Zabrane punkty bardzo bolą

W Zabrzu żal, że po dobrym meczu nie dało się zdobyć chociaż punktu w starciu z mistrzem Polski.


„Górnicy” choć w starciu z Lechem przegrywali po fantastycznym uderzeniu z dystansu Mikaela Ishaka, to szybko odrobili stratę. Do siatki z karnego, po raz drugi w sezonie i po raz drugi w kolejnym meczu trafił Szymon Włodarczyk.

Kontrowersyjna jedenastka

Niestety, potem sprawy w swoje ręce wziął Bartosz Frankowski. Choć międzynarodowy arbiter z Torunia ma swoją markę na naszych ligowych boiskach i raczej jest do niego mniej, niż więcej pretensji, to trzeba napisać, że w ostatnim czasie, jeżeli chodzi o mecze jedenastki z Zabrza, to nie ma dobre passy. Przed niedzielnym spotkaniem z „Kolejorzem” gwizdał też Górnikowi w derbach z Piastem we wrześniu w meczu, który zakończył się remisem 3:3. W tamtym spotkaniu też nie brakowało uwag pod względem jego osoby, szczególnie ze strony gliwiczan.

Akurat w niedzielę pretensje mieli do niego przede wszystkim zabrzanie, a chodziło o sytuację z drugiej połowy, kiedy Richard Jensen starł się w polu karnym z Antonio Miliciem. Obrońca Lecha upadł na boisko. Na telewizyjnych powtórkach było widać, że w starciu defensor Górnika zahacza zawodnika „Kolejorza” ręka. Arbiter przez długi czas oglądał wszystko na monitorze po czym wskazał na jedenastkę dla Lecha. Tą na gola zamienił Ishak.

Był to kluczowy, jak się potem okazało, moment spotkania. „Górnicy” mimo wściekłych ataków szczególnie w samej końcówce straty już nie odrobili i przegrali już swoje trzecie kolejne spotkanie z rzędu, a ich sytuacja w tabeli staje się coraz trudniejsza, bo rywale odjeżdżają.

Jak eksperci ocenili to, co zdecydowało o porażce drużyny z Zabrza? – To kontrowersja, która została zamieniona w jeszcze większą kontrowersję – nie miał wątpliwości w studio „Ligi+Extra” Canalu + sędziowski ekspert Adam Lyczmański.

– Słyszymy wszem i wobec, żeby w tego typu sytuacjach nie interweniować, żeby nie przerywać gry. Ja oglądając tą sytuację byłem przekonany, jak sędzia Frankowski oglądał wszystko na monitorze, że podtrzyma swoją decyzję z boiska. Oglądał wszystko bardzo długo i ostatecznie wskazał na karnego, którego moim zdaniem być nie powinno – komentował wszystko futbolowy ekspert.

Lyczmański dodaje. – Byłem jak mówię przekonany, że podtrzyma swoją boiskową decyzję. Ten rzut karny, jak znam Bartosza Frankowskiego, został podyktowany przez niego tak jakby bez wiary, bez takiego przekonania – zaznaczał.

Podkreślono, że VAR – w Zabrzu za monitor odpowiadał Krzysztof Jakubik – powinien oceniać sytuacje zero-jedynkowe, a nie zamieniać jednej kontrowersji w kolejną.

Dumny z drużyny

Nic dziwnego, że przy tym co wydarzyło się na boisku i przegranej 1:2 sporo pretensji o wszystko mają w Zabrzu. Trener Bartosch Gaul mówi bez ogródek – Zabrano nam trzy punkty – zaznacza, mając na myśli stratę „oczka” w niedzielnym starciu, a także sławetny mecz z Legią przy Łazienkowskiej, gdzie kontrowersje dotyczyły z kolei poczynań z gwizdkiem Łukasza Kuźmy, w zremisowanym 2:2 spotkaniu (choć Górnik prowadził tam dwoma bramkami).

Teraz patrząc na tabelę, to takie trzy punkty byłby na wagę złota, a tak jest tylko minimalna przewaga nad strefą spadkową. – Jestem dumny z drużyny za to, jak zaprezentowała się w drugiej połowie. Zagraliśmy wtedy dobrze. Mieliśmy swoje sytuacje nim padł gol na 1:2. Myślę, że kluczową sytuacją był ten karny. Jednak dobrze zareagowaliśmy i na to. Potem mieliśmy swoje okazje do zdobycia bramki.

Wiemy jednak, że brakuje nam skuteczności i że nasza obrona nie jest jeszcze tak zgrana, jak powinna być. Pokazaliśmy jednak też, że potrafimy walczyć do końca. Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu – komentował po wszystkim trener Gaul.


TRZY PYTANIA DO…

ERIKA JANŻY, kapitana Górnika

Szkoda tego karnego

Jak skomentować wasz przegrany mecz z Lechem?

– Mogliśmy pokusić się o coś więcej, choć wydaje mi się, że Lech miał przewagę w pierwszej połowie. Rywale stworzyli kilka sytuacji bramkowych, ale myślę, że my też byliśmy groźni w swoich kontratakach.

Dużo kontrowersji wywołała karny podyktowany dla zespołu z Poznania w drugiej połowie. Jak pan to widział z boiska?

– Taka była decyzja sędziego i tego nie zmienimy. Po drugiej bramce dla Lecha zaczęliśmy grać do przodu, na wolne pole. Tego trochę brakowało do tej 60 minuty. Szkoda, że nie udało nam się strzelić kolejnego gola, bo mieliśmy dużo sytuacji. Bramkarz Lecha bronił jednak dobrze. Ale tego karnego na pewno szkoda.

Jakieś pozytywy przed wyjazdami na pucharowy mecz do Katowic i na ligowe spotkanie z Wartą?

– Jest różnica przegrać mecz w taki sposób jak było to Lechem, a tak jak we Wrocławiu. Taki mecz jak przed tygodniem nie może się powtórzyć. Po spotkaniu z mistrzem Polski możemy spojrzeć w lustro. Każdy dał z siebie maksimum. Wynik jest zły, ale kierunek w którym idziemy wydaje się dobry.


Na zdjęciu: Zabrzanie mają spore pretensje do sędziego Bartosza Frankowskiego. Z lewej Jonatan Kotzke.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus