Zabawa się skończyła

Trener Jakub Dziółka już wie, z kim trzeba będzie się pożegnać, żeby uratować Skrę przed spadkiem.


Dwutygodniowy grudniowy przerywnik treningowy dla piłkarzy Skry ma bardzo istotne znaczenie. Trener Jakub Dziółka postanowił bowiem przyjrzeć się kadrze swojej drużyny pod kątem przydatności do wiosennej walki o utrzymanie w I lidze. – Zaplanowaliśmy dwa ostatnie tegoroczne sparingi z tą myślą. Już pierwszy z nich potwierdził to, o czym myślałem od dłuższego czasu – mówi trener częstochowian.

Ostatni w tym roku

– Przekonaliśmy się bowiem kolejny raz, że mamy w kadrze zawodników, którzy są z nami półtora roku czy rok i choć robią postępy i rozwijają się piłkarsko, to nie gwarantują zdobywania punktów. A wiosną to właśnie musi być nasz priorytet. A margines błędu mamy już bardzo mały. Co z tego, że w spotkaniu z GKS-em Jastrzębie z samej gry mogliśmy być zadowoleni, skoro w pierwszej połowie nie przyniosła nam ona zdobyczy bramkowej. Za to pod naszą bramką wystarczyły trzy stałe fragmenty gry, żebyśmy stracili trzy gole. To jest właśnie nasz największy minus, który już w rundzie jesiennej był ogromną bolączką. Teraz to nieodpowiedzialne podejście zawodników do sytuacji boiskowych uwidoczniło się jak w soczewce w trakcie 45 minut. Błędy trzech zawodników zepsuły nam mecz, którego nie zdołaliśmy „naprawić”, kontynuując dobrą grą po przerwie, bo zwieńczyliśmy ją tylko jednym golem.

Mam plan jak to ulepszyć i powiedziałem zawodnikom w przerwie, że skończyła się zabawa w piłkę. Ładna gra i pomysłowe akcje to zdecydowanie za mało, jak na naszą sytuację w tabeli i cele na rundę wiosenną. W ślad za tym stwierdzeniem pójdą też decyzje personalne. Na nazwiska jeszcze jednak za wcześnie, bo po pierwsze – mamy jeszcze tydzień treningów, a po drugie – rozwiązanie kontraktu w naszej sytuacji organizacyjnej wcale nie będzie łatwą sprawą, tym bardziej że jeszcze czegoś takiego nie robiliśmy.

Wciąż bezdomni

W tym kontekście dla zawodników Skry sporego znaczenia nabiera ostatni w tym roku tydzień zajęć treningowych, których zwieńczeniem będzie sobotni sparing z GKS-em Katowice.

– Problemem jest jednak nasza baza, a raczej jej brak – dodaje szkoleniowiec Skry. – Po wolnym poniedziałku mamy bowiem w planie wtorkowe i czwartkowe zajęcia w siłowni, ale gdzie przeprowadzimy wpisane w mikrocykl zajęcia boiskowe w środę i piątek, tego nie wiem. Ciągle jesteśmy bezdomni i dlatego sporo czasu, który mógłbym poświęcić na przygotowanie treningu i analizę zawodników, siedzę „na telefonie” i szukam boiska, na które będziemy mogli wejść, żeby przygotować się do meczu z katowiczanami. Nie ma się jednak co nastawiać na to, że w tym spotkaniu wystąpią w naszym zespole ci, których chciałbym zobaczyć w koszulce Skry w rundzie wiosennej.

Wzmocnienia na czterech pozycjach

Pierwszym zawodnikiem, o którym mówi się w kontekście przyjścia do Skry, jest mający za sobą dwa występy w ekstraklasie 22-letni Mateusz Winciersz.

– Wiem, że potrzebujemy wzmocnienia na czterech pozycjach, żeby dać sobie szansę na utrzymanie – kontynuuje opiekun zespołu spod Jasnej Góry. – Na nazwiska też jednak jeszcze za wcześnie, tym bardziej że dotychczasowy sposób myślenia – sprowadzamy młodych zdolnych, żeby się u nas uczyli – nie wypełni nam tych luk na takim poziomie, jakiego potrzebujemy. Natomiast doświadczeni zawodnicy, którzy prezentują odpowiedni do naszej sytuacji poziom piłkarski, fizyczny i mentalny, rozmowę zaczynają od pytań o warunki finansowe oraz treningowe. Na temat tych ostatnich nie mogę im powiedzieć nic pewnego, a nie mam zwyczaju składać obietnic bez pokrycia, więc nie jest łatwo. Mam jednak nadzieję, że 27 grudnia, kiedy zawodnicy dostaną już rozpiski na indywidualne zajęcia poświąteczne oraz 3 stycznia, bo wtedy zaczynamy już wspólne treningi, zaczniemy mówić o konkretach.


Na zdjęciu: Mateusz Winciersz może zostać nowym zawodnikiem Skry Częstochowa.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus