Zagłębie Lubin. „Miedziowi” bywali ciekawi

 

Holenderski szkoleniowiec Ben Van Dael pracował w Zagłębiu Lubin, na stanowisku pierwszego trenera, od października zeszłego roku. Końcówka poprzedniego sezonu, zespół załapał się do grupy mistrzowskiej, była dla jego zespołu w miarę udana, dlatego włodarze lubińskiego klubu postanowili, że trener rozpocznie z drużyną kolejne rozgrywki.

Szybko jednak okazało się, że projekt stracił rację bytu. Trzy porażki z rzędu, pod koniec sierpnia, spowodowały, że miarka się przebrała i szkoleniowiec został – tymczasowo – zastąpiony przez Pawła Karmelitę, który z roli „strażaka” wywiązał się bez zarzutu, bo drużyna wygrała 5:0 z Wisłą Płock.

Niektórym kibicom „Miedziowych” na pewno przemknęło przez myśl, czy aby nie zostawić na stanowisku pierwszego trenera Karmelity właśnie. Wprawdzie nie można o nim powiedzieć, że jest szkoleniowcem doświadczonym w samodzielnej pracy na takim poziomie rozgrywkowym. Ale ma na pewno coś, czego u trenerów z zewnątrz trudno znaleźć. Od wielu lat jest związany z klubem. I z niejednego pieca jadł chleb. Niemniej jednak ostatecznie nie zdecydowano się na danie mu szansy.

Były już prezes „Miedziowych”, Mateusz Dróżdż, był za tym, aby zatrudnić utytułowanego słowackiego szkoleniowca, Martina Szevelę. I ostatecznie trener ten objął zespół, tylko doszło do tego już w momencie, kiedy Dróżdż został odwołany z funkcji prezesa klubu!

Tymczasowo zastąpił go Marcin Lewiński, który dwa dni po przejęciu obowiązków podpisał umowę z… Szevelą. Były szkoleniowiec FK AS Trenczyn i Slovana Bratysława, z oboma klubami zdobywał mistrzostwo Słowacji, pracę rozpoczął od szalonego występu przeciwko Śląskowi Wrocław. Dolnośląskie derby skończyły się remisem 4:4, choć Zagłębie dwa razy w tym meczu obejmowało prowadzenie, a dwa punkty straciło ostatecznie w… ostatniej minucie regulaminowego czasu gry.

Co było dalej? Na pewno o lubińskim zespole pod wodzą Martina Szeveli można powiedzieć to, że bywał ciekawy, a kilku zawodników rzuciło się w oczy. Jak np. utalentowany napastnik, Bartosz Białek, który w listopadzie ub. roku skończył dopiero 18 lat. Zawodnik ten sezon zaczynał w trzecioligowych rezerwach „Miedziowych”.

Następnie udało mu się przebić do składu pierwszego zespołu i już w debiucie, w starciu przeciwko Rakowowi Częstochowa, strzelił bramkę. W sumie, w sześciu meczach na najwyższym poziomie rozgrywkowym, trzy razy wpisywał się na listę strzelców. A trafienie z kończącego rundę meczu z Legią Warszawa, które dało jego drużynie wyrównanie, na pewno młody zawodnik zapamięta na długo.

Białek, pochodzący z Brzegu, ale związany z Zagłębiem od trzynastego roku życia, to typ napastnika, który potrafi wykorzystywać dobre warunki fizyczne. Mierzy sobie ponad 190 cm wzrostu i jeżeli będzie się prawidłowo rozwijał, to nie tylko lubinianie będą mieli z niego wiele pożytku.

 

10. Zagłębie Lubin

PLUS

Słoweńska siła

10 goli i 1 asysta Damjana Bohara, a także 5 bramek i 5 kluczowych podań Szaszy Żivca. Oto dorobek duetu słoweńskich piłkarzy, którzy występują w Zagłębiu. Nie ulega wątpliwości, że bez nich lubinianom niezwykle ciężko byłoby myśleć o czymkolwiek. Obaj 29-latkowie wiele razy w tym sezonie pokazali, jak są ważnymi ogniwami „Miedziowych”. Nie dostosował się do nich trzeci ze Słoweńców, czyli Rok Sirk. I strzelanie bramek dla ekipy Martina Szeveli leży przede wszystkim w gestii zawodników grających w drugiej linii.

MINUS

Brak stabilizacji

„Miedziowi” potrafili jesienią rozegrać kilka kapitalnych meczów. Rozbili 5:0 zespół Wisły Płock. Pokonali w meczach wyjazdowych Lechię Gdańsk i Lecha Poznań, a na koniec rundy zdołali uporać się z Legią Warszawa. Takie występy przeplatali jednak meczami dużo słabszymi. By nie wspomnieć chociażby o porażce z Wisłą Kraków 2:4, czy Koroną Kielce 0:1. Brak stabilizacji to zatem główny powód do tego, że dzisiaj ekipa z Lubina znajduje się w ligowej klasyfikacji poza pierwszą ósemką, a raczej nikt nie ma wątpliwości, że celem zespołu jest to, aby znaleźć się w górnej połowie tabeli.

STRZELCY (31): 10 – Bohar, 5 – Żivec, 3 – Białek, 2 – Slisz, Szysz, Starzyński, 1 – Kopacz, Czerwiński, Tosik, Balić, Poręba, Pakulski; samobójcza – Augustyn (Lechia).

 

Na zdjęciu: Bartosz Białek (w środku) bez kompleksów wszedł do pierwszego zespołu Zagłębia Lubin.