Zabrakło naprawdę niewiele

Od porażki rozpoczęły mistrzostwa Europy biało-czerwone. Minimalnie lepsze okazały się Niemki.


By myśleć o wyjściu z grupy, Polki musiały wygrać na inaugurację. Ich rywalkami w Podgoricy były wyżej notowane Niemki, na które nasz zespół nie potrafi znaleźć recepty od 2005 roku. Nasze panie rozegrały bardzo przyzwoite spotkanie, zwłaszcza w pierwszej połowie. Agresywna obrona, pomysłowe i skuteczne ataki pozycyjne, kilka świetnych interwencji Adrianny Płaczek pozwoliły prowadzić 12:11.

Po przerwie – niestety – było słabiej. Rywalki przyspieszyły, poprawiły skuteczność i w 36 minucie prowadziły 12:11. Polki walczyły bardzo ambitnie, wręcz bijąc się z Niemkami, w efekcie czego nie pozwoliły im wypracować znaczącej przewagi. Wynik długo oscylował więc w okolicy remisu. Jeszcze w 55 minucie było 22:22, ale do końca spotkania Polki nie zdołały zdobyć bramki, a najlepszą okazję zmarnowała Magda Balsam. Niezawodna dotąd z rzutów karnych prawoskrzydłowa tym razem się pomyliła. Niemki z kolei dwukrotnie przedarły się przez naszą obronę i to one cieszyły się z wygranej. Biało-czerwone miały czego żałować, bo do zwycięstwa zabrakło niewiele.

W poniedziałek Polki staną naprzeciw Hiszpanek, dla których to będzie mecz o wszystko, bo dziś uznały wyższość Czarnogórek 23:30.


Polska-Niemcy 23:25 (12:11)

POLSKA: Płaczek, Zima – Balsam 5/4, Kobylińska 3, Achruk 1, Olek 1, Kochaniak-Sala 3, Wiertelak 3, Matuszczyk 2, Nosek 1, Rosiak 3, Nocuń 1, Galińska. Kary: 10 minut. Trener Arne SENSTAD.

NIEMCY: Filter, Roch – Grijseels 8/2, Maidhof 2/2, Stockschlader 3, Antl 2, Boelk 6, Schmelzer 2, Smits 1, Petersen, Zschocke, Schirmer 1, Weigel, Behrend, Hauf, Schulze. Kary: 4 minuty. Trener Markus GAUGISCH.


Na zdjęciu: Aleksandra Rosiak i jej koleżanki walczyły bardzo ambitnie…

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus