Zagłębie bliżej spadku

Skra Częstochowa odniosła drugie zwycięstwo z rzędu i opuściła ostatnią lokatę w tabeli. Z kolei Zagłębie przegrało czwarty mecz w rundzie wiosennej i niebezpiecznie zbliża się do strefy spadkowej…


Przed meczem ze Skrą do składu sosnowiczan wrócili Sebastian Bonecki oraz Szymon Sobczak. Obu zabrakło w Tychach z powodu nadmiaru żółtych kartek, ponadto Bonecki zmagał się z urazem i jego występ do końca stał pod znakiem zapytania. Po raz pierwszy w wyjściowym składzie znalazło się także miejsce dla Holendra Deana Guezena, który przed tygodniem debiutował w ekipie z Sosnowca.

Gracz z Niderlandów nie dotrwał jednak do końca meczu, został zmieniony przed upływem godziny, gdy miejscowi przegrywali ze Skrą 0:1. Guezen nie wyróżnił się niczym szczególnym, zresztą podobnie jak jego nowi koledzy.

W I połowie Zagłębie nie oddało celnego strzału na bramkę gości, a jedyną okazję bramkową sosnowiczanie stworzyli w doliczonym czasie gry, gdy po dośrodkowaniu Vedrana Dalicia minimalnie z woleja spudłował Sobczak. Skra w tym momencie była już na prowadzeniu. Po akcji Adama Mesjasza z Jakubem Sangowskim z 40 minuty, ten drugi dograł piłkę do Jana Flaka, który uciekł Oleksijowi Bykowowi i w sytuacji sam na sam z Michałem Gliwą nie dał szans golkiperowi sosnowiczan na skuteczną obronę.

Goście od początku sprawiali lepsze wrażenie, ich ataki były przemyślane. Aktywny był Kamil Lukoszek, sporo problemów sosnowiczanom sprawiał były gracz Zagłębia, Sangowski, który zaliczył asystę przy bramce Flaka.

W II połowie obraz gry nie uległ zmianie. Trener Dariusz Dudek dokonał w sumie trzech zmian w składzie w pierwszych minutach po przerwie, ale Zagłębie nadal nie miału sposobu na sforsowanie defensywy gości, ba – na stworzenie bramowych okazji.

Miejscowi, którzy rozgrywali drugi mecz na nowym stadionie bili głową w mur, a mądrze grająca Skra kontrolowała wydarzenia na boisku. W końcówce miejscowi mieli utrudnione zadanie, bo od 86 minuty grali w dziesiątkę po tym jak czerwoną kartę za umyślne zagranie piłki ręką obejrzał Dominik Jończy. Mimo to w doliczonym czasie Sobczak mógł doprowadzić do wyrównania, ale po uderzeniu z ostrego kąta bramkarz gości poradził sobie z jego strzałem.

Zagłębie przegrało czwarty wiosenny mecz, gromadząc w 2023 roku na razie tylko trzy punkty. W tej sytuacji trudno nie pokusić się o stwierdzenie, że wygrana nad GKS-em Katowice była „wypadkiem przy pracy”. To druga z rzędu przegrana sosnowiczan, a zarazem drugi mecz z rzędu bez zdobytej bramki… Schodzących do szatni piłkarzy żegnały bluzgi, a także hasła „zejdźcie z boiska, nie róbcie z nas pośmiewiska”.

Pikanterii niedzielnemu spotkaniu dodawał fakt, że ekipę Skry prowadzi Jakub Dziółka, który zimą, przed zatrudnieniem Dariusza Dudka na stanowisku trenera Zagłębia, był przymierzany do ławki trenerskiej sosnowieckiego klubu. Po wczorajszym meczu opiekun częstochowian miał pewnie dodatkową satysfakcję z pokonania drużyny, której działacze postawili na innego „konia”…


Zagłębie Sosnowiec – Skra Częstochowa 0:1 (0:1)

0:1 – Flak, 40 min.,

ZAGŁĘBIE: Gliwa – Borowski (56. Klupś), Dalić (46. Chęciński), Jończy, Bykow, Wrzesiński (82. Fabry) – Bonecki, Rozwadnowicz, Guezen (56. Szumilas), Troć (90+8. Bryła) – Sobczak. Trener Dariusz DUDEK

SKRA: Bursztyn – Flak, Machała, Mesjasz, Czajka, Lukoszek (93. Winciersz) – Jaroch (64. Gołębiowski), Baranowicz (64. Olejnik), Babiarz (68. Sajdak), Nocoń – Sangowski (90+3. Kitliński). Trener Jakub DZIÓŁKA

Sędziował: Piotr Rzucidło (Warszawa) Żółte kartki: Bonecki, Chęciński– Machała, Sajdak, Babiarz; czerwona kartka: Jończy (86. zagranie piłki ręką).


Na zdjęciu: Drużynę Zagłębia Sosnowiec „załatwił” obrońca Skry, Jan Flak (z prawej).

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus