Zagłębie Sosnowiec. Zagłębie porażek

Jeśli we wtorkowym meczu z Widzewem piłkarze Zagłębia nie zdobędą choćby punktu, to zaliczą najgorsze otwarcie ligi od dziewięciu lat…


W piątkowy wieczór drużyna prowadzona przez Krzysztofa Dębka przegrał już po raz czwarty w tym sezonie…

Zły bilans  

Na razie ekipa trenera Dębka podąża podobną drogą jak drużyna Dariusza Dudka na początku sezonu 2018/2019, gdy Zagłębie grało w ekstraklasie. Wówczas także w pięciu meczach sosnowiczanie odnieśli jedno zwycięstwo, na Ludowym pokonali Pogoń Szczecin 3:0. Oprócz tego ulegli 1:2 Piastowi Gliwice, Zagłębiu Lubin i Legii Warszawa oraz przegrali 0:4 z Lechem Poznań. Potem przyszły jednak remisy ze Śląskiem Wrocław, Arką Gdynia i Górnikiem Zabrze.

Jeśli we wtorek sosnowiczanie przegrają w Łodzi z Widzewem, to wyrównają niechlubny rekord z początku sezonu 2011/2012. Wówczas zespół prowadzony przez Piotra Stacha na trzecim poziomie rozgrywek (dawna II liga zachodnia – przyp. red.) w sześciu meczach zaliczył pięć porażek. Potem nie było lepiej. W sumie w 12 pierwszych meczach tamto Zagłębie wygrało tylko jeden raz, zaliczyło trzy remisy i poniosło aż osiem porażek i okupowało ostatnią pozycję w tabeli. Był to najgorszy start drużyny z Sosnowca od lat. Stach został wówczas zdymisjonowany, a misję ratowania drużyny przed spadkiem powierzono nieżyjącemu już Jerzemu Wyrobkowi. Misję, którą doświadczony szkoleniowiec wykonał z powodzeniem.

Gra piłką nic nie dała

Dziś Zagłębie w aż tak dramatycznej sytuacji nie jest, ale cztery porażki w pięciu meczach muszą dawać do myślenia. Zważywszy, że w Olsztynie zespół w porównaniu do meczów z ŁKS-em Łódź czy Odrą Opole nie zagrał ani przyjemnie dla oka, ani nie stworzył sobie zbyt wielu bramkowych okazji. Nie można w tym przypadku mówić także o braku szczęścia. Była to w sumie trzecia porażka w trzecim wyjazdowym meczu w tych rozgrywkach, w dodatku w tych grach nie udaje się trafiać do bramki rywala.

Zespół trenera Dębka zaliczył przeciętny występ, po raz czwarty w sezonie nie był w stanie odwrócić losów meczu po straconej bramce, mimo że w starciu ze Stomilem miał na to prawie pół godziny. Nie pomogła gra od początku meczu Filipa Karbowego i Gonçalo Gregorio, nie pomogła w drugiej połowie gra na dwóch napastników. – Przegraliśmy kolejny mecz i to jest najgorsze. Kolejny raz mamy więcej z gry, ale to nie jest istotne. Musimy zdobywać bramki i punkty. O ile pierwsza połowa była wyrównana, bo Stomil postawił trudne warunki, to w drugiej mieliśmy przewagę. Straciliśmy jednak bramkę po stałym fragmencie i nic nam z posiadania piłki nie przyszło. Wymiana kolejnych podań do niczego nas nie doprowadziła. Musimy strzelać i zdobywać bramki. W drugiej połowie mieliśmy kilka dobrych sytuacji, jednak ich nie wykorzystaliśmy i po kolejnej przegranej nasza sytuacja jest zła – przyznał po meczu trener Dębek.

Co dalej?

Pytanie tylko czy trener sosnowiczan ma pomysł na to, jak wprowadzić zespół na właściwe tory. Od sloganów z serii „prowadziliśmy grę i stwarzaliśmy dobre okazje bramkowe” punktów Zagłębiu nie przybędzie. Wypowiadając się w ten sposób na konferencjach prasowych szkoleniowiec w pewnie sposób usprawiedliwia swoich podopiecznych. Chyba tylko, że to taka medialna taktyka, a w szatni padają męskie słowa i winni są rozliczani z błędów. Wzajemne klepanie się po plecach i udawania, że nie ma problemu do niczego dobrego nie prowadzi. „Są okazje, mamy przewagę, mieliśmy pecha, sędzia nam przeszkodził” – to tylko słowa. Rzeczywistość jest taka, że w pięciu meczach zespół z Sosnowca zdobył trzy punkty i gdyby nie fakt, że w tym sezonie z ligi spada tylko jeden zespół byłby już blisko strefy spadkowej. Tymczasem już jutro mecz z Widzewem, który po kiepskim starcie już odbił się od dna. Jeśli w porę nie nastąpi przełamanie, to Zagłębie znajdzie się blisko dna…


Na zdjęciu: Nie udał się Zagłębiu daleki wyjazd do Olsztyna.

Fot. zaglebie.eu