gazda, ale trener Gusow zdecyduje się na grę 6. obrońcami i wystąpi ten pierwszy.

– Chcielibyśmy, żeby obaj kontuzjowani obrońcy wrócili na inaugurację ligi, ale nie wiem czy to możliwe – dodaje białoruski szkoleniowiec. – Spotykamy z klasowymi firmami z najlepszych lig i występują w nich hokeiści najwyższego, światowego formatu. A my swoim zaangażowaniem, charakterem chcemy stworzyć dobre widowisko i uzyskać jak najlepszy wynik. Zobaczyłem jeszcze raz na wideo mecz z Skellefteą i wiemy jaki popełniliśmy błędy. Szybko dostaliśmy karę oraz pierwszego gola, zaś John Murray przy straconych bramkach nie pomógł drużynie. Przed wyjazdem jeszcze raz analizowaliśmy mecz i szczegółowo rozpisaliśmy założenia taktyczne. Tylko dyscyplina na lodzie może na przynieść jakieś korzyści.

Tyszanie zostali stłamszeni przez przez wicemistrzów i stąd też taka wysoka porażka.

Jak równy z równym

– To były niezwykle trudne z zespołami z najwyższej półki – mówi tyski napastnik, Jarosław Rzeszutko. – Z fińską drużyną walczyliśmy jak równy z równym, ale potem straciliśmy dwa niepotrzebne gole. Z kolei ze szwedzką wszystko nam się „rozlazło” już na początku i już się nie pozbieraliśmy. Za dużo błędów własnych sprawiło, że przegraliśmy 1:8. Teraz jesteśmy bogatsi o kolejne doświadczenia i jedno jest pewne, że trzeba konsekwentnie grać swój hokej od początku do końca. Teraz rywale grają u siebie i skala trudności jeszcze się zwiększyła.

Liderem tej grupy niespodziewanie jest HC Bolzano, mistrz EBEL, które wygrało z Skellefteą 4:3 po karnych i Helsinkami 4:1. – Dla mnie to żadna niespodzinka, skoro w tej drużynie aż roi się od Kanadyjczyków – stwierdził na zakończenie trener Gusow.

Liga Mistrzów

Czwartek, 6 września

SKELLEFTEA, 18.30: AIK – GKS Tychy.

Sobota, 8 września

HELSINKI, 17.00: IFK – GKS Tychy

Na zdjęciu: Szwedzki zespół sprawił tyskim srogie lanie, które na długo zostanie zapamiętane. Teraz nadszedł czas rewanżu.