Zaczął „udawać Greka”?

Kiedy przed rundą wiosenną poprzedniego sezonu grecki obrońca, Mavroudis Bougaidis, trafił do Podbeskidzia, wielu kibiców było nastawionych do tego transferu sceptycznie, jednak bardzo szybko okazało się, że pozyskanie greckiego stopera, który ma na swoim koncie wicemistrzostwo Europy do lat 19 z 2012 roku, było bardzo dobrym posunięciem. Najpierw w zimowych sparingach, a następnie w rywalizacji o ligowe punkty, 25-letni zawodnik przekonał do siebie wszystkich. Na czele z Adamem Noconiem, ówczesnym szkoleniowcem bielskiej drużyny. „Buga”, jak nazywają go koledzy z drużyny i kibice, z miejsca stał się podporą defensywy „górali”.

Zawali dwa gole

Dlatego decyzji o tym, aby podpisać z tym zawodnikiem nowy kontrakt, ogólnie przyklaśnięto i taka reakcja była zupełnie zrozumiała. Bougaidis wzbudzał zaufanie. Bardzo dobrze grał głową, a że dysponuje dobrymi warunkami fizycznymi, rywale czuli wobec niego respekt. Podobnie było w letnich sparingach. Grecki obrońca grał na tyle dobrze, że wiadomo było od kogo trener Krysztof Brede będzie zaczynał układanie linii defensywnej. O ile w pierwszym meczu, przeciwko GKS-owi Katowice, „Buga” zagrał poprawnie, a zespół zagrał na „zero z tyłu”, o tyle w dwóch kolejnych meczach było dużo gorzej. A szczególnie w spotkaniu przeciwko Stomilowi Olsztyn.

Grek ponosi odpowiedzialność za dwie z trzech straconych przez Podbeskidzie bramek. Najpierw tak niefortunnie próbował naprawić błąd Dominika Jończego, że fatalnie minął się z piłką, którą zwyczajnie powinien wybić jak najdalej, a Grzegorz Lech nie dał szans Rafałowi Leszczyńskiemu w sytuacji „sam na sam”.

To był tylko skurcz

Później, w drugiej połowie, przy prowadzeniu Stomilu 1:2, Bougaidis nie przeciął prostopadłego podania do Piotra Głowackiego, który ustalił wynik meczu. Ponadto 25-letni obrońca w trakcie meczu dwukrotnie skiksował tak aż serca bielskich kibiców zadrżały, choć pomyłki te nie miały konsekwencji. Pod koniec meczu Grek wyraźnie utykał i w ten sposób zszedł do szatni, co mogłoby oznaczać, że doznał urazu. – Na razie nic mi na temat kontuzji Mavroudisa nie wiadomo. Lekarz się nim zajmie – mówił po spotkaniu [Krzysztof Brede]. Wkrótce okazało się jednak, że z zawodnikiem wszystko jest w porządku. Bougaidis doznał jedynie silnego skurczu i od poniedziałku normalnie trenował z zespołem. Problem zdrowotny nie był zatem przyczyną dużo słabszej niż zwykle postawy zawodnika. Jeżeli nie to, to co? Na to pytanie trudno udzielić odpowiedzi, ale jeżeli tak dalej pójdzie, to filar defensywy Podbeskidzia powinien zacząć obawiać się o miejsce w wyjściowym ustawieniu.