Zaczyna się od nowa

Włodzimierz SOWIŃSKI: Czy taki przewidywał pan scenariusz dla biało-czerwonych podczas meczów w grupie eliminacyjnej?

Jarosław KUBIAK: – Uważam, że wszystko było uporządkowane i we wszystkich spotkaniach to nasi siatkarze mieli grę pod kontrolą. Oczywiście, że można utyskiwać nad stratą seta w jednym, w drugim czy trzecim meczu, ale nie przesadzajmy. Po drugiej stronie są również ambitni zawodnicy, chcą się pokazać z jak najlepszej strony i sprawić niespodziankę, grając z obrońcą tytułu mistrzowskiego. Ponadto taki zespół jak nasz ma również prawo do spadku koncetracji, nieuwagi czy rozkojarzenia. Niemniej mnie cieszy, że wszyscy podeszli do swoich obowiązków odpowiedzialnie i pokazali się z dobrej strony. Choć nie było fajerwerków, ale takich mieliśmy rywali, że solidność wystarczyła. Nasz zespół był odpowiednio zmotywowany i to niezły prognostyk na przyszłość.

A co pana zaskoczyło w naszej drużynie?

Jarosław KUBIAK: – Mała ilość zmian w zespole, bo przecież po Lidze Narodów oraz oraz meczach towarzyskich przed mistrzostwami nic tego nie zapowiadało. Podwójna zmiana to obowiązujący standard. Mieliśmy grać szerokim składem, a tymczasem jest ona coraz węższy. Trener Heynen nie jest konsekwentny w swoich zapowiedziach, ale nie pierwszy raz. Skoro mamy w secie przewagę to aż się prosiło, by na parkiecie pojawili się kolejni zawodnicy. Mnie brakuje Bartosza Kwolka i jego agresywnej, atakującej zagrywki. Ona w wielu momentach była potrzebna i, jak przypuszczam, będzie w kolejnych potyczkach. Martwi mnie, że trener Heynen trzymał na boisku niedysponowanego Michała w meczu z „Fińczykami” (celowo użyte takie określenie – przyp.red.). To przecież nie był „bój na śmierć i życie” i mnie jako trenera oraz ojca dziwi takie zachowanie . A mówię to w trosce o zdrowie syna. Michał w poprzednim sezonie, a mało kto wie o tym, po mistrzostwach Europy miał spore problemy zdrowotne i nie chciałbym się, że przypadkiem ta historia się powtórzyła. Mamy na tyle wyrównaną drużynę, że warto było próbować różnych wariantów ustawienia.

Po eliminacjach można stwierdzić, że „stary” układ obowiązuje się w siatkarskim świecie?

Jarosław KUBIAK: – Wyłamała się tylko Holandia, która narobiła sporo zamieszania i odniosła wartościowe wygrane nad Brazylią oraz Francją. Jestem ciekaw jak będzie się spisywała się podczas meczów z Rosją oraz Włochami. Na tę chwilę Holendrzy chyba przewyższają Finlandię, ale ewentualnie jedna wygrana nie da im premii dalej. W meczu z Rosja – Serbia pragnąłem wyniku 2:3 i właśnie taki, ku mojej uciesze, zanotowano. Kibicowałem Serbom, choć w czasie gry mieli wiele kłopotów, ale wyszli z nich cało. Rosjan biało-czerwonym chciałbym oszczędzić i spotkajmy się z nimi w dalszych etapach turnieju…

Czy nie był pan poirytowano zawiłościami regulaminowymi?

Jarosław KUBIAK: – Gdy otrzymuje komunikat ze związku o systemie rozgrywek to siadam i się z nim zapoznaję. Po jego „przestudiowaniu” w razie wątpliwości wymieniam uwagi ze swoimi współpracownikami lub dzwonię albo wysyłam e-maile do Wydziału Gier. Po wyjaśnieniach i rozwiązaniu niejasności mogę z drużyną przystąpić do rywalizacji. Jeżeli były jakiekolwiek zawiłości regulaminowe trzeba było natychmiast monitować w międzynarodowej federacji. Naciskać pracowników FIVB, by wszystko wyjaśnione. Regulaminy powinny być odpowiednio wcześniej przeczytane i przeanalizowane. A potem należą rozpocząć „bombardowanie” odpowiednich działów w światowej federacji. Zgadzam się z opinią jednego z trenerów oraz komentatorów, że jeżeli z wyników rozlicza się trenerów oraz zawodników, to również powinna się rozliczać działaczy z ich pracy. Może już nie rozwijamy tego wątku, bo chyba wystarczająco sporo o tej sprawie powiedziałem.

Przed naszą reprezentacją kolejna faza turnieju. Jak rolę pan rolę przewiduje biało-czerwonym?

Jarosław KUBIAK: – Zakończyły się eliminacje i odpadli rzeczywiście najsłabsi. Zapomnieć o tym co było, bo teraz wszystko się zaczyna od nowa. Oczywiście, nie wszystko da się wyrzucić z pamięci, a najbardziej kompletu punktów. To spory kapitał i jesteśmy tym podobudowani, że mamy na koncie 5. wygranych. Pozycja startowa jest wręcz wymarzona i przed nami mecz z Argentyną. On może się okazać kluczowy dla układu tabeli. Zwycięstwo stawia nas w jeszcze bardziej uprzywilejowanej sytuacji i wielce prawdopodobnie może dać awans do III fazy turnieju. W każdym meczu nasi siatkarze muszą zagrać odpowiedzialnie i stać nas na wygraną. Najlepiej byłoby zwyciężać i wówczas nikt nie miałby wątpliwości kto rządzi w siatkarskim świecie. O tym jednak zdecydowanie łatwiej się mówi niż wykonuje na boisku.