Żadnych niedomówień

Bogdan Zając dołączy do Radosława Sobolewskiego prosto z fotela lidera V ligi małopolskiej.


Na mecz Wisły Kraków z ŁKS-em kibice pod Wawelem czekają z największą niecierpliwością. Będzie to bowiem spotkanie wyjątkowe, mające wiele wątków i podtekstów.


– Z jednej strony czuję się fantastycznie, bo dostałem szansę bycia pierwszym trenerem Wisły Kraków, co jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem – powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej nowy trener krakowian Radosław Sobolewski.

– Pan Prezes Nowak zadzwonił do mnie w niedzielę wieczorem i muszę powiedzieć, że nie zastanawiałem się ani chwili. Umówiliśmy się jednak w poniedziałek na spotkanie, na którym dograliśmy wszystkie szczegóły umowy. Z drugiej strony jednak zdajemy sobie sprawę, że znajdujemy się w trudnym momencie, ale trzeba będzie sobie z tym poradzić, a ja osobiście mam nadzieję, że wszystko się uda i pozytywnie zakończymy ten sezon.

Na razie jednak najważniejszy jest najbliższy mecz, czyli piątkowe spotkanie z ŁKS-em, w którym na ławkach trenerskich po dwóch stronach piłkarskiej barykady znajdą się ikony „Białej gwiazdy”. Radosław Sobolewski, który zastąpił Jerzego Brzeczka i podpisał kontrakt do końca tego sezonu z opcją przedłużenia w przypadku awansu do do ekstraklasy, znakomicie zna się z Kazimierzem Moskalem. Trener łodzian ma w swoim dorobku dwa tytuły mistrza Polski zdobyte w barwach Wisły, której był kapitanem. Opaskę nosił także „Sobol”, mający w kolekcji cztery mistrzostwa kraju, z czego jedno pod wodzą… Moskala, który w 2011 roku był asystentem Roberta Maaskanta.

Wzmocnić wiarę

– Teraz najważniejsza jest jednak obecna drużyna Wisły – dodał trener krakowian.

– Mam swoją diagnozę i przemyślenia dotyczące postawy drużyny, bo byłem przecież członkiem sztabu, uczestniczyłem w całym procesie, ale nie chcę mówić o szczegółach, by nie ułatwiać zadania przeciwnikom. W najbliższym czasie chcę przede wszystkim wzmocnić chłopaków i wyzwolić w nich wiarę w to, że możemy wygrywać, że jesteśmy wystarczająco dobrzy, by regularnie punktować w pierwszej lidze. Tego piłkarzom Wisły Kraków po prostu nie może brakować, dlatego w tym momencie jest to mój główny cel. Mamy młody zespół i zdaję sobie sprawę z tego, jak trudno się tutaj gra. Sam tego doświadczyłem i pomimo tego, że przychodziłem do Krakowa jako doświadczony piłkarz, to pierwsze mecze przy Reymonta nie były łatwe. Musimy więc skupić się przede wszystkim na tych kwestiach mentalnych, bo bez wiary we własne możliwości nie będziemy wygrywać. Znaleźliśmy się w takim momencie, że zawodnicy nie potrafią przenieść swoich umiejętności z treningu na mecz i to jest nasz największy problem. Robimy jednak wszystko, by skutecznie go rozwiązać.

Pełny sztab szkoleniowy

Po drugie znamy już pełny skład sztabu szkoleniowego, do którego obok pierwszego szkoleniowca należą: asystent Kazimierz Kmiecik, trener bramkarz Artur Łaciak, odpowiedzialny za przygotowanie ogólne Leszek Dyja i obchodzący w środę 52. urodziny wieloletni kierownik drużyny Jarosław Krzoska, którzy pozostali na swoich stanowiskach tak samo jak pracownicy działu analiz Michał Siwierski i Krzysztof Siłka. Również pion medyczny nie uległ zmianie, bo lekarzowi Mariuszowi Urbanowi towarzyszą fizjoterapeuta Marcin Bisztyga oraz masażysta Karol Biedrzycki. Jedyną nową twarzą, choć to stwierdzenie zupełnie w wiślackiej rodzinie nie pasuje jest nowy asystent trenera Bogdan Zając.

Zbliżający się do 50. urodzin szkoleniowiec jako piłkarz w latach 1995-2002 reprezentował barwy Wisły, sięgając w tym czasie po dwa tytuły mistrza Polski i triumfując w rozgrywkach krajowego pucharu, a także Superpucharu Polski oraz Pucharu Ligi. Po zakończeniu kariery pozostał przy futbolu w roli trenera trenerskiej. Pracował między innymi jako asystent Adama Nawałki w Górniku Zabrze i Lechu Poznań oraz w reprezentacji Polski, z którą wywalczył awans na Euro 2016 oraz na Mistrzostwa Świata w 2018 roku. Swój warsztat szkoleniowy doskonalił również w Jagielloni Białystok oraz w KKS-ie Kalisz, gdzie pełnił funkcję pierwszego trenera, w której do 5 października pracował jeszcze w Watrze Białka Tatrzańska – liderze V ligi małopolskiej. Kibice Wisły liczą więc na jego szkoleniowe doświadczenie i szczęśliwą rękę.

Żadnych niedomówień

– Każdy trener ma prawo układać sztab wedle własnego uznania – stwierdził szkoleniowiec „Białej gwiazdy”.

– Na mój wniosek z klubem pożegnali się trenerzy Tomasz Mazurkiewicz i Damian Salwin, którym z tego miejsca bardzo dziękuję za pracę. Dołączył do nas Bogdan Zając, bo jest to szkoleniowiec, którego bardzo cenię i chyba nie muszę zbyt wiele mówić o jego warsztacie, bo wszyscy wiemy, jakie doświadczenie posiada. Jest to człowiek, który będzie mnie wspierał i będzie mi pomagał. Musiałem zrobić rozeznanie, jak zostanie odebrany w środowisku, bo szanuję kibiców Wisły i nie chciałem żadnych niedomówień. Jestem zwolennikiem rozbudowanego działu sportowego, który jest wsparciem pierwszego trenera. Był to jeden z moich warunków, by przyjąć ofertę na pierwszego trenera, bo doba ma 24 godzina i ja osobiście nie byłbym w stanie wziąć na siebie dodatkowych obowiązków niezwiązanych z prowadzeniem drużyny.

Symboliczne i bardzo miłe

Kibice optymizm przed meczem z ŁKS-em budują też w oparciu na trenerskich starciach Sobolewski – Moskal, bo 31 sierpnia 2019 roku, prowadząc Wisłę Płock w swoim domowym debiucie w roli szkoleniowca płocczan, których w sumie poprowadził 62 razy, „Sobol” cieszył się ze zwycięstwa 2:1 z ŁKS-em dowodzonym przez Moskala. Kibice pod Wawelem na pewno nie mieliby nic przeciwko temu, żeby historia się powtórzyła.

– Jest to symboliczne i bardzo miłe, że Wiślacy znajdują swoje miejsce w polskiej piłce i mogą się rozwijać – zapewnił opiekun krakowian.

– Kazimierz Moskal jest bardzo doświadczony, ma niesamowitą wiedzę i myślę, że zostanie bardzo dobrze przyjęty przez kibiców, bo chyba każdy pamięta, jak wiele zrobił dla tego klubu. Uważam, że czeka nas bardzo ciekawe spotkanie, bo wszystkie zespoły, które prowadził trener Moskal starają się grać atrakcyjną piłkę, konstruować akcje ofensywne i właśnie takiego ŁKS-u się spodziewamy. Jesteśmy przygotowani na to, że będą nas atakować, chcąc stworzyć przewagę w środku pola, dlatego musimy być skoncentrowani i czujni. To drużyna, która posiada wielu jakościowych zawodników, którzy potrafią i nie boją się grać w piłkę, dlatego na tę chwilę ŁKS jest jednym z kandydatów do awansu. Podchodzimy z szacunkiem do przeciwnika, ale my jesteśmy Wisłą Kraków, mamy swoją tożsamość i my też to chcemy osiągnąć. Nie mamy wyjścia, musimy wygrywać i wierzę, że już niedługo kibice będą z radością spoglądać na naszą grę.


Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus