Zagłębie jest głodne gry

Przy Kresowej uporano się z koronawirusem. Wczoraj podopieczni Krzysztofa Dębka odbyli pierwszy trening po przymusowej izolacji.


Wirus na Stadion Ludowy dotarł po meczu w Bełchatowie (10 października). W sumie zakażenie wykryto u 27 osób – zawodników, członków sztabu i pracowników administracyjnych.

Zajęcia zdalne

W tej sytuacji na inny termin przełożono mecze z Resovią i Arką. Wczoraj zespół wrócił do zajęć i rozpoczął przygotowania do spotkana z Koroną, który ma się odbyć 7 listopada. Być może wcześniej Zagłębie odrobi zaległości i zmierzy się z Resovią, ale rywale przebywają obecnie w kwarantannie.

– Fajnie, że w końcu wróciliśmy do zajęć – cieszy się pomocnik I-ligowca, Filip Karbowy.

– Pogoda sprzyja przeziębieniom. Zanim nas zbadano, niektórzy mieli pewne objawy. W pierwszej grupie przebadano pięć osób, w tym dwóch zawodników, i wszyscy okazali się pozytywni. Następnie przetestowano pozostałe osoby zatrudnione w klubie. Ja szczęśliwie znalazłem się w mniejszości; miałem wynik negatywny. Nie miałem zresztą objawów, choć w grupie osób z wynikiem pozytywnym też się takie znalazły. Musieliśmy więc przejść na zajęcia zdalne. Uruchamialiśmy kamery w komputerach i trenowaliśmy pod okiem sztabu. Ci, którzy nie mieli wirusa, na kwarantannie przebywali krócej. Mogli szybciej wyjść z domu i popracować nad wytrzymałością.

Z dala od rodziny

Obrońca Dawid Gojny także nie miał objawów, ale u niego testy wykazały obecność koronawirusa.

– Musiałem się poddać izolacji. Na szczęście miałem taką możliwość i dzięki temu moja rodzina uniknęła kwarantanny. Żona z córkami były w tym czasie w innym miejscu. Gdybyśmy byli razem, miałyby jeszcze dłuższą izolację i nie wiem jak dzieciaki by to wytrzymały. Musimy sobie jakoś radzić. Nie neguję tego wirusa, ale zastanawia mnie, gdzie podziały się inne choroby okresu jesienno-zimowego… Najważniejsze, że znów weszliśmy w normalny trening. Jesteśmy głodni gry. Mamy teraz trochę czasu, by nadrobić te ostatnie dni. Każdy wiedział co ma w czasie przerwy robić, ale wiadomo, że były to działania doraźne. Jeśli nie wpadnie nam mecz z Resovią, to mamy dwa tygodnie na przygotowania do spotkania z Koroną. Szkoda, że znów – tak jak wiosną – będziemy toczyć boje bez udziału publiczności, ale w obecnej sytuacji najważniejsze jest, byśmy w ogóle grali – podkreśla piłkarz Zagłębia, do którego jesienią nie można było mieć żadnych zastrzeżeń.

Dadzą radę

Przypomnijmy, że w pierwszych ośmiu meczach sosnowiczanie zdobyli 7 punktów. Zagłębie wygrało dwa razy, raz zremisowało i poniosło aż 5 porażek. Czas pokaże jak przymusowa przerwa odbije się na drużynie.

– Z fizjologicznego punktu widzenia 10-dniowa przerwa nie powinna mieć wpływu na walory motoryczne. Cały czas – poprzez pracę indywidualną – podtrzymywaliśmy organizmy w gotowości. Do tego doszedł czas na regenerację. Nie sądzę, byśmy wiele stracili z powodu tej przerwy. Inna kwestia to kontakt z piłką. Ostrożnie wracamy na boiska, które są już dość grząskie. Wystarczy jednak uważać przy zwrotach, startach i hamowaniach. Mamy już doświadczenie z czasów przerwania rozgrywek w marcu. Nie szukamy problemów, damy sobie radę z tą sytuacją. Na pewno wytłumaczenia słabszej formy nie będziemy szukali w kwarantannie – przyznał trener Krzysztof Dębek.


Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus