Zadanie Portugalczyków: Wygrać mimo trudności

Czwartkowi rywale Polaków przylecieli do Katowic w nocy z wtorku na środę. O podróży na Górny Śląsk na pewno nie mogą powiedzieć, że była spokojna i przyjemna. Wszystko z powodu… awarii samolotu. Pierwotnie Portugalczycy zamierzali wylecieć o godz. 14.45. Zespół o problemach dowiedział się przed opuszczeniem bazy treningowej w Oeiras. Na nowy samolot piłkarze poczekali więc szczęśliwie w hotelu, a nie na lotnisku. Ten odleciał z lizbońskiego lotniska Humberto Delgado dopiero o godz. 18.00. Prosto z płyty lotniska udali się do jednego z hoteli w centrum Katowic. Było już grubo po 1 w nocy.

Tylko spacer

Nic dziwnego, że wczoraj długo nie opuszczali swoich pokoi. Dotyczyło to przynajmniej piłkarzy. Co innego sztab szkoleniowy i działacze. Ci kręcili się po hotelowym lobby, a w godzinach przedpołudniowych, przy pięknej słonecznej pogodzie, duża część z nich poszła na spacer po mieście. Była to gratka dla łowców autografów, których przed katowickim hotelem nie brakowało.

Wśród oficjeli dostrzegliśmy byłe gwiazdy portugalskiej reprezentacji. Był na przykład Humberto Coelho. To kapitan reprezentacji z Półwyspu Iberyjskiego, która w październiku 1977 roku, w decydującym meczu o mundial w Argentynie, spotkała się na Stadionie Śląskim z biało-czerwonymi. Naszym remis dawał wtedy awans, goście musieli wygrać. Ostatecznie, skończyło się remisem 1:1 – bramka Kazimierza Deyny bezpośrednio z rzutu rożnego – który dał nam wtedy trzeci kolejny awans na MŚ. Próbowaliśmy porozmawiać z Coelho, który obecnie jest wiceprezesem Portugalskiej Federacji Piłkarskiej (FPF), ale nie było to możliwe.

– Proszę zapytać o to rzecznika prasowego – rzucił tylko 68-letni były środkowy obrońca, który później był też selekcjonerem portugalskiej kadry (1997-2000).

Selekcjoner Fernando Santos na konferencję przedmeczową zabrał… 21-letniego obrońcę Benfiki Rubena Diasa, który do tej pory ma na swoim koncie zaledwie trzy występy w seniorskiej drużynie. Jak można się domyślać, nawet wśród portugalskich mediów, jego osoba nie wzbudzała zainteresowania. – Polska jest silna. Wiemy, że trzeba będzie zagrać na sto procent, żeby zwyciężyć – powiedział Dias i opuścił salę.

Dobrze zna Polskę

Więcej czasu i pytań poświęconych było trenerowi przeciwników biało-czerwonych, ale nie silił się na kontrowersyjne czy barwne wypowiedzi. – To normalne, że nowa formuła rozgrywek wzbudza mieszane uczucia. Rozumiem trenerów klubowych. Z punktu widzenia selekcjonerów – dobrze, że mamy możliwość grać nie tylko mecze towarzyskie i częściej rywalizować – przyznał trener Portugalii, który bronił się, jak tylko mógł, przed pytaniami o Cristiano Ronaldo.

– Najlepszy na świecie pozostanie najlepszym, ale teraz go z nami nie ma i musimy zrobić wszystko, żeby wygrywać bez niego. Cristiano jest oddany Portugalii i na pewno do nas wróci – rzucił jedynie Santos. Trener Portugalii odniósł się do swoich wcześniejszych doświadczeń z biało-czerwonymi. – Myślę, że w 2016 zasłużenie wygraliśmy z Polską. Nie wiem czy pamiętacie, ale w 2012 też grałem z Polską, bo byłem wtedy trenerem Grecji. Może obecnie polska reprezentacja znajduje się w trudniejszym momencie, bo doszło do zmiany trenera, ale my także coś budujemy, wprowadzając nowych piłkarzy – zakończył selekcjoner Portugalii, obchodzący wczoraj 64. urodziny.

 

Na zdjęciu: Wczorajszy trening na Stadionie Śląskim był jedynym, jaki Portugalczycy odbyli podczas pobytu w Polsce.

 

Krzysztof Brommer, Michał Zichlarz