Zagłębie Sosnowiec – Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Wygrana była o krok…

Zabrakło niewiele. W starciu z liderem z Niecieczy Zagłębie zremisowało 1:1 tracą bramkę w piątej minucie doliczonego czasu gry!


To mógł być kapitalny początek rundy wiosennej w wykonaniu sosnowiczan. Po golu w 59 minucie Nikolas Korzeniecki, dla którego był to premierowy gol w barwach I-ligowca, zespół Kazimierza Moskala do ostatnich sekund prowadził w starciu z Bruk-Bet Termaliką. Moment dekoncentracji kosztował Zagłębie stratę dwóch punktów. Przed
meczem remis z liderem w Sosnowcu byłby odebrany jako sukces, ale patrząc z przekroju meczu pozostał niedosyt bo to Zagłębie było w tym meczu drużyną lepszą.

Goście byli o krok od pierwszej wyjazdowej porażki w sezonie i w sumie drugiej w całych rozgrywkach. Do tej pory sposób na ogranie lidera znalazła Arka Gdynia. Zagłębie było niezwykle blisko powtórzenia tego osiągnięcia…

Zgodnie z przypuszczeniami trener Kazimierz Moskal w wyjściowym składzie wystawił dwóch nowych graczy, Macieja Ambrosiewicza oraz Szymona Sobczak. Przeciwko byłym kolegom nie dane było wystąpić Patrikowi Misakowi, który odchodząc z Niecieczy zawarł stosowną umowę zgodnie z którą wiosną miał nie wystąpić przeciwko ekipie, w której jeszcze kilka miesięcy temu występował.

Amborsiewicz zagrał w środku pola, a Sobczak rozpoczął mecz w ataku. Niespodzianką była obsada skrzydeł. Ostatecznie trener postawił na Szymona Pawłowskiego oraz Quentina Seedorfa i trzeba przyznać, że
był to dobry wybór. Niespodziewanie na ławce usiadł także Piotr Polczak, którego w środku obrony zastąpił pomijany jesienią Kacper Radkowski.

Od początku meczu na boisko oglądaliśmy zupełnie inne Zagłębie niż jesienią. To już nie był zlepek przypadkowych graczy, ale zespół, który od pierwszej minuty wiedział czego chce.

Sosnowiczanie zagrali bez kompleksu przed liderem, a trzeba wspomnieć, że po piątkowej wygranej Resovii przystępowali do tego starcia jako ekipa zamykająca I-ligową tabelę.

Na boisku różnicy nie było widać, ba momentami to Zagłębie było stroną dominującą.

Do przerwy bramki nie padły, choć oba zespołu miały swoje szanse. W 12 minucie minimalnie chybił najlepszy strzelec I ligi Roman Gergel. Siedem minut później sosnowiczanie domagali się rzutu karnego. Po strzale Korzenieckiego piłka odbiła się od jednego z graczy gości co utrudniło interwencję Tomaszowi Losce. Wyręczył go obrońca Piotr Wlazło, ale zdaniem graczy z Sosnowca pomógł sobie przy tym zagraniu rękę. Gwizdek arbitra milczał. W 24 minucie Stępniewski poradził sobie z groźnym uderzeniem Pawła Żyry, a spieszący z dobitką Gergel
był na spalonym. Chwilę potem to goście domagali się jedenastki za rzekomy faul na Gergelu, ale i tym razem arbiter nie znalazł podstaw, aby wskazać na „wapno”. Bliski szczęścia był po stronie Zagłębie Joao Oliveria, ale po jego uderzeniu piłki głową futbolówka poszybowała nad bramką gości.

Najlepszą okazję do zdobycia gola mieli w pierwszej połowie goście, ale w roli głównej wystąpił Stepniowski. Gergel główkował z około pięciu metrów, bramkarz sosnowiczan sparował to uderzenie, a próbujący dobijać piłkę Wlazło składając się do przewrotki nie trafił w piłkę. Całą sytuację wyjaśnił Radkowski. W odpowiedzi
wolej Pawłowskiego poszybował nad bramką.

W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Oba zespoły szukały swoich szans. Sosnowiczanie grali bardzo agresywnie, wysoki pressing sprawiał rywalom sporo problemów. W 53 minucie groźnie z dystansu uderzał Pawłowski, ale Loska sparował piłkę na rzut rożny.

Sześć minut później nie miał już jednak nic do powiedzenia przy strzale Korzenieckiego. Akcję zainicjował Sobczak, Korzeniecki wymienił podanie z Pawłowski i z szesnastu metrów trafił w okienko bramki rywali.

Po stracie gola w poczynania gości wkradła się nerwowość, na boisku co rusz dochodziło do przepychanek i całą sytuację żółtymi kartkami próbował ratować arbiter. Termalica szukała wyrównania, a Zagłębie bramki, która przypieczętowałaby wygraną. Sosnowiczanie grali uważnie w defensywie, ale kilka razy gościom udało się stworzyć bramkową okazję. Na posterunku był jednak Stępniowski. Kluczowa dla losów meczu mogła okazać się 89 minuta, ale doskonałej okazji po podaniu Łukasza Turzynieckiego nie wykorzystał debiutant Sobczak.

Brak wykończenia zemścił się na Zagłębiu w piątej minucie doliczonego czasu gry.

Z autu piłkę w pola karne Zagłębia wrzucił Marcin Wasielewski, Kacper Śpiewak przedłużył podanie głową, a Mateusz Grzybek ubiegł Mateusza Szweda i wykończył akcję strzałem z bliska pod poprzeczkę.

Zagłębie zremisowało po raz pierwszy w tym sezonie na własnym boisku. Po meczu w Sosnowcu spory niedosyt, ale jeśli wiosną zespół Kazimierza Moskala będzie grał tak jak przeciwko liderowi to o ligowy byt powinien być spokojny.


Zagłębie Sosnowiec – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:1 (0:0)

 1:0 – Korzeniecki 58., 1:1 Grzybek 90+5.

Zagłębie: Stępniowski – Turzyniecki, Ďuriška, Radkowski, Gojny –
Seedorf (74. Gregório), Korzeniecki (78. Karbowy), Ambrosiewicz,
Oliveira, Pawłowski (74. Szwed) – Sobczak (90. Ryndak).

Bruk-Bet Termalica: Loska – Grzybek, Wlazło, Putiwcew, Grabowski (67.
Śpiewak) – Štefánik, Hubínek (84. Kalisz), Radwański (67.
Wasielewski), Żyra (46. Bonecki), Zeman (84. Biedrzycki) – Gergel.

żółte kartki: Pawłowski, Ambrosiewicz, Radkowski – Bonecki, Gergel,
Grabowski.