Zagłębie jak przegrywało, tak przegrywa

Nowy prezes nie przyniósł szczęścia. Rządy Łukasza Girka w Zagłębiu rozpoczęły się od porażki sosnowiczan. Niestety, już trzeciej z rzędu…


Łukasz Girek został namaszczony na następcę Marcina Jaroszewskiego. Ostatnio pełnił funkcję wiceprezes Akademii Zagłębia. Nowy prezes sosnowieckiego klubu jest absolwentem Akademii Ekonomicznej w Katowicach – specjalizacja Międzynarodowe Stosunki Ekonomiczne, a o swoją edukację dodatkowo zadbał w Wyższej Szkole Oficerskiej w Poznaniu i West Kent College w Anglii.

Od listopada 2013 roku związany był z małopolską Akademią Piłkarską Mam Talent Krzeszowice oraz projektem skautingowym APMT Polska. We wrześniu 2018 roku dołączył do Akademii Zagłębia pracując najpierw jako manager, następnie wiceprezes, a na początku sierpnia tego roku objął stanowisko dyrektora zarządzającego.

Girek jest pomysłodawcą Zagłębiowskiej Akademii Rozwoju Indywidualnego, a także twórcą projektów Zagłębie Talentów i Zagłębie Dąbrowskie oraz programu społecznego Per Aspera Ad Astra. Przygodę z piłką rozpoczynał w Sarmacji Będzin, był także graczem RKS Grodziec Będzin.

W niedzielę po raz pierwszy Zagłębie zagrało w lidze pod jego rządami. Zaczęło się świetnie, bo od 6. minuty sosnowiczanie prowadzili po golu Wojciecha Szumilasa. Niestety jak to w tym sezonie już bywało Zagłębie nie potrafiło utrzymać prowadzenia i jeszcze do przerwy goście z Tychów nie dość, że wyrównali do jeszcze wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do końca meczu. To trzecia z rzędu, a w sumie już czwarta porażka w szóstym meczu ligowym w tym sezonie Zagłębia, które znacznie osunęło się w ligowej tabeli.

– Nie wiem co powiedzieć, nie wiem co myśleć. Nie tylko o tym spotkaniu, ale także o poprzednich. Kolejny raz mecz zaczyna się dobrze, strzelamy bramkę i można powiedzieć, że do momentu zdobycia bramki gramy w piłkę, stwarzamy sytuacje. Potem dostajemy bramkę po stałym fragmencie, potem drugą i to znowu po naszym wyrzucie z autu, tak jak to miało miejsce w Katowicach. Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Musimy się szybko otrząsnąć. Po strzelonej bramce nie ma co ukrywać, ale graliśmy słabo. Trudno jest mi to zrozumieć – mówił po meczu Kazimierz Moskal, szkoleniowiec Zagłębia.

Jeszcze przed meczem sosnowiczanie stracili jednego z graczy. – Przed rozruchem Dominik Jończy przyszedł i powiedział, że odczuwa ból w okolicy żeber. Po prześwietleniu okazało się, że ma dwa złamane żebra. Musieliśmy zrobić szybką korektę, to nieco nam zmieniło plany. Jednak to nas absolutnie nie tłumaczy – podkreślał Moskal.

Miejsce Jończego zajął Luksa Duriszka. Niestety Słowak też nie okazał się lekiem na kłopoty defensywy sosnowiczan, która w każdym z dotychczasowych spotkań w tym sezonie traciła gole. Nie inaczej było w niedzielę…

Po serii trzech wyjazdów, Zagłębie ma przed sobą kilka spotkań na własnym terenie. W najbliższy weekend do Sosnowca zawita Skra Częstochowa.- Jedni powiedzą, że w takiej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy najlepiej spokojnie popracować, a inni, że najlepszym lekarstwem będzie następny mecz. I myślę, że dla nas najlepszy jest mecz. Trzeba przełamać się i wygrać. Szczególnie, że znowu gramy u siebie – dodaje Moskal.


Fot. Tomasz Kudała/PressFocus