Zagłębie chce zatrzymać pędzącego lidera

Na wygraną nad ŁKS-em w Sosnowcu czekają już ponad 25 lat. I liczą, że przełamanie przyniesie jubileuszowy, 75. mecz o ligowe punkty.


Po raz ostatni piłkarze ze Stadionu Ludowego pokonali ŁKS 9 kwietnia 2005 roku. Również wtedy mecz miał miejsce na zapleczu ekstraklasy. Sosnowiczanie wygrali wówczas 4:3 i był to jedna z najbardziej dramatycznych konfrontacji w najnowszej historii Zagłębia. Po golu Bośniaka Hadisa Zubanovicia w 10 minucie ekipa z Sosnowca szybko wyszła na prowadzenie, ale dzięki trafieniom Dariusza Kłusa i Rafała Niżnika do przerwy prowadzili rywale.

Tuż po przerwie z rzutu karnego wyrównał Marcin Lachowski, ale radość nie trwała długo, bo kilka minut później gości na ponowne prowadzenie wyprowadził Maciej Nuckowski. W samej końcówce Zagłębie zadało jednak dwa ciosy, po których rywal padł na deski. W 87 minucie wyrównał Janusz Wolański, a w doliczonym czasie kapitalnie z rzutu wolnego przymierzył Tomasz Malinowski i punkty zostały na Ludowym.

Już wtedy grał Małecki

Cztery kolejne mecze pomiędzy obiema drużynami zakończyły się porażkami Zagłębia. W sezonie 2005/06 ŁKS w drodze do ekstraklasy dwukrotnie pokonał sosnowiczan po 1:0. W najwyższej klasie rozgrywkowej oba zespoły spotkały się w rozgrywkach sezonu 2007/08. Jesienią w Łodzi ŁKS wygrał gładko 3:0. 20 marca 2008 Zagłębie stanęło przed szansą opuszczenia ostatniego miejsca w tabeli, które zajmowało od pierwszej kolejki m.in. dlatego, że sezon rozpoczynało z punktami ujemnymi za korupcję.


Czytaj jeszcze: Na ŁKS za „dwójkę”

ŁKS miał jednak w swoich szeregach Ensara Arifovicia, który okazał się katem zespołu z Sosnowca. Bośniak zdobył dwie bramki, jedną dorzucił Łukasz Madej i do przerwy było już 0:3. W drugiej połowie honorowe trafienie zaliczył Patryk Małecki, jedyny gracz, który zagra w sobotnim starciu. Doświadczony pomocnik sosnowiczan wówczas nie miał jeszcze skończonych 20 lat, a do Sosnowca został na rundę wiosenną wypożyczony z Wisły Kraków.

Długo było głośno

O tamtym meczu było głośno jeszcze długo po jego zakończeniu, gdyż rzekomo miał zostać ustawiony. Członkowie Wydziału Dyscypliny PZPN po obejrzeniu spotkania i wstępnie potwierdzili doniesienia z firm bukmacherskich, że na boisku mógł paść dokładnie wytypowany wynik. Po tym meczu niektóre z firm musiały wypłacić olbrzymie wygrane.

Ostatecznie jednak nikomu winy nie udowodniono. Zdaniem ówczesnych włodarzy klubu z Sosnowca, miał to być gwóźdź do trumny Zagłębia, które wiosną 2008 roku spadło z ekstraklasy wprost na trzeci poziom rozgrywek. Był to efekt nie tylko słabej gry, ale również kara za korupcję sprzed lat.

Sobotni mecz będzie 75. spotkaniem pomiędzy obiema drużynami. Większość z tych spotkań, bo aż 64, odbyła się na poziomie ekstraklasy. Na drugim poziomie rozgrywek będzie to mecz numer 11. Faworytem będzie bez wątpienia spadkowicz z ekstraklasy. Łodzianie kapitalnie rozpoczęli nowy sezon. Trzy zwycięstwa, dziewięć punktów, dziewięć zdobytych goli i zero straconych. Do Sosnowca łodzianie przyjadą podbudowani środowym zwycięstwem w derbach Łodzi odniesionym na boisku rywala.

Zagłębie w minionej kolejce rozegrało niezłe spotkanie, ale brak skuteczności sprawił, że zamiast z tarczą, sosnowiczanie z Opola wyjechali na tarczy. Przełamanie w starciu z liderem to byłoby coś.


Na zdjęciu: Patryk Małecki jako jedyny z graczy dzisiejszego Zagłębia pamięta mecz z ŁKS-em w 2008 roku. Było to mecz… specyficzny.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus