Zaczęło się od Odry Wodzisław

Debiutująca w lipcu 1997 roku w europejskich pucharach Odra swoją przygodę zaczęła od starcia z rywalem z Macedonii.


Przy okazji rywalizacji Lechii z macedońskim klubem Akademija Pandev warto przypomnieć pierwszą konfrontację polskiego klubu z przeciwnikiem z kraju z Bałkanów, a było to dokładnie 25 lat temu. W rundzie przedwstępnej Pucharu UEFA Odra Wodzisław mierzyła się wtedy z Pobedą Prilep.

Z powodu papieża

Klub z Wodzisławia był wtedy na swojej wielkiej fali. Ledwie rok wcześniej udało się wywalczyć niespodziewany awans do ekstraklasy. Tam drużyna trenera Marcina Bochynka szła jak burza, żeby skończyć sezon na 3 miejscu i wywalczyć miejsce dające grę w europejskich pucharach. Doszło wtedy do sytuacji bez precedensu, bo okazało się, że jeden klub ma rywalizować w… dwóch pucharowych rozgrywkach! Odra już wcześniej zaczęła walkę w letnim Pucharze Intertoto. Potem doszedł Puchar UEFA.

W sprawę zaangażował się sam szef europejskiej federacji Lennart Johansson, który zasięgał informacji u będącego we władzach piłkarskich Michała Listkiewicza. Ten wyjaśnił, że doszło do takiej sytuacji z powodu przedłużenia się w Polsce sezonu ligowego, co było spowodowane wizytą papieża Jana Pawła II. Johansson miał odpowiedzieć. „Jak to z powodu papieża, to Odra może grać”.

Na początku lipca okazało się, że pierwszy rywalem będzie macedońska Pobeda Prilep. – Dla nas wtedy to każdy zagraniczny przeciwnik, to było takie „wow”. Wszystko to było świeże, nowe, to było wydarzenie w życiu. Dzisiaj, jak ktoś przez kilka sezonów gra na poziomie ekstraklasy, to może teraz dla niego takie spotkanie z przeciwnikiem z Macedonii jest to taka egzotyka, bo co to za przeciwnik i co mogą grać?

Natomiast dla nas wtedy w tym okresie, kiedy my mieliśmy samych miejscowych zawodników, bez doświadczenia, to nie było mowy o mierzeniu się z takimi rywalami. Graliśmy wtedy tylko z przeciwnikami z Czech. Każdy inny, z każdej innej ligi, jak Olympique Lyon, Austra Wiedeń czy potem Rotor Wołgograd, to było wydarzenie – opowiada dzisiaj Piotr Sowisz, wychowanek Odry, który był w tamtym czasie podstawowym zawodnikiem wodzisławian, grając w defensywie z Mirosławem Stańkiem czy Piotrem Jegorem.

Nikogo nie można lekceważyć

Jak było w rywalizacji Odry z Pobedą? Pierwszy mecz rozegrany został na Stadionie Aleja przy ulicy Bogumińskiej w środę 23 lipca 1997 r. Poszło dobrze, bo po golach zdobywanych przez Jacka Polaka, Sławomira Palucha i Mariusza Nosala (pierwsza i trzecia bramka zdobyte głową), wodzisławianie wygrali 3:0.

– W rewanżu nie było już tak łatwo. Zresztą obojętnie z jakim rywalem, z jakiegokolwiek kraju się mierzy, to na pewno nie należy go lekceważyć. Zawsze przestrzegam na jakimkolwiek poziomie to jest, żeby podejść z szacunkiem i respektem dla każdego przeciwnika. Często te słabiej notowane drużyny potrafią sprawić niespodziankę.

Może akurat w tym meczu „zazębić” i różnie potem może być. Tym bardziej teraz, kiedy jest taka globalizacja i wszyscy wiedzą, jak grać i trenować, jest dostęp do informacji, do wszystkiego. Zresztą my ten rewanż w Macedonii przegraliśmy, więc już to pokazuje, że nie był to wcale łatwy przeciwnik – mówi Sowisz, który w nowym sezonie będzie trenerem występujących w lidze okręgowej Czarnych Gorzyce (wcześniej przez 5 lat pracował w MKS Czerwionka). W rewanżu wodzisławianie przegrali 1:2, ale grali dalej.

Kolejnym rywalem był rosyjski Rotor Wołgograd, ale to już inna historia. Przy tym klubowym wątku macedońskim wspomnijmy o innej rywalizacji śląskiej jedenastki z przeciwnikiem stamtąd, a mianowicie meczach GieKSy z Cementarnicą Skopje latem 2003 roku. Bramkowy remis przy Bukowej dał wtedy niespodziewany awans rywalowi. Pośmiano się z nazwy rywala, a potem był wstyd. Na pomeczowej konferencji trener Edward Lorens dostał walizkę od kibiców, żeby miał się w co spakować….


Na zdjęciu: Odra (zielone stroje) przed meczem wyjazdowym z Pobedą Prilep.

Fot. Książka „80 lat Odry Wodzisław czyli spełnione marzenia”