Zagłębie Lubin. „Nowa” miotła zadziałała

Zagłębie Lubin, pod nieobecność na ławce Piotra Stokowca udowodniło, że tak łatwo nie odpuści ekstraklasy.


Triumf w Radomiu był zaskakujący. Nie chodzi oczywiście o sam fakt zwycięstwa, a o jego rozmiar i styl. Lubinianie nie dali gospodarzom nawet cienia szansy na dobry rezultat. Dzięki zwycięstwu Zagłębie nadal jest nad „kreską” i ma spore nadzieje na utrzymanie. Pytanie, czy z Rakowem pójdzie im równie dobrze, co z Radomiakiem, gdyż na ławkę rezerwowych „miedziowych” wraca Piotr Stokowiec.

Powrót bez błysku

Blisko 50-letni szkoleniowiec występ swojego zespołu w Radomiu obserwował z perspektywy trybun. Było to spowodowane czerwoną kartką, jaką trener otrzymał tydzień wcześniej w rywalizacji z Lechią Gdańsk. Na ławce zastąpił go jego asystent, Łukasz Smolarow. Wymuszona zmiana przyniosła zaskakujący skutek. „Nowy” trener poprowadził „miedziowych” do najwyższego zwycięstwa w lidze od 2007 roku (wygrana 6:0 z Arką Gdynia).

Stokowiec, obserwując wszystko z wysokości trybun, z jednej strony mógł być dumny ze swojego asystenta i zespołu. Patrząc jednak z drugiej strony, mógł poczuć pewien dyskomfort. Szkoleniowiec w końcu wrócił do Lubina po wojażach, między innymi w Lechii, by odbudować Zagłębie po krótkiej „erze” Dariusza Żurawia i zapewnić klubowi bezpieczne utrzymanie w lidze. Tak się jednak nie stało. Zagłębie nadal przeplata udane spotkania przeciętnymi, a nawet beznadziejnymi, jak z Wartą. W całym 2022 roku „miedziowi” wygrali zaledwie cztery razy, trzy razy zremisowali i ponieśli sześć porażek. Ten bilans spowodował, że na 2 kolejki przed końcem rozgrywek Zagłębie nadal nie jest pewne miejsca w ekstraklasie w kolejnym sezonie.

Kluczowe kolejki

Stokowiec musi więc udowodnić, że triumf w Radomiu nie był przypadkiem lub wynikiem dobrej pracy jego asystenta na ławce rezerwowych podczas meczu. Lubinianie, aby być pewnym utrzymania w lidze, muszą zdobyć w ostatnich dwóch spotkaniach trzy punkty. O to będzie im piekielnie ciężko. Terminarz Zagłębia ułożył się dla niego beznadziejnie.

W najbliższym spotkaniu na swoim stadionie „miedziowi” podejmą wicelidera tabeli z Częstochowy. W rywalizacji z Rakowem będą mieli jednak pewne ułatwienie. Na obiekt w Lubinie nie wejdą sympatycy czerwono-niebieskich. Sektor gości na stadionie został zamknięty dla kibiców przyjezdnych. Częstochowianie bez wsparcia swoich fanów mogą mieć sporo problemów z lubinianami, a dodatkowo presja spotkania nie będzie wpływać na nich pozytywnie. Trzeba jednak pamiętać, że „miedziowi” są pod ścianą i to zdecydowanie masywniejszą niż Raków.

W ostatniej kolejce Zagłębie czeka z kolei wyjazd do Poznania na spotkanie z Lechem. Może być ono równie ciężkie. Wszystko będzie zależne od wyników 33. serii spotkań. Nie chodzi jedynie o bezpośrednie pojedynki Lecha i Zagłębia, ale również mecze Wisły Kraków, Bruk-Betu Termaliki i Śląska Wrocław. Zależności jest na tyle dużo, że Piotr Stokowiec i jego ekipa będą musieli być niezwykle skoncentrowani w ostatnich kolejkach, jeżeli chcą utrzymać się w ekstraklasie.


Na zdjęciu: Piotr Stokowiec wysokie zwycięstwo Zagłębia Lubin nad Radomiakiem obserwował z wysokości trybun.
Fot. Tomasz Folta/PressFocus