Za biurkiem, za kierownicą i na boisko

Dobrze u nas znany Lumir Sedlaczek mocno wspiera w SFC Opava dwójkę polskich piłkarzy: Bartosza Pikula i Nataniela Wybrańca.


Te transfery wzbudziły w piłkarskim świecie konsternację. Grający w Fortuna: Liga, a więc w czeskiej ekstraklasie SFC Opava, związał się z dwójką naszych zawodników – znanym z gry w m.in. Górnika Zabrze Bartoszem Pikulem, a także wychowankiem Unii Racibórz, Natanielem Wybrańcem.

Z IV ligi do ekstraklasy

O sprawdzianach Pikula w klubie spod czeskiej granicy pisaliśmy już pod koniec zeszłego roku. Wychowanek Gwiazdy Ruda Śląska, który w 2014 roku z juniorami Górnika sięgnął po wicemistrzostwo Polski juniorów młodszych, był na sprawdzianach w czeskim klubie kilka razy. Przekonał do siebie działaczy, a także Radoslava Kovacza, który od czerwca tego roku jest szkoleniowcem klubu usytuowanego tuż przy polskiej granicy. 22-letni skrzydłowy zaliczył już debiut na czeskich boiskach w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wchodził na boisko w derbowym meczu z MFK Karvina, FK Pribram i ostatnio w starciu z Dynamem Czeskie Budziejowice.

Bartosz Pikul ma już na swoim koncie debiut w czeskiej Fortuna: Liga. Fot. Maciej Przygoda/fotoprzygoda

Pikul spisuje się dobrze. Pokazał się kibicom i trenerowi Kovaczovi, który bardzo na niego liczy w kontekście kolejnych gier.

– Na pewno może być jeszcze lepiej. Codzienną pracą na treningach walczę o miejsce w pierwszym zespole – podkreśla skrzydłowy z Rudy Śląskiej, który właśnie znalazł sobie mieszkanie w Opawie i przeprowadził się do Czech.

O zakwaterowanie w tym mieście nie musi się martwić Wybraniec. 19-letni defensywny pomocnik pochodzi z pobliskiego Raciborza, skąd do Opawy jest raptem 30 kilometrów. Zimą był na sprawdzianach w rezerwach Śląska, ale tam wolą stawiać na swoich. Grał więc w czwartoligowym klubie Piast Żerniki. Wychowanek Unii Racibórz, podobnie jak Pikul, podpisał kilkuletni kontrakt ze Slezsky fotbalovy club Opava.

– Co ze studiami we Wrocławiu? Jeszcze nie wiem. Zobaczę jak się wszystko potoczy – mówi krótko.

W jego osobę mocno wierzy Janusz Pontus, który stoi za transferami obu graczy do Opawy. Ten były ligowych zawodnik m.in. Górnika Zabrze i Odry Wodzisław z lat 80. prowadzi od lat swoją futbolową akademię – Wodzisławska Szkoła Piłkarska – gdzie piłkarskiego abecadła uczyli się reprezentanci Polski Kamil Glik, Kamil Wilczek, Krzysztof Król czy znany z ligowych boisk Szymon Matuszek. Teraz też ma zdolnych trampkarzy i juniorów, a w ostatnich miesiącach Pikul z Wybrańcem trenowali właśnie z nim. To przygotowanie pomogło w przekonaniu do siebie oficjeli i trenerów SFC Opava, z Radkiem Kovaczem na czele.

Człowiek od wszystkiego

Jest jeszcze jedna osoba, która polskim zawodnikom służy pomocną ręką. To dobrze znany z gry w naszej ekstraklasie Lumir Sedlaczek. Na boiskach w naszej elicie zagrał w 96 spotkaniach, w których zdobył 4 gole. Słynął ze świetnie wykonywanych stałych fragmentów gry. Lewą nogą potrafił zagrać dokładnie, na centymetr. Występował w Dyskobolii Grodzisk, Wiśle Płock, gdzie zdobył Puchar i Superpuchar Polski, w Polonii Warszawa, gdzie prowadził go Waldemar Fornalik, a na koniec w Piaście Gliwice. Z gliwiczanami kontakt ma do dzisiaj.

Trudno określić, jaka jest jego rola w SFC Opava.

– Jestem kierownikiem drużyny, odpowiadam za skauting, a ponadto trenerem w grupie naborowej z rocznika 2014 i 2015. Po odejściu do Banika naszego dyrektora Aloisa Grussmanna, podzieliliśmy pomiędzy kilka osób jego obowiązki. A kiedy kogoś brakuje na treningu, a jest taka potrzeba, zakładam buty i trenuję. Praca siedem dni w tygodniu? Nie, pracuję osiem dni w tygodniu, ale kocham to, co robię i nie jest to dla mnie problemem (śmiech). Zresztą żona Gabriela, kiedy tylko może, także jest na stadionie. W piłkę, w grupie U-16, gra syn Adam, ale odradzam mu zawodowy futbol. Najważniejsza jest nauka, a uczy się tam gdzie ja, w opawskim Liceum Ekonomicznym – opowiada Sedlaczek, który kiedy trzeba, siada też za kierownicę samochodu czy klubowego busa.

Byłego zawodnika Piasta pytamy o to, ile osób zatrudnionych jest w opawskim klubie.

– Cztery, no może sześć, bo są jeszcze rzecznik prasowy i sekretarka. Nie jesteśmy bogatym klubem, dlatego ze wszystkim musimy sobie radzić w zaledwie kilka osób – mówi były ligowy zawodnik.

Z Wrocławia do Opawy

Jak widzi szanse Pikula i Wybrańca?

– Pikul przekonał do siebie trenera Kovacza, choć był u nas już wcześniej. Dobrze pracuje i myślę, że będziemy z niego zadowoleni. To w tej chwili pierwszy czy drugi zawodnik do zmiany. Jak się jeszcze lepiej u nas zaadaptuje, to będziemy z niego mieli jeszcze większą pociechę. Co do Nataniela, to jest jeszcze młodym zawodnikiem. Musi pracować. Na jego pozycji gra teraz Pavel Zavadil, który ma już 42 lata. Szukamy jeszcze nowych zawodników, wzmocnień po prostu, ale łatwo nie jest, bo nie oferujemy takich pieniędzy, jak inni; z Pragi do Opawy nikt się raczej nie przeniesie, bo nie stać nas na płacenie wysokich gaż – mówi Sedlaczek.

Stąd więc sprowadzenie Pikula i Wybrańca. Wkrótce piłkarzy zza polskiej granicy może być jeszcze więcej, bo w zespołach juniorskich nie brakuje naszych zawodników. W drużynie do lat 19 jest ledwie 17-letni prawy obrońca Michał Jaroszek, a w U-17 dobry środkowy obrońca Kamil Miensopust, którego ojciec Andrzej jest dobrze znany z gry na boiskach raciborskich boisk, obecnie występuje w LKS Tworków. Z kolei w rezerwach SFC Opava jest Michał Rycka, który – jak Pikul – także grał w czwartoligowej Odrze Wodzisław.

Sedlaczek utrzymuje dobre kontakty ze swoimi przyjaciółmi z polskich boisk, a przede wszystkim Patrykiem Rachwałem, kolegą z gry w Płocku, a także z Robertem Sawickim, kierownikiem sekcji piłki nożnej Ślęży Wrocław. Jest też w kontakcie z dyrektorem Śląska Dariuszem Sztylką. Te kontakty z wrocławianami nie są przypadkowe, bo jak sąsiedni Banik Ostrava ma mocną kibicowską sztamę z GKS Katowice, tak SFC Opava związany jest ze Śląskiem Wrocław. Kibice z tego miasta pojawiają się na kameralnym stadionie v Městských sadech.

Początek mógł być lepszy…

Opawa w czeskiej ekstraklasie utrzymała się, choć rozgrywki zostały storpedowane przez koronawirusa – stało się po wykryciu zakażeń u kilku zawodników MFK Karvina, a potem u jednego w SFC. Wszyscy zostali wysłani na kwarantannę. Bieżących rozgrywek Opawa nie zaczęła najlepiej – po porażce z Viktorią w Pilźnie 1:3 przyszła przegrana z Karwiną 1:2. Ostatnie dwa spotkania to remisy z FK Pribram 1:1 i Czeskimi Budziejowicami w minioną sobotę u siebie 0:0.


Czytaj jeszcze: To dlatego wygrywają!

– Z Karwiną nie pomogli nam na pewno sędziowie, nie dyktując dwóch ewidentnych karnych w derbach. Nie zobaczyli nawet powtórki na VAR – zżymają się w opawskim klubie.

– Gra nie wygląda źle. Trzeba to jednak przełożyć na punkty – podkreśla trener Kovacz, który liczy też na pomoc sprawdzonych z Polski latem posiłków, a grać jest o co, bo w tym sezonie z czeskiej ligi spadają trzy ostatnie zespoły. W sezonie 2021/22 czeska Fortuna: Liga, podobnie jak w poprzednim sezonie, będzie liczyła 16 zespołów, w bieżących rozgrywkach – w dużej mierze z powodu koronawirusa – to 18 ekip.


Na zdjęciu: Lumir Sedlaczek (w białej koszulce) jak może pomaga trenerowi Radoslavovi Kovaczovi.
Fot. Maciej Przygoda/fotoprzygoda