Zagłębie Sosnowiec. Bez minimalizmu

Piłkarze Zagłębia dzisiaj mogą sobie zapewnić utrzymanie w lidze.


W meczu ze Stomilem Olsztyn Zagłębiu potrzeba przynajmniej remisu. W ekipie nie ma jednak mowy o minimalizmie i kalkulacji.

– Sprawa jest bardzo prosta. Przed nami ostatnim mecz w sezonie przed własną publicznością. Musimy go wygrać i z taki nastawieniem wyjdziemy na murawę. Na pewno Stomil zadania nam nie ułatwi, bo nadal jest w grze o utrzymanie, ale my musimy patrzeć tylko na siebie – podkreśla Dawid Ryndak, obrońca Zagłębia.

Stomil jeszcze nigdy w historii ligowych pojedynków nie wygrał w Sosnowcu. Olsztynianie tylko raz opuszczali Stadion Ludowy z tarczą, ale wygrana latem 2002 roku miała miejsce w rozgrywkach Pucharu Polski. Wówczas zespół z Warmii wygrał 3:1.

W lidze olsztynianom tylko raz udało się z Zagłębiem zremisować na ich terenie. W pięciu meczach triumfowali sosnowiczanie. Najbardziej okazała wygrana miała miejsce wiele lat temu, a konkretnie wiosną 1989 roku. Wówczas Zagłębie ograło Stomil aż 6:1 po dwóch golach Macieja Mizi oraz trafieniach Zbigniewa Grędy, Karola Kordysza, Marka Hamerlika i Grzegorza Waliczka. Co ciekawe w tamtym meczu barw olsztynian bronił niespełna 18-letni Sylwester Czereszewski, późniejszy reprezentant Polski i piłkarz m.in. Legii Warszawa.

Blisko poprawienia tamtego wyniku Zagłębie było w sezonie 2017/2018. W rundzie wiosennej ekipa z Sosnowca wygrała 5:1, a łupem bramkowym podzielili się Szymon Lewicki (2), Adam Banasiak, Patryk Mularczyk oraz Vamara Sanogo, który dziś rozpocznie zapewne spotkanie na ławce rezerwowych. Te dwa najwyżej wygrane przez Zagłębie konfrontacje ze Stomilem w Sosnowcu łączy fakt, że w obu na prowadzenie jako pierwsi wychodzili rywale z Olsztyna, a oba sezony sosnowiczanie kończyli awansem do ekstraklasy.

Dziś stawką będzie utrzymanie. Przed Zagłębiem jeszcze wyjazd do Głogowa na zakończenie sezonu, ale przypieczętować zachowanie ligowego bytu sosnowiczanie chcą na „własnych śmieciach”. Zespół Artura Skowronka będzie się chciał jednocześnie odegrać za porażkę 1:3 poniesioną jesienią w Olsztynie. Honorowe trafienie dla Zagłębia zaliczył wtedy Szymon Pawłowski.

Do składu sosnowiczan po pauzie za żółte kartki wraca Michał Masłowski, który zapewne zajmie w wyjściowej jedenastce miejsce Mykyty Petermana. Ukrainiec w starciu z Sandecją po raz pierwszy zaprezentował się w wyjściowym składzie Zagłębia i zwłaszcza w pierwszej połowie prezentował się bardzo solidnie. W meczu ze Stomilem ma jednak być w odwodzie, a grą w środku pola ma zarządzać były reprezentant Polski.


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus