Z tyłu jest dziurawo, choć nie powinno

– Wszyscy atakujemy, wszyscy bronimy – to zdanie, jak mantrę, powtarzają często rozmaici trenerzy, rozmaitych zespołów. Niemniej jednak za stracone bramki wini się przede wszystkim obrońców. Przed rozpoczęciem rywalizacji w I lidze wydawało się, że formacja ta powinna być jednym z ważniejszych atutów drużyny Podbeskidzia.

Bardzo dobrze wiosną poprzednich rozgrywek radził sobie bowiem Mavroudis Bougaidis. Na lewej stronie obrony trener Krzysztof Brede mógł liczyć na dwóch ogranych nawet na poziomie ekstraklasy… Pawłów, czyli Oleksego i Moskwika. Podobnie wyglądała rzecz jeżeli chodzi o prawą obronę, gdzie walkę o miejsce w składzie mieli toczyć Bartosz Jaroch i Filip Modelski.

Uzupełniając klub sprowadził dwóch stoperów, Dominika Jończego i Aleksandra Komora, a do dyspozycji pozostawał solidny w ubiegłym sezonie Kamil Wiktorski.

Problemy natury zdrowotnej omijają generalnie zespół „górali” w tym sezonie, dlatego kibice dziwią się, dlaczego defensywa złożona z graczy o uznanej marce radzi sobie tak słabo. Dowody? Tylko dwa razy w tym sezonie udało się „góralom” zachować czyste konto. Tracili bielszczanie bramki w każdym z sześciu ostatnich spotkań. W sumie dali sobie wbić już 16 goli, a pod tym względem gorsze w całej I lidze są jedynie dwie drużyny. Garbarnia Kraków i Bruk-Bet Termalica.

U siebie Podbeskidzie straciło aż 10 bramek i w tym przypadku gorsza jest już tylko Garbarnia, choć pamiętajmy, że zespół ten mecze domowe rozgrywa nie na swoim obiekcie, ale na stadionie Wisły Kraków. Widać zatem gołym okiem, że problem jest, a sztab szkoleniowy stara się znaleźć jego przyczynę.

Rotacje nie pomagają. Zarówno na bokach, jak i w środku. Bougaidis, który zaczynał sezon w podstawowym składzie, grał na początku sezonu na tyle źle, że… przepadł na dwa miesiące, a na boisko wrócił dopiero w minioną środę, w meczu PP w Kluczborku. Najpewniejszym punktem wydaje się Jończy, który rozegrał do tej pory wszystkie mecze, ale też nie ustrzegł się błędów. Nadzieją na lepsze jutro jest niezłą w ostatnim czasie dyspozycja Modelskiego.

Problem polega jednak na tym, że piłkarz, który niedawno został ojcem, sporo wnosi do gry… ofensywnej drużyny spod Klimczoka. Rachunek zatem wynosi zero, bo z tyłu jest ewidentnie dziurawo.