Zadecydowały dopiero karne

W fazie wstępnej PP, w której brało udział osiem najsłabszych zespołów poprzedniego sezonu II ligi, solidarnie wygrywali spadkowicze. Honor aktualnych, a nie byłych przedstawicieli szczebla centralnego, uratowany został w ostatniej próbie na stadionie w Rybniku.

Hip-hip…
Skoro ROW ma w swoim sztabie takiego fachowca od rzutów karnych, jak trenera Daniela Pawłowskiego, którego przed mundialem chwalił nawet za pomoc i wiedzę Łukasz Fabiański, to byłoby dla niego z pewnością plamą na honorze, gdyby drużyna przegrała wczorajszy konkurs „jedenastek”. Tej plamy jednak nie było – do sukcesu wystarczyła jedna skuteczna interwencja Aleksandra Łubika. 19-latek, dla którego był to dopiero siódmy seniorski występ, w drugiej serii obronił strzał Krzysztofa Bułki. „Hip-hip, hurra!” – zakrzyknęli kibice z „młyna”, a że koledzy młodego golkipera rybniczan egzekwowali karne bezbłędnie, to kilka minut później mogli rozpocząć świętowanie.

Radość siłą rzeczy musiała być jednak umiarkowana. Drużyna zaczęła ligowy sezon od trzech porażek, a wczoraj z rywalem z niższej klasy rozgrywkowej też nie zachwyciła i długo męczyła się. W pierwszej połowie prowadziła grę, ale groźniejsze okazje stworzyli goście. Gdy niespełna kwadrans po przerwie z… rzutu karnego wynik otworzył Jan Janik, wydawało się, że będzie z górki. ROW kontrolował grę, nic nie zapowiadało wyrównania, ale na 10 minut przed końcem stało się faktem i gospodarze przeżywali trudne chwile. W doliczonym czasie gry Gwardia miała idealną szansę na zwycięskiego gola, lecz Dominik Drzewiecki mając przed sobą niemalże pustą bramkę… poślizgnął się i nie zdołał oddać strzału.

Marzenia o… Resovii
W dogrywce obie strony wypracowały sobie po jednej okazji, groźniejsi byli gospodarze, ale w 120 minutach kwestii awansu nie rozstrzygnęli. Potrzebne były „jedenastki”, w których wygraną przypieczętował autor bramki –  uderzający jako piąty Jan Janik.

– Gratuluję zawodnikom wytrwałości. Sukces rodził się w bólach. Cierpimy od początku sezonu. Widzę w szatni, jak bardzo chłopakom zależy. Zwycięstwo w karnych cieszy podwójnie, bo jednoczy drużynę. Mam nadzieję, że mimo dogrywki, w sobotnim meczu z Resovią pokażemy się z lepszej strony i wygramy, bo punkty są nam niezmiernie potrzebne – przyznał trener Roland Buchała, dodając, że przed piątkowym losowaniem nie ma wymarzonego rywala, bo marzy wyłącznie o… pełnej puli z Resovią.

Szkoleniowiec gości, Tadeusz Żakieta, życzył rybniczanom kroczenia aż ku… finałowi na PGE Narodowym. Gwardia, która zmagania w III lidze rozpocznie sobotnim wyjazdowym meczem z beniaminkiem Radunią Stężyca, potraktowała Puchar Polski poważnie i do Rybnika wyjechała w przeddzień meczu. – Teraz przed nami kawał drogi. Smutno będzie wracać – nie ukrywał Żakieta, patrząc na zegarek i odnotowując, że zespół już jest… spóźniony na kolację.

ROW 164 Rybnik – Gwardia Koszalin 1:1 pd., k. 5:4
(0:0, 1:1)
1:0 – Janik, 59 min (karny), 1:1 – Przyborowski, 80 min

Rzuty karne: 0:1 – Wojciechowski, 1:1 – Jary, 1:1 – Bułka (Łubik obronił), 2:1 – Spratek, 2:2 – Drzewiecki, 3:2 – Mazurek, 3:3 – Przyborowski, 4:3 – Brychlik, 4:4 – Szubert, 5:4 – Janik.

ROW: Łubik – Kalisz, Janik, Jary, Bojdys, Mazurek – Jaroszewski (65. Zawadzki), Wasiluk (98. Dudzik), Bukowiec (87. Rostkowski), Tkocz (54. Spratek) – Brychlik. [renerzy Dariusz SIEKLIŃSKI i Roland BUCHAŁA

GWARDIA: Hartleb – Bachleda, Wojciechowski, Stańczyk (71. Silski), Maciąg – Szubert, Gałach (96. Wasiilewski), Bednarski (64. Przyborowski), Majtyka, Karbowiak (55. Bułka) – Drzewiecki. Trener Tadeusz ŻAKIETA

Sędziował Marcin Kochanek (Opole). Widzów 241.

Żółte kartki: Wasiluk, Janik, Kalisz – Stańczyk, Bachleda, Szubert.