Zagłębie bez szans. GKS Tychy z piątą wygraną z rzędu

Drugi raz dośrodkowanie, które zakończyło się golem, przechyliło szalę zwycięstwa na stronę tyszan.


To był ciekawy mecz trzymający w napięciu od początku do końca. Trener tyszan zdecydował się na dwie roszady w składzie. Pierwszą wymusił uraz Kamila Kargulewicza, którego na prawej pomocy zastąpił inny młodzieżowiec, Kacper Piątek.

Druga zmiana natomiast miała wzmocnić środek pola, w którym zamiast młodzieżowca Łukasza Norkowskiego, grającego w spotkaniu ze Stomilem, wystąpił wracający do gry po kartkowej przerwie Oskar Paprzycki. 22-letni defensywny pomocnik miał jednak problemy ze złapaniem właściwego rytmu co przekładało się na niecelne strzały z dystansu i straty piłki w środku boiska. Po jednym z takich błędów w 10 minucie Zagłębie wyprowadziło zabójczą kontrę.

Debiutujący w sosnowiekciej drużynie Patrik Miszak, który wszedł do sosnowieckiej jedenastki w miejsce Joao Olivieiry, nie tylko wywalczył futbolówkę, z którą Szymon Pawłowski ruszył do przodu, ale jeszcze idealni wbiegł w pole karne i po odegraniu uderzył z 14 metra. Konrad Jałocha zdołał wprawdzie odbić piłkę, ale próbujący ją wybić z pola bramkowego Łukasz Sołowiej na siedząco zdołał jedynie „obsłużyć” Pawłowskiego, który spokojnie przymierzył z 10 metra i zapewnił gościom prowadzenie.

Podrażnieni stratą gola gospodarze ruszyli do ataku, ale Krystian Stępniowski był czujny. Nie dał się zaskoczyć: Maciejowi Mańce, któremu w 13 minucie wyszedł groźny „centrostrzał” w okolice okienka długie rogu, płaskiemu ale lekkiemu uderzeniu Paprzyckiego z 14 metra w 17 minucie, bombie Bartosza Szeligi z dystansu w 20 minucie i dobitce Szymona Lewickiego z ostrego kąta. Do tego można też dodać niecelne główki najpierw Nemanji Nedicia, a następnie Wiktora Żytki po stałych fragmentach gry.

Wydawało się więc, że nastawieni na kontry sosnowiczanie mogą utrzymać prowadzenie do końca pierwszej połowy, ale wtedy pokazali się niewidoczni wcześniej skrzydłowi GKS-u. Po ekwilibrystycznym zagraniu Łukasza Grzeszczyka prawym skrzydłem ruszył Kacper Piątek, wbiegł w pole karne gdzie Dawid Gojny nie był w stanie zablokować dogrania, a Bartosz Biel uprzedził Łukasza Turzynieckiego oraz Kacpra Radkowskiego i przykładając nogę na 6 metrze, doprowadził do wyrównania.

Nie znaczy to jednak, że tyszanie poszli za ciosem. Wręcz przeciwnie od początku drugiej połowy to drużyna Kazimierza Moskala częściej była przy piłce na połowie rywala i… nadziała się na kontrę. W 55 minucie Szeliga, tym razem zdecydował się na wrzutkę sprzed narożnika pola karnego w kierunku bramki. W polu bramkowym wślizgiem szedł na zamknięcie akcji Wiktor Żytek, ale nie dotknął futbolówki. Zmylił jednak Stępniowskiego, który bezradnie patrzył jak piłka wpada do siatki.

Prowadzący tyszanie zostali przez rywali zmuszeni do cofnięcia się na swoją połowę i zwarli szyki obronne. Najwięcej pracy mieli w 57 minucie, bo po rzucie wolnym na przedpolu Jałochy powstało spore zamieszanie, w którym Nikolas Korzeniecki i Radkowski oddawali strzały, ale zostały one zablokowane. Dobrą okazję miał w 64 minucie Pawłowski, ale z woleja z 12 metra huknął za wysoko. Te niewykorzystane okazje mogły się zemścić w 71 minucie, bo po wrzutce Żytka, wprowadzony do gry Łukasz Moneta, główkując z 7 metra ostemplował poprzeczkę.

Mimo tego sygnału ostrzegawczego sosnowiczanie nadal atakowali coraz większą liczbą zawodników i w 72 minucie Gojny w roli skrzydłowego huknął z 14 metra, ale dobrze ustawiony Jałocha nie dał się zaskoczyć. Przewaga Zagłębia rosła jednak z minuty na minutę i coraz więcej tyszanie potrzebowali determinacji w grze obronnej, w której królował Nedić, głową, a nawet przewrotką, wybijając piłkę z zagrożonej strefy.

Ostateczny cios zadał jednak w 86 minucie Damian Nowak. Wprowadzony na końcówkę meczu napastnik przyjął wybitą piłkę na pierś i ze środka boiska ruszył w kierunku pola karnego rywali, a mając dużo swobody huknął z 25 metra pod poprzeczkę i ustalił wynik ciekawego meczu, po którym sosnowiczanie zostają na dole tabli, a tyszanie z piątym zwycięstwem z rzędu, umacniają się w czołówce.


GKS Tychy – Zagłębie Sosnowiec 3:1 (1:1)

0:1 – Pawłowski, 10 min, 1:1 – Biel, 39 min, 2:1 – Szeliga, 55 min, 3:1 – Nowak, 86 min.

GKS: Jałocha – Mańka, Nedić, Sołowiej, Szeliga – K. Piątek (65. Moneta), Paprzycki (65. Norkowski), Żytek, Grzeszczyk (88. Połap), Biel (78. Steblecki) – Lewicki (78. Nowak). Trener Artur DERBIN.

ZAGŁĘBIE: Stępniowski – Turzyniecki, Duriszka, Radkowski, Gojny – Seedorf (59. Małecki), Korzeniecki (59. Karbowy), Ambrosiewicz, Miszak, Pawłowski (90. Szwed) – Sobczak. Trener Kazimierz MOSKAL.

Sędziował Wojciech Myć (Lublin). Bez udziału publiczności.

Piłkarz meczu – Bartosz SZELIGA.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus